Negocjacje do ostatniej chwili. Wiemy, co działo się w nocy
Rolnicy ostrzegają, że niemal 600 protestów w całym kraju to dopiero początek. Jak dowiedziała się WP, w nocy kontynuowane były rozmowy z ministrem rolnictwa na Europejskim Forum Rolniczym w Jasionce. Ich ostateczne efekty mamy poznać w środę. Czesław Siekierski zapowiadał m.in. dopłaty do zboża, produkcji zwierzęcej, paliwa i obniżony podatek rolny, ale rolnicy czekają na kolejne konkrety.
Środowe blokady polskich miast mają być najbardziej uciążliwymi ze wszystkich dotychczasowych akcji protestacyjnych rolników. Niemal 600 protestów w całym kraju, nawet 70 tysięcy uczestników. To akcja, podczas której uczestnicy chcą zablokować dojazdy do miast wojewódzkich i części miast powiatowych. Zapowiadają, że jeśli nie dojdzie do porozumienia z rządem, zamierzają powtarzać protesty. A rząd deklaruje, że do końca marca przedstawi spójne propozycje uzgodnione między Kancelarią Premiera i resortami rolnictwa oraz finansów.
Porozumienie za wszelką cenę?
O porozumienie jednak wyjątkowo trudno, bo środowisko protestujących nie ma jednej spójnej listy postulatów, a wzajemne pretensje, choćby o skład prowadzących rozmowy z resortem rolnictwa, widać było podczas Europejskiego Forum Rolniczego w Jasionce. We wtorek po południu do wspólnego stołu z ministrem rolnictwa Czesławem Siekierskim, zasiadło siedmiu przedstawicieli protestujących, a dyskusję moderował Artur Balazs. Były minister rolnictwa za wszelką cenę chciał doprowadzić do podpisania choćby wstępnego porozumienia między ministrem a protestującymi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Około północy wśród części negocjatorów pojawił się pomysł na podpisanie nie porozumienia, a uzgodnień z resortem rolnictwa w sprawie podjęcia kolejnych kroków. Pomysł nie wszystkim się jednak spodobał, a jego zawarcie dotąd nie zostało oficjalnie potwierdzone przez żadną ze stron.
Od początku dyskusji wydawało się, że to cel nieosiągalny, bo ewentualne porozumienie nie będzie miało akceptacji wszystkich stron. Rolnicy, którzy przysłuchiwali się dyskusji podkreślali, że reprezentacja na scenie nie jest pełna. Z tego powodu protestujący podzielili się nie tylko w sprawie treści ewentualnego porozumienia, ale również tego, czy powinno w ogóle powinno być podpisane w przeddzień masowych protestów. – Jeżeli wyjdziecie bez porozumienia, czeka nas chaos, awantury i dalsze protesty – ostrzegał Balazs.
Siekierski: Konkrety do końca marca
Minister rolnictwa podczas debaty z rolnikami mierzył się z zarzutami o brak konkretów i natychmiastowych działań ze strony rządu. Przedstawiciele protestujących oczekiwali, że Czesław Siekierski wyciągnie telefon, zadzwoni do premiera i dostanie zielone światło na natychmiastowe spełnienie ich oczekiwań. Minister jednak odpowiadał, że chce rozmawiać z konkretnymi branżami, bo oczekiwania są bardzo różne, więc próba osiągnięcia porozumienia będzie procesem.
Podczas rozmów pojawiły się częściowe zapowiedzi rozwiązań. Siekierski zadeklarował, że rząd chce dopłacić 200-300 zł do tony zboża, która będzie sprzedawana, mówił o dopłatach do produkcji zwierzęcej, dopłatach do paliwa i obniżonym podatku rolnym. Konkretne kwoty mają zostać uzgodnione między Kancelarią Premiera i resortami rolnictwa oraz finansów.
