Postępowanie w płockim więzieniu ws. śmierci Kościuka
Okoliczności śmierci Sławomira Kościuka, który powiesił się w celi aresztu Zakładu Karnego (ZK) w Płocku, ma wyjaśnić prowadzone tam wewnętrzne postępowanie - poinformował rzecznik (ZK) Piotr Gomułka. Postępowanie zostało wszczęte niezależnie od śledztwa, które w tej samej sprawie prowadzi płocka Prokuratura Rejonowa.
Kościuk był jednym z dwóch skazanych 31 marca przez płocki sąd na dożywocie w sprawie porwania i zabicia 27-letniego Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy z Drobina (Mazowieckie). Tego dnia skazano 10 osób, które odpowiadały za 66 przestępstw, w tym także za napady rabunkowe, włamania i rozboje. Szef grupy Wojciech F., któremu śledczy zamierzali przypisać tzw. sprawstwo kierownicze, popełnił samobójstwo w areszcie w czerwcu 2007 r.
Gomułka powiedział, że Kościuk już po wyroku sądu był uważnie obserwowany przez służby więzienne i nic w jego zachowaniu nie wskazywało, że może targnąć się życie.
"Na przestrzeni całego tygodnia, czyli od kiedy zapadł wyrok skazujący, bardzo bacznie obserwowaliśmy osadzonego. Był konsultowany psychologiczne, był na rozmowach u wychowawców. Ostatnia z nich miała miejsce 4 kwietnia. Nie mieliśmy żadnych sformalizowanych podejrzeń, że coś może się zdarzyć. Nic w zachowaniu osadzonego nie wskazywało, że będzie próbował takiego czynu dokonać" - podkreślił rzecznik płockiego ZK.
Pytany o kontakty Kościuka w ostatnim czasie, Gomułka przyznał, iż 1 kwietnia miał on widzenie z matką i siostrą. Jako tymczasowo aresztowany nie miał możliwości korzystania z telefonu, czyli nie mógł dzwonić, ani też nikt do niego nie mógł dzwonić - dodał rzecznik płockiego ZK.
Wyjaśnił, że Kościuk przebywał w celi jednoosobowej monitorowanej przez kamerę, obejmującą całe pomieszczenie, w tym także kącik sanitarny - jednak obraz tego miejsca jest zawsze niewyraźny.
Obraz tego kącika sanitarnego jest nieco przymglony, żeby zapewnić odrobinę intymności osadzonemu - powiedział Gomułka. Dodał, iż nie ma obowiązku rejestracji takiego obrazu. My nie przechowujemy takich zapisów - zaznaczył.
Według rzeczniczki więziennictwa major Luizy Sałapy, Kościuk powiesił się na prześcieradle w piątek wieczorem w celi jednoosobowej, w kąciku sanitarnym, między godz. 21.18, kiedy była ostatnia kontrola celi, a 22.00. Nie zostawił listu pożegnalnego.
Sąd Okręgowy w Płocku 31 marca wydał wyrok w sprawie 11 oskarżonych w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Wyrok nie jest prawomocny. Kary dożywocia sąd wymierzył Sławomirowi Kościukowi i Robertowi Pazikowi, Wobec Pazika sąd zdecydował, iż będzie mógł on ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po upływie 30 lat.
Pozostałych ośmioro oskarżonych sąd skazał na kary od jednego roku w zawieszeniu na 3 lata do 15 lat pozbawienia wolności - w przypadku najwyższych wyroków w większości z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po kilkunastu latach. To oni bądź brali udział w porwaniu, bądź pomagali w przetrzymywaniu uprowadzonego. Jeden z oskarżonych został uniewinniony.
Przewodnicząca składu sędziowskiego Ewa Bońkowska-Konca uzasadniając wyrok powiedziała, że sprawcy uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika szczegółowo planowali swe działania i postępowali bezwzględnie.
Do porwania doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Wkrótce sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną Olewnika. W lipcu 2003 r. okup - 300 tys. euro - przekazano porywaczom. Jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany - sprawcy Pazik i Kościuk udusili Krzysztofa Olewnika.
Kościuk miał 51 lat. Podobnie jak Wojciech F., pochodził z Warszawy. Po porwaniu Krzysztofa Olewnika zajmował się dowożeniem jedzenia i pilnowaniem uprowadzonego. Pomagał też w odebraniu okupu. To on w trakcie śledztwa szczegółowo zrelacjonował warunki, w jakich Krzysztof Olewnik był więziony - najpierw w garażu, przykuty łańcuchem do ściany, a potem w podziemnym betonowym zbiorniku na nieczystości. Szczegółowo opowiadał też o tym, w jaki sposób zginął porwany i wskazał miejsce w lesie na terenie gminy Różan (Mazowieckie), gdzie zakopano zwłoki.
W czasie procesu Kościuk jako pierwszy z oskarżonych składał przed sądem wyjaśnienia. Przyznał się do popełnienia przestępstwa wraz z innym oskarżonym - Robertem Pazikiem. Podkreślał, iż nie brał udziału w uprowadzeniu i prosił rodzinę Krzysztofa Olewnika o wybaczenie.
We wtorek ma zostać przeprowadzona sekcja zwłok Kościuka, która ma ostatecznie wyjaśnić przyczynę jego śmierci.