Incydent w Bogatyni. "Zostaliśmy zatrzymani do kontroli"
Na konwencji PiS w Bogatyni niespodziewanie pojawił się poseł PO Piotr Borys. - Policja zatrzymała nasze auta z billboardami. Tłumaczyli się, że nie ma już miejsca - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
"PiS się przestraszył i zostaliśmy zatrzymani do 'kontroli' w Bogatyni! Chcemy, by prezes Kaczyński rozliczył partię z bogatyńskiej afery PiS" - powiadomił na Twitterze poseł PO Piotr Borys.
Na miejscu porozmawiała z nim reporterka Wirtualnej Polski Malwina Gadawa.
- Policja zatrzymała nasze auta z billboardami. Tłumaczyli się, że nie ma już miejsca - powiedział nam Borys. - Nie może być tak, że ogranicza się posłowi pełnienie jego mandatu - dodał. - Jesteśmy tutaj po to, żeby prezes wytłumaczył się z bogatyńskiej "ośmiornicy PiS". W Bogatyni rządzili działacze PiS, wydarzyła się korupcja. Burmistrz kupił biżuterię za 400 tys. zł. Prokuratura prowadzi sprawę i dalej efektu nie widać - mówił poseł Borys.
Nagle jeden z sympatyków PiS zaczął krzyczeć za posłem PO: "jedź do Wrocławia, tam Donald czeka na ciebie".
Liderzy Zjednoczonej Prawicy - z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim na czele - są w sobotę na wiecu w Bogatyni na Dolnym Śląsku. We Wrocławiu odbywa się z kolei wiec KO z Donaldem Tuskiem.