Posiedzenie komisji ds. reprywatyzacji. "Kazano mi się podpisać mimo moich wątpliwości"
Była urzędniczka stołecznego ratusza zeznawała przed komisją weryfikacyjną. – Uważałam, że decyzja nie powinna była być pozytywna. Jednak moi zwierzchnicy, polecili mi przygotować decyzję, z której treścią się nie zgadzałam – mówiła.
07.03.2018 | aktual.: 07.03.2018 16:23
W środę komisja weryfikacyjna bada sprawę zwrotu kamienicy przy ul. Mokotowskiej 63. Decyzję reprywatyzacyjną wydał Jakub R. Według prokuratury w zamian na wydanie zgody miał przyjąć 2 mln złotych łapówki.
Przed komisją zeznawała m.in Agata Szpakowska-Ignaczak, była urzędniczka miasta stołecznego Warszawy, referentki sprawy Mokotowskiej 63.
Już na samym początku urzędniczka podkreśliła, że z aktami sprawy nie miała styczności od lat i może nie pamiętać szczegółów. Jednak, gdy była dopytywana przez ministra Jakiego przyznała, że "miała pewne wątpliwości czy wszystko zostało w tej sprawie sprawdzone". - Uważałam, że na tym etapie nie powinno być decyzji pozytywnej - stwierdziła Agata Szpakowska-Ignaczak.
ZOBACZ TAKŻE: Drugie dno afery reprywatyzacyjnej? Patryk Jaki o "donosach" na PiS"
Chodzi m.in o wątpliwy wniosek dekretowy, który został złożony po terminie przez właściciela roszczeń.
- Czułam nacisk mojego przełożonego Krzysztofa R., aby wydać decyzję, która zwracała nieruchomość. W obecności dyrektora Jakuba R., mojego kierownika i naczelnika przedstawiłam swoje wątpliwości. Czułam cały czas, że jest coś nie tak w tej sprawie. Nie zgadzałam się z treścią pozytywnej decyzji i nie chciałam jej parafować, poinformowałam o tym na piśmie dyrektora Jakuba R. Otrzymałam jednak ustne polecenie wydania takiej decyzji - tłumaczyła była urzędniczka stołecznego ratusza.
Pomimo tego, że Agata Szpakowska-Ignaczak uważała, że decyzja nie powinna była być pozytywna, jej zwierzchnicy, kierownik i wicedyrektor Jakub R. polecili przygotować decyzję, z której treścią się nie zgadzała.
Tym samym urzędniczka sporządziła notatkę zawierającą wątpliwości związane ze zwrotem nieruchomości. Szpakowska-Ignaczak przekazała je przełożonym. - Nie wiem co oni z nią zrobili.(…) Przez tę sprawę byłam skonfliktowana z kierownikiem. Nasze relacje się pogorszyły. Dlatego zmieniłam szybko pracę - wspomina referentka.
Goście w ratuszu
Warto przypomnieć, że finalnie budynek przy ul. Mokotowskiej 63 przejęła Marzena K. Miał jej pomóc brat, Robert N. Prokuratura Regionalna we Wrocławiu ustaliła też, że w sprawę zamieszany był również Jakub R., były wiceszef Biura Gospodarki Nieruchomościami. W zamian za pomoc w przejęciu kamienicy przy Mokotowskiej 63, miał przyjąć dwa miliony złotych łapówki.
- Można częściowo odnieść wrażenie, że pojawienie się mecenasa Roberta N. przyspieszyło sprawę. W tej sprawie był u mnie jego współpracownik.(…) W ratuszu pojawiało się coraz więcej spraw Roberta N. Nie podobało mi się to - stwierdziła Agata Szpakowska - Ignaczak. Oświadczyła również, że mecenas Robert N. i jego współpracownicy byli częstymi gośćmi w ratuszu.