Poseł PiS wskazał winnych porażki. "Przespali szansę"

Politycy PiS robią dobrą minę do złej gry. Partia wprawdzie wygrała wybory, ale 35,38 proc. głosów, które przełożą się na 194 mandaty poselskie, to za mało, by samodzielnie rządzić. A na to przecież liczyli, dlatego teraz przyszedł czas na powyborcze rozrachunki. Szukanie winnych porażki partii Jarosława Kaczyńskiego trwa, a politycy osądzają siebie nawzajem. Oskarżenia padają m.in. pod adresem premiera Mateusza Morawieckiego oraz szefa kampanii Joachima Brudzińskiego.

Politycy PiS nieustannie podkreślali, że ich poprzednicy skupiali się na metropoliach, podczas gdy oni stawiają na rozwój małych miast i wsi. Przechwalali się płynącym wsparciem z Polskiego Ładu, licząc na głosy małomiasteczkowego elektoratu. Teraz obarczają ich winą za swoją klęskę.

- Elektorat małomiasteczkowy, tak zwanej Polski powiatowo-gminnej, którą ja od wielu lat wspieram i moja formacja, też trochę przespał swoją szansę - ocenił w Faktach TVN Kazimierz Smoliński, poseł PiS z Tczewa.

Wygląda na to, że PiS już zaczął robić "delikatne wyrzuty" swoim wyborcom, że nie ruszyli tak tłumnie do urn, jak powinni. Wabikiem, który miał zmotywować do pójścia na wybory konserwatywny elektorat, miało być referendum. Tymczasem według sondaży to młodzi ludzie, jak nigdy, zebrali się i masowo poszli głosować "przeciw PiS". Jak wskazał nawet na antenie Radia Maryja socjolog z KUL, zrobili to pod wpływem emocji i pod dyktando Jurka Owsiaka.

Smoliński w rozmowie z lokalnym radiem mówił o łamaniu prawa przez opozycję i bojkotowaniu referendum. W kontekście młodych ludzi, którzy doprowadzili do porażki jego ugrupowania, stwierdził: - To dobrze, że młodzi chcą przejmować odpowiedzialność. Co prawda, osobiście z wieloma poglądami tych młodych ludzi się nie zgadzam, bo w życiu tak nie jest, że wolność jest nieograniczona. Wolność oczywiście jest ważna, ale nie jest nieograniczona.

Źródło: Fakty TVN, Radio Tczew