Posłowie wydają za dużo na benzynę
Według "Życia Warszawy", z pieniędzy
przeznaczonych na swoje biura posłowie i senatorowie wydają
olbrzymie sumy na benzynę. I nie wszyscy muszą przedstawiać
rachunki - podkreśla dziennik.
14.07.2005 | aktual.: 14.07.2005 07:25
Rekordzistą w Sejmie jest poseł Zbigniew Dziewulski (niezrzeszony). W ubiegłym roku na przejazdy samochodem wydał prawie 58 tys. złotych. Poseł tłumaczy, że to pomyłka, bo zsumował wydatki swoje i pracowników biura poselskiego. A poza tym "rzadko używa samolotu, stąd się uzbierało za benzynę". Poseł pochodzi z okręgu siedleckiego - informuje "Życie Warszawy".
Niewiele mniej, bo 56,7 tys. zł, wydał na benzynę Piotr Krutul z Koła Poselskiego Dom Ojczysty. Dokąd tak poseł jeździł? "Na spotkania z wyborcami. Informowałem ich o Unii Europejskiej. Dużo jeździłem, ale jakoś to wytrzymałem" - zapewnia gazetę z powagą poseł. By nabić taki rachunek, Krutul musiałby każdego dnia spędzać w aucie co najmniej pięć godzin i przejeżdżać 380 kilometrów. W ciągu roku daje to ponad 130 tys. przejechanych kilometrów - policzyło "Życie Warszawy".
To niewyobrażalne. Nawet nasi taksówkarze tyle nie nabiją na liczniku. Jeżdżąc po 10-12 godzin dziennie, przejeżdżają ok. 60 tys. km rocznie - mówi dziennikowi Janusz Deneka, specjalista ds. handlowych w Miejskim Przedsiębiorstwie Taksówkowym w Warszawie. Pieniądze na przejazdy pochodzą z puli przeznaczonej na utrzymanie biura poselskiego lub senatorskiego. Poza pensją, co miesiąc parlamentarzyści dostają na ten cel 10 tys. złotych - informuje gazeta.
Jeszcze więcej, bo 73 tys. zł, kosztowały przejazdy senatora Władysława Mańkuta (SLD). To ponad połowa jego wszystkich senatorskich wydatków. Mańkut ma audi i volkswagena. Dokąd tak podróżuje? Załatwiam sprawy w swoim okręgu - mówi krótko. Senator zastrzega, że czasami służbowo jeżdżą pracownicy jego biura. Wśród senatorów, których olbrzymią część wydatków pochłonął samochód, jest też kandydat na prezydenta Zbigniew Religia. Wydał na ten cel 53 tys. złotych - pisze dziennik.
Jeździmy w różnych sprawach. Bywa, że i sprawach wyborców - mówi zagadkowo Jan Sarna, dyrektor biura Religi w Zabrzu. Nie wiadomo, czy pieniądze naprawdę są wydawane na przejazdy. Senatorowie nie muszą przedstawiać żadnych rachunków za benzynę. Do rozliczenia z Kancelarią wystarczy ich pisemne oświadczenie, ile przejechali. Inaczej jest w Sejmie. Od roku, po apelach dziennikarzy, posłowie muszą przedstawiać na wszystko rachunki. Ale i tak nieoficjalnie przyznają, że mają sposoby na zdobycie lewego rachunku - czytamy w "Życiu Warszawy". (PAP)