Posłowie PiS mają nie pić alkoholu w dni posiedzeń Sejmu. Pilnuje ich "Beria"
Politycy PiS mają zakaz picia alkoholu w dni posiedzeń Sejmu i chodzenia do restauracji w Warszawie – dowiedziała się WP. Posłów pilnuje ich partyjny kolega, który mieszka z mamą i prowadzi ascetyczny styl życia. Waldemar Andzel, który miał wcześniej ksywkę "Dzyndzel" teraz jest nazywany "Berią".
14.03.2018 | aktual.: 15.03.2018 10:19
Pisze pan o Andzelu? – poseł PiS uśmiecha się szeroko. – Jest warty opisania. To nasz Beria – mój rozmówca recenzuje swojego kolegę w żołnierskich słowach. I dodaje: - Ale nie jest ch*em. Jest gorliwy, ale wartościowy.
Szerzej nieznany poseł awansuje coraz wyżej w partyjnej hierarchii, a w sejmowych ławach siedzi tuż za Jarosławem Kaczyńskim. Odkąd Marek Suski został szefem gabinetu premiera Morawieckiego Andzel przejął po nim większość obowiązków w Sejmie – został członkiem komisji ds. służb specjalnych, reprezentuje klub PiS na konwentach seniorów, jest prawą ręką szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego. W tej kadencji obok posła Leona Krasulskiego odpowiada w PiS za dyscyplinę. I jest okiem prezesa.
"Kiedyś był obiektem życzliwych żartów. Teraz budzi respekt"
- Lubi chodzić po Sejmie z wydrukami głosowań. Jeśli ktoś się wyłamie, Waldek daje ostrzeżenia, ale jest raczej miękki - mówi nam jeden z posłów.
- Jest poczciwy. Kiedyś był obiektem życzliwych żartów. Jest chudy, chodził w za dużym garniturze, miał staromodny zegarek na łańcuszku. Teraz wśród posłów budzi respekt, bo jako rzecznik dyscypliny ma władze. Sam nie jest może groźny, ale wiadomo, że daje raporty Terleckiemu, który potrafi być ostry – ocenia drugi z naszych rozmówców. Dodaje, że pilnowanie dyscypliny nie ogranicza się do głosowań.
Poseł PiS:- Wprasza się na wszystkie imprezy proszony, czy nieproszony. Zawsze był znany z tego, że sam nie pił, ale słuchał, co w niektórych wzbudzało podejrzenia. Teraz pilnuje, by posłowie nie pili i nie chodzili po restauracjach.
Posłowie PiS musieli zadeklarować, że nie będą pić alkoholu
Według naszych źródeł w PiS posłowie tej partii w 2013 roku, w poprzedniej kadencji Sejmu, musieli podpisać deklaracje, że nie będą pić alkoholu w dni posiedzeń Sejmu i dzień przed ich rozpoczęciem. Było to pokłosie ujawnionego wtedy przez media filmu z wyjazdowego klubu PiS, na którym widać posłów niewybrednie żartujących i będących pod wpływem alkoholu.
- Podpisać musieli wszyscy, co dla niektórych było upokarzające. W tej kadencji takich deklaracji nie było, ale też tego zakazu nikt nie odwoływał. Waldek z tego korzysta, by nas dyscyplinować – mówi jeden z posłów.
Nasi rozmówcy przyznają, że Andzel egzekwuje też niepisany zakaz chodzenia do drogich restauracji w Warszawie, który ma sprawić, że w tabloidach nie pojawią się zdjęcia ucztujących polityków PiS i porównań do krytykowanych za to w poprzedniej kadencji polityków PO.
- Waldek zakazuje chodzenia do restauracji, ale sam też nie chodzi. Prowadzi ascetyczny tryb życia, żywi się głównie kebabem i nie pije – mówi polityk PiS.
Andzel: Posłowie nie powinni pić alkoholu nawet po pracy
Sam Andzel w rozmowie z Wirtualną Polską przekonuje, że nie uważa dekaracji z 2013 roku za obowiązującą i zaprzecza, by zakazywał posłom chodzenia do restauracji.
