Pożar w Grodzisku Wielkopolskim. Jedna osoba nie żyje
Do pożaru doszło we wtorek rano w centrum miasta przy ulicy Zielonej. Jeden ze świadków opowiada, że zobaczył wyskakującego przez okno mężczyznę. - Krzyczał, że jego ojciec jest w środku - relacjonuje.
Gdy w budynku pojawiły się płomienie przebywało w nim sześć osób. Cztery z nich ewakuowały się samodzielnie, jedną wydobyto przy użyciu specjalistycznego sprzętu, a ostatniej nie udało się uratować. Mimo podjętej akcji resuscytacji mężczyzna zmarł.
Na miejscu działa kilka zastępów straży pożarnej m.in. z Komendy Wojewódzkiej PSP oraz KP PSP w Nowym Tomyślu, ale sytuacja została już opanowana.
"Klatka schodowa była już w ogniu"
- Około godz. 7:30 zobaczyłem dym - mówi w rozmowie z portalem grodzisk.naszemiasto.pl jeden ze świadków zdarzenia. Mężczyzna przyznaje, że chwilę później przybiegła sąsiadka i poinformowała go, że pobliski budynek stoi w płomieniach.
- Od razu zadzwoniłem po pomoc. Chwilę później zauważyłem wyskakującego z okna mężczyznę. Kiedy do niego podbiegłem, krzyczał, że jego ojciec jest w środku. Niestety klatka schodowa była już w ogniu i nie mogłem wejść do środka - dodaje.
Zobacz także: „70-letni rozgrywający”. Ryszard Czarnecki o roli Jarosława Kaczyńskiego
Strażacy podkreślają, że gdy pojawili się na miejscu, płomienie wychodziły już na zewnątrz. Mimo to jednego z mieszkańców udało się uratować.
Służby informują, że akcja ratunkowa była skomplikowana. Pożarem została objęta m.in. część usługowa budynku, gdzie znajdował się zakład wulkanizacyjny.
- Były tam takie materiały jak opony i plastiki. To właśnie stworzyło nam najwięcej problemu - przyznał portalowi komendant KP PSP w Grodzisku Wojciech Nolka.
Źródło: grodzisk.naszemiasto.pl