WAŻNE
TERAZ

Szef KOWR z PSL spotykał się z założycielem Dawtony tuż przed wybuchem afery CPK

Posłowie zdecydują co można zrobić z prochami zmarłych

W rękach posłów z sejmowej komisji zdrowia jest projekt, który przewiduje liberalizację przepisów dotyczących pochówku ludzkich prochów. Obowiązujące od lat pięćdziesiątych prawo nie zezwala na przechowywanie urny w domu, jak tego dzisiaj chce Główny Inspektorat Sanitarny. Polskie przepisy, w odróżnieniu od norm innych krajów, nie zezwalają również na rozsypanie ich w dowolnym miejscu.

Gdy w urnie znajdą się prochy, nie można jej eksponować tak jak pustej na  targach
Źródło zdjęć: © WP.PL

– Trwające prace nad ustawą nie przesądzają jeszcze, czy zapadną ustalenia liberalizujące obecne przepisy – zastrzega Piotr Szlingiert, prezes Universum w Poznaniu, firmy pogrzebowej mającej w swoim majątku jedno z najstarszych krematoriów w kraju.

Inne zgoła nadzieje wiążą z tymi pracami regionalne zrzeszenia zwolenników kremacji, które domaga się zalegalizowania „prawa do rozrzucania prochów”. – Prokuratura nie powinna się zajmować urną w domu, ani tym, gdzie moje prochy mają spocząć – mówi Kazimierz C. z Poznania, który chciałby, aby jego „popiół” dzieci rozsypały w rodzinnej wsi na Podkarpaciu.

– Dzisiaj jest to niemożliwe, bo każdemu, kto odbiera urnę z naszego krematorium, wręczamy pismo, w którym jest również pouczenie o sposobie pochówku. Można to zrobić na cmentarzu lub „zatopić w morzu” – tłumaczy prezes P. Szlingiert.

Ale nawet ta druga możliwość związana z akwenem może zaprowadzić rodzinę do sądu. Przekonał się o tym mieszkaniec Bydgoszczy, który z prochami ojca skremowanego w Poznaniu udał się nad Bałtyk. Tam, zgodnie z wolą rodzica, rozrzucił jego szczątki w morskich falach. Bydgoski sąd grodzki najpierw ukarał go za znieważenie zwłok, a potem zreflektował się i zmienił uzasadnienie na „naruszenie prawa o pochówku”.

W rezultacie syn dochowujący przyrzeczenia danemu ojcu został dwukrotnie ukarany, bo po raz wtóry za otwarcie urny i rozsypanie jej zawartości. Sprawa jeszcze nie ma zakończenia, gdyż ukarany odwołuje się od wyroku i domaga się uniewinnienia. W jednym z argumentów dowodzi, że ciało spopielone w temperaturze 1200–1800 st. Celsjusza jest jałowe i nie stanowi zagrożenia dla człowieka i środowiska. Potwierdza to poznańska Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna: prochy ludzkie nie niosą ryzyka wywołania epidemii.

Pracownicy poznańskiego krematorium nie stają jednak po stronie swego klienta z Bydgoszczy, bo prawo jednak złamał. Wyjaśniają, że „zatopić w morzu”, jak mówią przepisy, nie oznacza rozsypania według własnego pomysłu, na przykład ze śmigłowca lecącego nad morzem. Do tej czynności przypisany został specjalny ceremoniał, który zgłasza się w kapitanacie portu i zamawia rejs jednostki pływającej. Dopiero w pewnym oddaleniu od linii brzegowej można prochy rozsypać, a ten fakt zostanie starannie odnotowany w dzienniku pokładowym.

Z cmentarzy zniknęły pola pamięci i parki pamięci, na których jeszcze do niedawna rozsypywano prochy zmarłych. Okazało się, że interpretacja prawa i na to nie pozwala. Alternatywą jest wsypanie ich pod murawę, lub pochowanie w niszy kolumbarium, stanowiącego rodzaj wspólnego grobowca.

Nie wszystkim to dzisiaj odpowiada. Tym bardziej, że z jednej strony rodzinie chcącej wypełnić ostatnie życzenie zmarłego nie daje się wielkiego wyboru, a jednocześnie nie ma urzędu, który śledziłby drogę urny wydanej w krematorium. Na tym kończy się rola firmy pogrzebowej. Niektórzy więc, łamiąc przepisy, przechowują urnę dłużej, niż wynika to z obiektywnych okoliczności. Robią to nieświadomie lub świadomie, ale zgodnie z wolą zmarłych i narażają się na grzywnę oraz wpisanie nazwiska do akt sądowych, co spotkało bydgoszczanina.

Przesłanką GIS-owskiego projektu, poza uwzględnieniem głosów kierowanych w tej sprawie do Rzecznika Praw Obywatelskich, jest zrównanie przepisów z tymi, jakie obowiązują w innych krajach. W naszym społeczeństwie opinie są podzielone i nie wszystkim podoba się pomysł, aby dziadkowi zamiast na cmentarzu zapalać lampkę w salonie przy urnie stojącej na kominku.

– Osobiście wydaje mi się to ogromnym zagrożeniem dla poszanowania ludzkich prochów, bo jaką będziemy mieć pewność, że nie trafią one w końcu na śmietnik? – pyta ksiądz Jacek Dziel z Gniezna.

Z podobną rezerwą do zmian podchodzi też Piotr Szlingiert, który uważa, że najwłaściwszym miejscem spoczynku ludzkich szczątków jest cmentarz.

Wybrane dla Ciebie
Działo się w nocy. Trump nie da Ukrainie Tomahawków, mówił o Wenezueli
Działo się w nocy. Trump nie da Ukrainie Tomahawków, mówił o Wenezueli
Clooney o zamianie Bidena na Harris. "To był błąd"
Clooney o zamianie Bidena na Harris. "To był błąd"
USA zaatakują Wenezuelę? Trump: "Nie wykluczam"
USA zaatakują Wenezuelę? Trump: "Nie wykluczam"
Naloty ICE na imigrantów. Trump: "Nie posuwają się zbyt daleko"
Naloty ICE na imigrantów. Trump: "Nie posuwają się zbyt daleko"
Hegseth w Korei Płd. Rozmowy o roli amerykańskich wojsk w regionie
Hegseth w Korei Płd. Rozmowy o roli amerykańskich wojsk w regionie
Trump zarządził testy nuklearne. Minister energii uspokaja
Trump zarządził testy nuklearne. Minister energii uspokaja
Tomahawków dla Ukrainy nie będzie. Trump powiedział wprost
Tomahawków dla Ukrainy nie będzie. Trump powiedział wprost
Muzeum Tylera w Kalabrii. Skandal i 1,3 mln euro wyrzucone w błoto
Muzeum Tylera w Kalabrii. Skandal i 1,3 mln euro wyrzucone w błoto
Platforma wycofuje produkt. Francuska instytucja była skuteczna
Platforma wycofuje produkt. Francuska instytucja była skuteczna
Flaga Wagnerowców na granicy. Estonia wyśmiała zdarzenie
Flaga Wagnerowców na granicy. Estonia wyśmiała zdarzenie
Ogromne protesty w Serbii. Prezydent zapowiedział spełnienie żądań
Ogromne protesty w Serbii. Prezydent zapowiedział spełnienie żądań
Obława policji w Smogorzewie. Na drodze leśnej padły strzały
Obława policji w Smogorzewie. Na drodze leśnej padły strzały