Porozumienie Iranu z mocarstwami. Dobre dla Polski, ale czy dla świata?
Po ponad dekadzie rozmów światowe mocarstwa i Iran doszły do porozumienia w sprawie ograniczenia irańskiego programu atomowego w zamian za zniesienie sankcji. Nie wszyscy są przekonani, że świat będzie przez to bezpieczniejszy. Skorzystać na porozumieniu mocarstw może jednak Polska.
14.07.2015 | aktual.: 15.07.2015 12:14
Według zapisów porozumienia podpisanego przez USA, Chiny, Rosję oraz Francję, Niemcy i Wielką Brytanię Iran zgodzi sił się na "długoterminową" obecność inspektorów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej oraz zobowiązał się na zmniejszenie i znaczne obostrzenia dotyczące swojego programu nuklearnego, w tym pozbycie się prawie całego zapasu wzbogaconego uranu oraz powstrzymanie prac badawczych technologii mogących służyć budowie bomby. Z kolei mocarstwa zgodziły się znieść wszystkie nałożone na Iran sankcje.
We wtorkowym przemówieniu prezydent USA Barack Obama, który z uzyskania porozumienia uczynił główny priorytet swojej polityki zagranicznej, porównał "historyczny" układ do umowy kończącej kubański kryzysu rakietowy i przekonywał, że zapewni on, że Iran nie będzie w stanie zbudować bomby atomowej.
- To umowa oparta na weryfikacji. Każda droga do zdobycia broni atomowej przez Iran została zamknięta. Iran miał wystarczająco dużo wzbogaconego uranu do zbudowania dziesięciu bomb. Teraz, po tym, jak Teheran zredukuje zapasy uranu o 98 procent, wystarczy go na ułamek jednej. Inspektorzy MAEA będą mieli dostęp do obiektów nuklearnych kiedy tylko będą tego potrzebowali. Jeśli, sankcje zostaną natychmiast przywrócone - wymieniał warunki umowy Obama. I przekonywał, że świat bez porozumienia z Iranem byłby dużo mniej bezpieczny.
- Nie jest to idealny układ, ale jednak jeśli zostanie wcielony w życie to rzeczywiście oddali możliwość skonstruowania irańskiej na przynajmniej rok i zamrozi irański program na 15 lat. To lepsze niż alternatywa, która w praktyce sprowadza się do opcji militarnej - mówi w rozmowie z WP Michał Baranowski, analityk think tanku German Marshall Fund w Warszawie - Jeśli to się uda, to na pewno będzie to największy dokonanie i dorobek Baracka Obamy w polityce zagranicznej.
W większości krajów - od Rosji, przez Europę po Turcję - podpisanie porozumienia przyjęto z entuzjazmem. Nie wszędzie. Argumenty Obamy nie przekonały bowiem jednak tych, którzy od początku byli przeciwni negocjacjom z Islamską Republiką. Ledwie kilkanaście minut po ogłoszeniu porozumienia premier Izraela Benjamin Netanjahu określił je mianem "historycznego błędu". W podobnym tonie wypowiedzieli się także politycy amerykańskiej partii Republikańskiej. Senator i kandydat na prezydenta USA Lindsey Graham powiedział nawet, że zawarcie umowy z Iranem jest "porównywalne z wypowiedzeniem wojny Izraelowi".
Zdaniem Tomasza Otłowskiego, analityka fundacji Amicus Europae, obawy o skutki porozumienia nie są bezpodstawne.
- Izraelczycy obawiają się, bo przypuszczają, że Irańczycy po prostu oszukają Zachód i wykorzystają otwarcie na świat jako okazję do np. pozyskania niedostępnych dla nich dotąd technologii. Nie udostępnią też wszystkich instalacji, bo część z nich jest tajna i po prostu nikt z zewnątrz nie ma pojęcia o ich istnieniu - mówi Otłowski, przypominając sytuację Iraku Saddama Husajna, który mimo zgody na obecność międzynarodowych inspektorów, w efekcie utrudniał ich pracę (chodziło wówczas o broń chemiczną i biologiczną).
Obawy Izraela i amerykańskich konserwatystów nie będą bez znaczenia. Aby porozumienie zostało przyjęte przez USA, potrzebna jest jeszcze aprobata Kongresu. A o nią nie będzie łatwo.
- Na pewno można się spodziewać gorącego sprzeciwu Republikanów i części Demokratów, a także intensywnego lobbowania przeciw porozumieniu ze strony Izraela i Arabii Saudyjskiej. Aby móc odwrócić ewentualne weto, Obama potrzebuje co najmniej 34 głosów w Senacie - mówi Baranowski - To może być bardzo trudne zadanie - dodaje.
Trudna geopolityka
Tomasz Otłowski zwraca z kolei uwagę na to, jak "uwolnienie" Iranu spod jarzma sankcji może wpłynąć na sytuację w regionie. Może się bowiem okazać, że Bliski Wschód w rezultacie wcale nie będzie bezpieczniejszy niż przedtem. Zdaniem eksperta, wzmocnienie pozycji Iranu, może doprowadzić do zaostrzenia regionalnej rywalizacji między nim a Arabią Saudyjską. Tym bardziej, że Islamska Republika w ostatnim okresie znacznie wzmocniła swe wpływy, od Jemenu, gdzie pomogła wsparła powstanie proirańskich rebeliantów po Irak, gdzie wspiera walczące z Państwem Islamskim szyickie milicje. Pierwszym sygnałem, że wzmocnienie Iranu spotka się z reakcją Saudów i ich sojuszników jest ogłoszona zaledwie kilka godzin po podpisaniu porozumienia ofensywa państw arabskich w Jemenie.
- Będziemy mieć do czynienia z dalszym zacieśnianiem współpracy państw Zatoki i zwiększeniem ich zbrojeń. Być może także z intensyfikacją tajnej współpracy saudyjsko-izraelskiej, głównie na polu działań wywiadów i operacji specjalnych - zauważa Otłowski - Nie można też jednak wykluczyć zmniejszenia zaangażowania Arabii w wojnę z kalifatem Państwo Islamskie to główny wróg szyickiego Iranu i wśród decydentów w Rijadzie może pojawić się pokusa “odpuszczenia” ISIS, aby bardziej przycisnęło Irańczyków w Iraku, a może i bezpośrednio w Iranie - przewiduje.
Skorzystać na porozumieniu mocarstw może jednak Polska.
- Polska już od jakiegoś czasu opowiadała się po cichu za rozluźnieniem stosunków z Iranem. Zniesienie sankcji będzie na pewno szansą dla naszego biznesu - mówi Baranowski. Najwięcej nadziei wiąże się jednak z uwolnieniem irańskiej produkcji ropy naftowej i gazu, co może spowodować znaczną obniżkę cen tych surowców. - To oznacza dwie korzystne rzeczy: impuls dla naszej gospodarki i osłabienie pozycji Rosji - twierdzi ekspert.