Posłanka Nowoczesnej odpowiada Pawłowicz. "To celowe działanie"
Kamila Gasiuk-Pihowicz odniosła się do słów posłanki PiS, które padły podczas posiedzenia komisji sprawiedliwości. - Złożyłam w tej sprawie wniosek do komisji etyki, ale mam ogromny dystans do tych słów. To może być celowe działanie - ocenia.
W środę odbyły się obrady sejmowej komisji sprawiedliwości. Tematem była nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym. Politycy Nowoczesnej domagali się odroczenia prac, do czasu osiągnięcia kompromisu pomiędzy rządem a Komisją Europejską w sprawie reformy sądownictwa.
Kamila Gasiuk-Pihowicz przekonywała, że pierwsze czytanie tak ważnego projektu powinno odbyć się na sali plenarnej Sejmu, a nie na posiedzeniu komisji sprawiedliwości prowadzonym "przez byłego prokuratora PRL Stanisława Piotrowicza".
W pewnym momencie Krystyna Pawłowicz krzyknęła: "Mam apel do tej części sali lewej, żeby opanowała chamstwo lewackie swojej przedstawicielki, która bez obrażania kogokolwiek nie potrafi po prostu mordy swojej otworzyć".
W porannej rozmowie w radiu "TOK FM" przewodnicząca klubu Nowoczesnej odniosła się do wypowiedzi posłanki PiS. - Te słowa, które nigdy nie powinny paść - mówi. - Złożyłam już w tej sprawie wniosek do komisji etyki - zaznacza.
Gasiuk-Pihowicz podkreśla tym samym, że ma "ogromny dystans do tych słów". Według polityk to może być celowe działanie partii, aby "przykryć to, co naprawdę dzieje się na komisji sprawiedliwości praw człowieka".
- PiS próbuje zakryć ręczny system kierowania wymiarem sprawiedliwości - podkreśla posłanka. - Grozi nam utrata miliardów euro z kolejnego unijnego budżetu, a PiS i tak proponuje ustawę, która jeszcze mocniej niszczy niezależny wymiar sprawiedliwości - zaznacza
W kolejnej cześć rozmowy posłanka Nowoczesnej odniosła się do czwartkowego głosowania Sejmu w sprawie uchylenia jej immunitetu.
- Jestem gotowa na utratę immunitetu, ale nie dam się zastraszyć - mówi. - Chodzi tu także o wywołanie tzw. efektu mrożącego wśród innych polityków opozycji - tłumaczy. - Bo przecież miałabym odpowiadać za zdawanie bardzo konkretnych pytań z mównicy sejmowej - podkreśla.
Sprawa dotyczy wydarzeń z lipca, a dokładnie jednego z wystąpień Gasiuk-Pihowicz w sprawie Sądu Najwyższego. - Przypomniałam wówczas, dramatyczny wypadek i przypadek obrony koniecznej z udziałem pana Dawida Jackiewicza. Mowa była o okolicznościach umorzenia sprawy. Pamiętajmy, że prokuratury praktycznie nigdy nie umarzają takich spraw, tylko przekazują decyzje sądowi. Takie sytuacje mogą budzić publiczny niepokój i każą stawiać pytania, czy było to właściwe - zaznacza.
- Nie dam się teraz zastraszyć. Nadal będę pytała i mówiła wprost - zaznacza. - Nie przestraszą mnie pozwami na gigantyczne kwoty i innymi działaniami - podkreśla.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: TOK FM