PolskaPożar drewnianego kościoła na Bemowie

Pożar drewnianego kościoła na Bemowie

Ok. 600 tys. złotych wyniosły - według wstępnych szacunków - straty spowodowane pożarem drewnianego kościoła pw. Łukasza Ewangelisty na warszawskim Bemowie - poinformował January Majewski z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.

Pożar drewnianego kościoła na Bemowie
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk

Z ustaleń straży wynika, że źródło piątkowego pożaru znajdowało się wewnątrz kościoła. Przyczyny pożaru wyjaśnia policja.

Wieczorem obok miejsca, gdzie stał kościół, odprawiona została msza święta. Proboszcz parafii Jan Popiel powiedział wiernym m.in., że czas rozpaczy dobiegł końca, a teraz trzeba budować. Zapowiedział, że do niedzieli msze odbywać się będą w jednej z sal nowo budowanej plebanii. "Potem zobaczymy" - dodał.

Pożar drewnianego kościółka wybuchł wcześnie rano, około godz. 5.30. Strażacy zmagali się z ogniem blisko godzinę.

Temperatura była tak wysoka, że strażacy nie mogli wejść do środka. Kilka minut po przybyciu pierwszej załogi runął dach kościoła - relacjonował rzecznik warszawskiej straży pożarnej Witold Łabajczyk.

Kościół był zamknięty. Z powodu wysokiej temperatury strażakom nie udało się uratować znajdujących się w nim przedmiotów. Zagrożone były też budynki znajdujące się w bliskiej odległości, m.in. blaszany barak pełniący rolę plebanii i niewielka dzwonnica. Strażacy nie dopuścili jednak do rozprzestrzenienia się ognia.

W czwartek wieczorem w kościele odbywała się uroczystość związana ze sprowadzeniem do parafii relikwii św. ojca Pio. Odbywała się procesja ze świecami. Według jednego z księży, nie mogło to jednak stanowić źródła pożaru, bo msza zakończyła się wczesnym wieczorem, a pożar wybuchł w piątek rano i od razu rozprzestrzenił się na cały budynek. Relikwie, podobnie jak tabernakulum i jeden kielich, przetrwały. Poza nimi z kościoła nie zostało nic.

Przez cały piątek przed ruinami kościoła gromadzili się wierni. Wiele osób płakało, obiecywało pomoc.

W parafii pw. Łukasza Ewangelisty pracuje trzech księży, mieszkają w trudnych warunkach w blaszanym baraku. Od wielu lat na pobliskim placu starają się wybudować nowy, większy kościół i plebanię z pomieszczeniami, w których mogłaby się spotykać młodzież (przy kościele działa duszpasterstwo akademickie) i dzieci.

Jak mówią wierni, podpalenia zdarzały się tu wcześniej. Kiedyś płonęła budka na makulaturę (parafianie przynosili tu makulaturę - w ten sposób wspomagali budowę nowego kościoła), innym razem drewniane ogrodzenie. Według nich, pożar to na pewno dzieło podpalacza.

Jak było naprawdę, ma pomóc ustalić biegły z zakresu pożarnictwa.

Osoby, które chciałyby pomóc parafii, mogą wpłacać pieniądze na konto: PEKAO SA XIII/O Warszawa; 31 124020341111000003083439

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)