Poseł Hatka poniżony przez "Gazetę Wyborczą" i Tomasza Nałęcza
Surowych kar, z pozbawieniem wolności
włącznie, domaga się dla dziennikarzy "Gazety Wyborczej" oraz dla
Tomasza Nałęcza (SdPl) poseł Witold Hatka (LPR). Poseł oskarżył
ich o rozpowszechnianie oszczerstw, które go "poniżają i
pozbawiają zaufania społecznego".
15.03.2005 13:45
Powodem wzburzenia Hatki jest zamieszczony w "Gazecie Wyborczej" artykuł o jego biurze poselskim. W artykule napisano, że Hatka "nie musi z własnej kieszeni płacić czynszu za prąd i wodę". "Płacą podatnicy, bo Hatka urządził biuro poselskie we własnym M-3" - napisał dziennik.
Hatka poinformował, że wniósł do sądu w Warszawie oskarżenie prywatne przeciwko Adamowi Michnikowi i Marcinowi Kowalskiemu (autorowi artykułu) za to, że działając wspólnie i w porozumieniu kilkakrotnie na łamach "Gazety Wyborczej" pomówili go o działania o charakterze przestępczym.
Domagam się wyciągnięcia wobec winnych konsekwencji przewidzianych w Kodeksie karnym, który przewiduje w takim przypadku do dwóch lat pozbawienia wolności - oświadczył poseł LPR.
Złożoną trzy tygodnie temu zapowiedź pozwu, wymieniony w nim dziennikarz "Gazety Wyborczej" wiązał z niechęcią Hatki do jego pisma. To "Gazeta" w 2001 roku ujawniła niecne postępowanie posła i narażenie Wielkopolskiego Banku Rolniczego na straty w wysokości ponad 2,6 mln złotych - przypomniał.
Pozwu sądowego, oraz związanego z tym wniosku o uchylenie immunitetu, spodziewać się może także wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz.
Polityk SdPl w zamieszczonym na łamach "Gazety" komentarzu do artykułu o Hatce powiedział: Sytuacja jest dwuznaczna i sięgnęła absurdu. Poseł dostaje niemałą dietę, powinien płacić czynsz za swoje mieszkanie z własnych dochodów, a nie z pieniędzy przeznaczonych na utrzymanie biura. Dobre obyczaje zostały złamane.
Za tę wypowiedź Nałęcz został już ukarany naganą przez komisję etyki poselskiej. Przeprosiny pod adresem Hatki wicemarszałek zawarł w oświadczeniu wydanym po posiedzeniu komisji, ale sam zainteresowany uznał, że to za mało. Nałęcz przeprosił też Hatkę w oświadczeniu wygłoszonym z sejmowej trybuny.
Według Hatki, to, czego dopuścił się Nałęcz, to jest przestępstwo. A to musi być zauważane dla dobra ładu społecznego - zaznaczył.
Zdaję sobie sprawę, że obecność w sądzie dla nikogo nie jest rzeczą przyjemną i jestem gotów podjąć w tej sprawie inne decyzje, ale musi tu być zauważalna wyraźna dobra wola ze strony pana marszałka - podkreślił Hatka.
Sprawa ulokowania biura poselskiego w mieszkaniu Hatki była badana przez Kancelarię Sejmu i nie dopatrzono się w tym przypadku żadnych nadużyć. Poseł użyczył swego mieszkania na biuro nieodpłatnie i z własnej kieszeni płacił za zużyty na potrzeby biura prąd i wodę.