Pożar w Gdańsku. Nowe fakty wychodzą na jaw
W pożarze domu jednorodzinnego zginęło dwoje małych dzieci, a dwie osoby odniosły obrażenia. Dom rodziny to budynek komunalny, który należy do miasta. Był w kiepskim stanie i od lat nie był remontowany.
20.01.2024 | aktual.: 20.01.2024 16:25
Rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdańsku Łukasz Płusa w rozmowie z Polską Agencją Prasową poinformował, że do pożaru doszło w domu jednorodzinnym znajdującym się przy ulicy Stokrotki w Gdańsku. Zdarzenie miało miejsce przed godziną 13:00 w piątek.
W wyniku pożaru dwie osoby zostały poszkodowane, dwójka dzieci zginęła. Były to dwie dziewczynki w wieku do trzech lat.
Przyczyny pożaru nie są na ten moment znane, ustalić mają to policjanci i biegli pod nadzorem prokuratury.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Murowany dom z drewnianym dachem
Jak dowiedział się "Fakt", dom w którym doszło do pożaru, to parterowy, murowany budynek z drewnianym dachem. Podzielony był na dwie części - w jednej mieszkała mama dziewczynek wraz z partnerem i dziećmi, w drugiej części jej rodzice. Pierwsza część miała być ogrzewana kominkiem, druga zaś miała piec, tzw. kozę.
W dzielnicy, w której doszło do tragedii, stoi wiele jednorodzinnych domów. Jak przekazuje "Fakt", część z nich ma być w fatalnym stanie technicznym. Omawiany budynek miał nie być od dawna remontowany.
Dom rodziny to budynek komunalny, który należy do miasta. Jest w gestii miejskiej spółki Gdańskie Nieruchomości.
Na miejscu tragedii bardzo szybko pojawiły się władze miasta. Była prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, a także Piotr Kryszewski, zastępca prezydent Gdańska ds. usług komunalnych oraz dyrektor Gdańskich Nieruchomości - Ziemowit Borowczak.
"To była kwestia czasu"
Sąsiedzi poszkodowanej rodziny potwierdzają, że budynek nie był w dobrym stanie technicznym.
– To była kwestia czasu, że coś złego się stanie. Ten budynek od lat nie był remontowany. Najbardziej odnowiona była część, w której mieszkali rodzice zmarłych dzieci. Trochę to odnowili, ale to już było dawno temu. Jesteśmy wszyscy wstrząśnięci. To jest coś potwornego, co się stało - mówią sąsiedzi w rozmowie z "Faktem".
Poszkodowanej rodzinie zaoferowano nocleg w Ośrodku Interwencji Kryzysowej w Gdańsku.
Czytaj także:
Źródło: fakt.pl