Trwa ładowanie...
d9avoye
Powrót do szkół. Doradca premiera ds. COVID-19: gdzieś trzeba zaryzykować

Powrót do szkół. Doradca premiera ds. COVID-19: gdzieś trzeba zaryzykować

Prof. Andrzej Horban zaznacza, że na święta do Polski przyjechali ludzie z innych krajów, w tym z Wielkiej Brytanii. Tłumaczy, że przez to możemy spodziewać się, że nowy szczep koronawirusa, który zaraża w tym kraju, dotarł również do Polski. Doradca premiera ds. COVID-19 dodaje, że ta odmiana wirusa będzie się u nas rozprzestrzeniać dopiero za jakiś czas, np. za dwa tygodnie. Lekarz nie spodziewa się, aby powrót do szkół dzieci klas I-III spowodował wzrost infekcji SARS-CoV-2. Przypomina, że we wrześniu odnotowano niewielki skok z tego powodu. Prof. Horban przekonuje, że sprawa będzie monitorowana. - Gdzieś trzeba zaryzykować. Trudno siedzieć przez najbliższe trzy miesiące w domu - komentuje. Doradca premiera wyjaśnia, że jak dzieci wrócą do szkoły, to rodzice pójdą do pracy, co oznacza rozmrażanie obostrzeń.

Kto przyjechał do nas w święta? OtRozwiń

Transkrypcja:

Kto przyjechał do nas w święta? Otóż przyjechali do nas ludzie, którzy na co dzień pracują w innych krajach, w tym momencie również w Wielkiej Brytanii. W związku z tym możemy spodziewać się, że ten wariant wirusa, który w tej chwili zakaża w Wielkiej Brytanii, również jest u nas. On zacznie grasować czy będzie się rozprzestrzeniał za czas jakiś, za dwa tygodnie, za trzy tygodnie. Panie profesorze, za chwilę porozmawiamy o tym brytyjskim wariancie, ale to mam rozumieć, że od 18 stycznia wypuszczamy najmłodsze dzieci do szkół. Jeżeli okaże się, że za tydzień albo za dwa tygodnie no te wyniki zakażeń wystrzelą, to od razu je stamtąd zabierzemy? Nie, nie, one nie wystrzelą, nie powinny wystrzelić. Jeżeli popatrzą znowu państwo na trochę historię. Wrzesień, otwieramy szkoły. Ale wszystkie szkoły, od szkoły podstawowej do liceum W połowie września następuje wzrost zakażeń. Relatywnie nieduży. Czyli 2 tygodnie po tym, jak dzieciaki wróciły do szkół. Tak jest. Relatywnie nieduży, bo ten wzrost zakażeń w porównaniu z tym wzrostem olbrzymim, który był w październiku, spowodowany już zupełnym wzrostem aktywności ludzi, powrotem studentów, uruchomienia restauracji, gospodarki, był niewielki. I teraz jeżeli ograniczymy puszczanie dzieci do klas 1-3, które zachowują się inaczej niż już nastolatkowie, one nie pójdą po szkole na spacer albo nie pójdą do pubu na piwo, tylko wrócą grzecznie do domu. Mam nadzieję, że nastolatkowie również nie chodzą do pubu na piwo, panie profesorze. Ale to tak mówiąc wprost... No ja też mam nadzieję. Jesteśmy ludźmi dużej wiary. Panie profesorze, ale to znaczy można powiedzieć, że może jednak jakiś wzrost tych zakażeń będzie? Może być, ale jeżeli byłby, to będziemy go dokładnie sprawdzali. Niestety gdzieś trzeba zaryzykować chyba. No trudno siedzieć jeszcze przez najbliższe 3 miesiące w domu. Tak mówiąc poważnie i cierpi na tym dziecko, i cierpią na tym rodzice. Bo proszę zwrócić uwagę, że dzieci w klasach 1-3 z reguły mają rodziców. Rodzic musi zapewnić temu biednemu dziecku opiekę, bo przecież nie zostawi go samego. Więc albo siedzi w domu, pracuję zdalnie, jeżeli ma takie szczęście, albo zatrudnia znowu babcie i dziadka, prawda? Więc jeżeli dziecko pójdzie do szkoły, a rodzic pójdzie do pracy, to zaczynamy powoli ostrożnie bardzo, z lekkim strachem, przy czym to "lekki" jest raczej eufemizmem, dużym strachem, rozmrażać te całe restrykcje. To jest pierwszy krok do rozmrożenia. Zobaczymy, co się będzie działo. Sytuacja będzie bardzo dynamiczna. Dzisiaj jest wtorek, ja czekam na wyniki bardzo diagnostyki - jutro i pojutrze, bo to są normalne dni, kiedy chorzy zaczynają trafiać do POZ.
d9avoye
d9avoye
Więcej tematów