- Tego nie upilnuję. Mogę zwracać kolegom uwagę, by nie narażali na szwank naszej dobrej opinii. Posłowie nie powinni w Warszawie pić alkoholu nawet po pracy i powinni się dobrze prowadzić – podkreśla.
Jest jesień 2011 roku. Po przegranych przez PiS wyborach część posłów PiS pod wodzą Zbigniewa Ziobry planuje wystąpienie z PiS i założenie Solidarnej Polski. Pociągiem relacji Warszawa-Katowice jadą Andzel i związany ze Ziobrą Bogdan Święczkowski. Andzel dowiaduje się o trzymanym w tajemnicy planie rozłamu i reaguje z oburzeniem. Krótko potem opowiada o wszystkim Jarosławowi Kaczyńskiemu.
- Prezes opowiadał potem, że drobny Andzel prawie znokautował w tym przedziale ogromnego Święczkowskiego, który jest nazywany Godzillą – śmieje się jeden z posłów PiS.
- Jest do przesady lojalny. To ten rodzaj lojalności, w którym nie ma już miejsca na żadne krytyczne myślenie – dodaje drugi.
Praca magisterska z dedykacją prezesa
Andzel, zwany też "Dzyndzlem", wcześniej był znany głównie z bicia rekordów w wygłaszaniu nieistotnych oświadczeń poselskich. Według naszych rozmówców zawdzięcza funkcję rzecznika dyscypliny lojalności i pracowitości - może innym zwracać uwagę, bo do niego nie można się pod tym względem przyczepić.
Lojalność trwa długo. Obok Mariusza Błaszczaka jest jedynym ważnym politykiem PiS, który zaczynał w młodzieżówce Porozumienia Centrum, czyli poprzedniej partii Jarosława Kaczyńskiego. - Od 27 lat jestem związany z prezesem Jarosławem Kaczyńskim. Wstąpiłem do Porozumienia Centrum, jak miałem 18 lat. O PC napisałem też pracę magisterską. Mam egzemplarz z dedykacją – mówi Andzel.
Tłumaczy, że „jak się nie ma pierwszego miejsca na liście to trzeba pracować”. - Dlatego inne rzeczy odłożyłem. Na pierwszym miejscu jest ojczyzna. Na prywatne sprawy nie mam czasu. Czasem idę popływać, albo na rower – mówi.
Poseł PiS: - Miał idealnie rozliczone kampanie wyborcze, w mocno pracuje w okręgu i nawet nie wydaje wszystkich pieniędzy przeznaczonych na utrzymanie biura poselskiego, choć wszystkim posłom z reguły nie starcza.
Rzecznik dyscypliny pilnowany przez mamę
Na tle innych posłów jest też nieprzeciętnie oszczędny. Z ostatniego oświadczenia majątkowego wynika, że na koncie ma 506 tys. zł gotówki.
- Utrzymanie rodziny sporo kosztuje, a ja jestem kawalerem i nie jestem rozrzutny, nie potrzebuję luksusów. Posłem się tylko bywa. Może się okazać, że trzeba będzie żyć za 2 tysiące – wyjaśnia Andzel.
- Kiedyś mówił, że nie znalazł jeszcze swojego ideału kobiety, bo ważnym kryterium dla niego było, by wstąpiła do PiS-u. Nie jestem pewny, czy mówił serio, ale to możliwe - uśmiecha się były polityk tej partii.
- Mieszka z mamą, której oddaje wszystkie pieniądze. Na życie zostawia sobie jakieś 2-3 tys. Długo miał stare auto, bo mama uważała, że jest sprawne - dodaje poseł PiS.
Sam zainteresowany zaprzecza: - To nie jest prawda. Dokładam. Mama sama gospodaruje. Mieszkam w domu rodzinnym mamy, która odciąża mnie w wielu sprawach. Dzięki temu mam więcej czasu na pracę.
Partyjni koledzy śmieją się, że Andzel jest tak zapatrzony w Kaczyńskiego, że chce się do niego upodobnić.
Poseł PiS: - Jedna z gazet wydrukowała parę lat temu zagadkę. „Polityk PiS, który mieszka z mamą i ma kota. Kto to jest? Waldemar Andzel”. Waldek chodził dumny. Za żaden inny tekst nie był tak wdzięczny.