Minister potwierdził też, że na koniec miesiąca wciąż planowane jest wspólne posiedzenie rządów Polski i Ukrainy w Warszawie, a Kijów obiecał, że "od kwietnia do minimum będzie ograniczony tranzyt przez Polskę". Do tego zapowiedzi zmian w Zielonym Ładzie, o których mówił już Donald Tusk. "Konkret dla rolników: ugorowanie nie będzie obowiązkowe i to już od tego roku. Taki jest wynik moich rozmów z szefową Komisji" – napisał szef rządu w piątek.
Wśród uczestników debaty pojawiały się postulaty, by rolnicy wypracowali spójne 2-3 postulaty, do których spełnienia rząd będzie zobligowany. Padła też propozycja, by wyznaczyć jedną osobę – np. Artura Balazsa – do rozmów z rządem. Spełzły one jednak na niczym. Wśród rolników była też liczna grupa, która sugerowała, że na razie nie myśli o zakończeniu protestów. Artur Balazs ostrzegał ich przed próbą dzielenia środowiska rolników za wszelką cenę.
Tusk: Otwórzcie szeroko oczy
Do protestów podczas wtorkowej konferencji prasowej odniósł się Donald Tusk. - Mam wrażenie, że niektórzy organizatorzy protestów, im więcej nam się udaje załatwić, tym bardziej są wściekli (...) nie ma ugorowania, nie ma kontroli i kar, ani żadnej warunkowości, ani przymusowości dla każdego do 10 hektarów. (…) Przy całym moim niekłamanym szacunku do rolników i zrozumieniu dla ich lęków i złości. Otwórzcie szeroko oczy, kto was dzisiaj podpuszcza, bo my robimy wszystko, by wam ulżyć, a niektórzy robią wszystko, by was użyć przeciwko mnie i mojemu rządowi – mówił premier.
Tusk podkreślał, że za sytuację w polskim rolnictwie w stu procentach odpowiada Jarosław Kaczyński, Mateusz Morawiecki i ministrowie rolnictwa z nadania PiS. Również Czesław Siekierski w Jasionce podkreślał, że jest ministrem od trzech miesięcy, dlatego apelował do protestujących, by nie rozliczali go z ośmiu lat rządów PiS. Podkreślał, że stara się naprawiać błędy poprzedników.
PiS krytykuje, ale robi krok w tył
PiS wbrew zarzutom pod własnym adresem i świadomości pretensji ze strony rolników wykorzystuje temat i wzywa obecny rząd do jak najszybszego działania. Z informacji WP wynika, że partia Kaczyńskiego robi jednak krok w tył i jej politycy z pierwszych rzędów nie zamierzają się angażować w rolnicze blokady.
Jeden z bliskich współpracowników Jarosława Kaczyńskiego przyznaje nam nieoficjalnie, iż władze centralne uznały, że ponowna obecność polityków PiS na protestach nie ma większego sensu. Z drugiej strony lokalni działacze twierdzą, że sami nie są mile widziani przez strajkujących rolników. Wielu podziela zdanie Jana Krzysztofa Ardanowskiego - byłego ministra rolnictwa w rządzie PiS - który przyznaje, że pojawianie się jego partyjnych kolegów na rolniczych demonstracja wywołuje jedynie gniew środowiska. - Im mniej nas będzie na tych protestach, tym lepiej - mówi nam nieoficjalnie ważny polityk PiS.
W środę zaczyna się posiedzenie Sejmu, dlatego posłów nie będzie na rolniczych protestach; będą obradować przy Wiejskiej. Przed Sejmem nie są planowane rolnicze demonstracje, więc powtórki sprzed kilkunastu dni również nie należy się spodziewać. Nieoficjalnie od polityków PiS słyszymy, że wśród elektoratu źle odebrane zostały niedawne burdy przed Sejmem – najprawdopodobniej z udziałem prowokatorów. Ludzie z formacji Jarosława Kaczyńskiego nie chcą się z nimi utożsamiać.
- Nie angażujemy się, bo jest to protest oddolny. Wspieramy rolników. Ale nie chcemy dawać argumentów Tuskowi i Kołodziejczakowi, żeby twierdzili, że jest to rzekomo protest polityczny – komentuje w WP były minister rolnictwa z PiS Robert Telus.
Patryk Michalski, Michał Wróblewski, dziennikarze Wirtualnej Polski