Potrącił kobietę i uciekł. "Zostawiłeś mnie nieprzytomną"
Pani Kinga odwoziła syna do szkoły, gdy nagle rowerzysta potrącił ją i zostawił bez pomocy z licznymi obrażeniami na ciele.
07.09.2023 | aktual.: 07.09.2023 14:01
W środę (6 września) około godziny 8:15 pani Kinga odwoziła swojego 11-letniego syna do szkoły. Nagle na wysokości ambasady rosyjskiej w Warszawie w kobietę uderzył inny rowerzysta. Mężczyzna nawet się nie zatrzymał.
Ranna kobieta trafiła do szpitala. Okazało się, że pani Kinga ma wstrząsienie mózgu, poobijane żebra i liczne otarcia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Rowerzysto, ty, który śpieszyłeś się tak bardzo, że potrąciłeś mnie dzisiaj o 8.15 na wysokości ambasady rosyjskiej na oczach mojego 11-letniego syna, nie zatrzymałeś się, aby udzielić mi pomocy i zostawiłeś mnie nieprzytomną na chodniku oraz przerażone dziecko" — napisała pani Kinga w mediach społecznościowych.
"Ty, Pan i władca drogi, stwierdziłeś, że możesz nas wyminąć, bo jesteś przecież demonem prędkości" — opisuje rozgorzyczona kobieta
Rowerzystka opublikowała również zdjęcia odniesionych obrażeń. Podkreśliła również, że po tym zdarzeniu z traumą będzie zmagał się również jej syn.
Z panią Kingą skontaktowali się dziennikarze "Faktu", którym zdradziła, że na szczęście, gdy leżała na chodniku, ulicą przejeżdżał policyjny radiowóz. Funkcjonariusze natychmiast zatrzymali się i pomogli poszkodowanej.
— Muszę pochwalić policjantów za profesjonalizm. Nie dosyć, że pani policjantka trzymała mnie za rękę, jak leżałam na betonie i wyłam z bólu, uspokajając mnie, to na dodatek panowie policjanci zaopiekowali się moim synem, tłumacząc mu, że wszystko będzie OK. Pozwolili mu nawet wejść do radiowozu, co oczywiście złagodziło jego ból i stres. Świadkowie zdarzenia nie odeszli, tylko cierpliwie czekali na przyjazd policji, aby móc złożyć oświadczenie i podać swoje dane osobowe. Dzięki tym ludziom mój syn był bezpieczny i miał się do kogo przytulić — nie kryje w rozmowie z "Faktem" wdzięczności warszawianka.
Potrącił rowerzystkę i uciekł. Sprawca nadal poszukiwany
Pani Kinga nadal szuka sprawcy dramatu jej i dziecka. Liczy na to, że ruszy go sumienie.
Zobacz także
"Wypadki mogą się zdarzać i jeszcze mogę zrozumieć, że się spieszyłeś, bo może jechałeś na poród swojego pierworodnego, ale i tak nie zwalnia to ciebie z obowiązku udzielenia pomocy — szczególnie nieprzytomnej kobiecie, która leżała na chodniku nie dając oznak życia" — napisała poszkodowana.