Powódź wraca na wokandę
Sprawa powodzi w Górowie Iławeckim, w wyniku
której zginęły trzy osoby, powróci do sądu. Sąd Okręgowy w
Olsztynie uchylił we wtorek wyrok Sądu Rejonowego w Bartoszycach i
nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.
W nocy z 2 na 3 lutego 2000 roku woda ze zbiornika na rzece Młynówce przerwała wał ziemny w Górowie Iławeckim i wdarła się do miasta. W powodzi zginęły trzy osoby, a 107 poniosło straty ocenione na ponad 6,5 miliona złotych. Ponad dwumetrowa fala zniszczyła 15 budynków jednorodzinnych, kilka garaży i samochodów stojących na ulicy. W jednym z budynków utonęło małżeństwo Irena i Czesław S. Woda w ich domu sięgnęła niemal sufitu. Z wyziębienia zmarła też Krystyna R.
Sąd Rejonowy w Bartoszycach skazał w listopadzie ubiegłego roku burmistrza Górowa Iławeckiego Andrzeja H. na 2 lata więzienia, a konserwatora tamy Kazimierza K. na 1,5 roku więzienia. Kary warunkowo zawieszono na 5 lat. Burmistrz otrzymał też zakaz pełnienia jakichkolwiek funkcji w organach samorządu terytorialnego na 10 lat oraz karę grzywny w wysokości 18 tys. złotych.
Sąd Rejonowy uniewinnił natomiast sekretarza miasta Alicję P. Wszyscy byli oskarżeni o nieumyślne spowodowanie zdarzenia, w którym zginęły trzy osoby.
Od wyroku w pierwszej instancji odwołali się zarówno prokurator i oskarżyciele posiłkowi, którymi są osoby poszkodowane w wyniku powodzi, jak i obrońcy burmistrza Górowa i konserwatora tamy.
Sąd okręgowy uznał, że sprawa musi być ponownie rozpatrzona, ponieważ sąd rejonowy nie zajął się oceną stanu prawnego całej sprawy. Chodzi m.in. o stan techniczny tamy, która w świetle prawa nie istniała, gdyż została wybudowana bez pozwolenia.
Sąd okręgowy pokreślił, że zbiornikiem na Młynówce, dzierżawionym przez Polski Związek Wędkarski, rządzili faktycznie wędkarze, którzy utrzymywali niebezpiecznie wysoki poziom wody i nie pozwalali na jej spuszczenie. Przeciekające wały tamy uszczelniali workami z trocinami i piaskiem, a nawet kołdrami.(ck)