Porwane bliźniaczki przypadkowo się odnalazły
Tysiące ludzi w Gruzji odkryło, że zostali porwani rodzicom zaraz po urodzeniu i sprzedani do adopcji na czarnym rynku. Ten koszmarny proceder odbywał się od lat 70., ale udało się też ujawnić przypadki z roku 2006. Dzięki przypadkowi, który uruchomił lawinę działań w sieci, wielu osobom udało się odnaleźć biologicznych rodziców. Opowiada o tym opublikowany w piątek dokument BBC.
26.01.2024 | aktual.: 26.01.2024 13:42
Ta poruszająca opowieść to plon poszukiwań dziennikarki Tamuny Museridze. Sama po śmierci matki odkryła, że jest adoptowana. Założyła na FB grupę Wiedzeb (po gruzińsku "szukam") . Dzięki niej znalazła ludzi, którzy mieli różne historie, ale łączyło ich to, że poszukiwali kontaktu z biologicznymi rodzinami.
BBC przedstawia między innymi dzieje Amy i Ano. To bliźniaczki jednojajowe, które odnalazły się przez przypadek. Kobiety zdały sobie sprawę, że są wśród tysięcy dzieci w Gruzji, które zostały skradzione ze szpitali i sprzedane.
Dwunastoletnia Amy Kwitia była w domu swojej matki chrzestnej nad Morzem Czarnym i oglądała swój ulubiony program telewizyjny "Georgia's Got Talent". Była tam dziewczyna tańcząca jive, która wyglądała dokładnie tak jak ona. Nie była podobna, ale identyczna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wszyscy dzwonili do mojej mamy i pytali, dlaczego Amy podaje się za kogoś innego. Ale gdy rozmawiałam z mamą o tym dziwnym przypadku, skomentowała, że każdy ma sobowtóra" - opowiada Amy.
Siedem lat później, w listopadzie 2021 roku, Amy opublikowała na TikToku film, na którym z niebieskimi włosami robi sobie przekłucie brwi. 320 kilometrów dalej, w Tbilisi, inna 19-latka, Ano Sartania, dostała wideo od znajomego. Była na nim podobna do niej dziewczyna.
Ano próbowała namierzyć w internecie tę osobę. Udostępniła film na uniwersyteckiej grupie WhatsApp, aby sprawdzić, czy ktoś może pomóc. Ktoś, kto znał Amy, zobaczył wiadomość i połączył je na Facebooku.
Skradzione dzieci Gruzji. Po latach wyszła na jaw prawda
Amy od razu wiedziała, że Ano to dziewczyna, którą widziała wiele lat temu w programie "Georgia's Got Talent". "Tak długo cię szukałam!" - wysłała wiadomość do Ano.
Dziewczyny spotkały się w Tbilisi. Okazało się, że łączy je wiele więcej podobieństw, niż tylko fizyczne. Obie urodziły się w nieistniejącym już szpitalu położniczym Kirtski w zachodniej Gruzji.
Lubią tę samą muzykę, kochają taniec, a nawet cierpią na tę samą chorobę genetyczną - zaburzenie kości zwane dysplazją.
Postanowiły skonfrontować się ze swoimi rodzinami i po raz pierwszy poznały prawdę. W 2002 roku zostały adoptowane w odstępie kilku tygodni. Dane w ich metrykach były zafałszowane, podawały między innymi inne daty narodzin.
Bolesne było dotarcie do prawdy. Okazało się, że obie rodziny słono zapłaciły za dzieci, ale otrzymały je od kogoś, kto twierdził, że to niechciany noworodek. Żadna z rodzin adopcyjnych nie wiedziała o rodzeństwie przekazanej dziewczynki, ani o tym, że prawdziwą matkę szukano, że jej potomstwo zmarło tuż po narodzeniu.
Amy znalazła na Facebooku grupę poświęconą łączeniu gruzińskich rodzin z dziećmi podejrzanymi o nielegalną adopcję po urodzeniu i podzieliła się ich historią. Młoda kobieta z Niemiec odpowiedziała, że jej matka urodziła bliźniaki w szpitalu położniczym Kirtski w 2002 roku i że powiedziano jej, że zmarły.
To tylko jedna z historii z Gruzji. Tamuna Museridze podkreśla, że ze względu na brak dostępu do dokumentów weryfikacja skali zjawiska tej adopcyjnej afery nie jest możliwa. Niektóre dzieci trafiły do rodzin zagranicznych w USA, Kanadzie, na Cyprze, w Rosji i na Ukrainie. W 2006 r. Gruzja zmieniła przepisy dotyczące adopcji i zaostrzyła przepisy przeciwdziałające handlowi ludźmi.