Populiści przejmą władzę we Włoszech? Ruch 5 Gwiazd wcale nie jest oczywistym zwycięzcą niedzielnego referendum
• Włosi wypowiedzieli się w referendum przeciwko zmianom konstytucyjnym
• Do dymisji podał się premier Matteo Renzi
• To tryumf populistów, przede wszystkim Ruchu 5 Gwiazd Beppe Grillo
• Nie oznacza jednak, że dojdzie do przyspieszonych wyborów i zwycięstwa R5G
W niedzielnym referendum Włosi powiedzieli "nie" zmianom konstytucyjnym, proponowanym przez premiera Matteo Renziego. W razie niepowodzenia lider zapowiadał dymisję, a po ogłoszeniu wstępnych wyników podtrzymał swoją obietnicę.
Natychmiast zaczęto spekulować o przedterminowych wyborach i szybkim zdyskontowaniu wyników referendalnych przez populistyczny Ruch 5 Gwiazd Beppe Grillo. Szczególnie, że pomysły Renziego przegrały w aż 17 z 20 regionów Włoch, a przeciwnicy odnieśli druzgocące zwycięstwo (niemal 60 proc. głosów) przy bardzo dobrej frekwencji (ponad 66 proc.).
Zwycięstwo obozu antysystemowego wcale nie jest jednak pewne.
O czym zadecydowali Włosi?
Włosi powiedzieli "nie" reformie Senatu. W proponowanych zmianach chodziło o osłabienie władzy tej izby i zmniejszenie liczby mandatów z 315 do 100. Ruch miał służyć większej stabilności sceny politycznej w Italii.
Renzi proponował także wzmocnienie władzy centralnej w Rzymie, kosztem regionów. Chciał, by część decyzji w sferze edukacji i rynku pracy zapadała na poziomie krajowym. Tu też spotkał się z oporem.
Włosi powiedzieli "nie" nowej ordynacji wyborczej, pomyślanej jako stabilizator sceny politycznej. Renzi chciał zapisów, ograniczających możliwość wystąpienia koalicyjnych turbulencji, w które regularnie popada kraj. Zwycięzca wyborów parlamentarnych miał mieć możliwość rządzenia nieprzerwanie przez całą kadencję dzięki "bonusowym" miejscom, których przyznanie zakładała nowa ordynacja.
To już przeszłość, bo rzeczywistość jest taka, że po dymisji Renziego we Włoszech zostanie zaprzysiężony już 64. gabinet w ciągu 68 lat.
Ryzykanci przegrywają
Kładąc na szalę swój urząd premiera, Renzi zagrał o wszystko. Gdyby wynik referendum był dla niego korzystny, skonsolidowałby władzę w kraju i stałby się jednym z najmocniejszych graczy w ramach Europejskich Socjalistów. Podobną zagrywkę w równie sromotny sposób przegrał David Cameron w czasie czerwcowego referendum ws. Brexitu.
Dlatego niektóre środowiska polityczne w Europie obwieszczają wielkie zwycięstwo. Odejściu Renziego towarzyszy fala radości, a Beppe Grillo już typowany jest na miejsce politycznego gracza numer jeden we Włoszech.
Gratulacje od eurosceptyków
Wynik referendum był szeroko komentowany przez zagranicznych polityków, szczególnie ciekawe są opinie nowej fali eurosceptycznych ugrupowań. Od lewicy do prawicy panuje bowiem prawdziwa zgoda. Być może dlatego, że Ruch 5 Gwiazd Beppe Grillo wymyka się jakimkolwiek klasyfikacjom politycznym.
Dlatego decyzję z radością powitała zarówno prawicowo-nacjonalistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD)
, jak lewicowo-populistyczny hiszpański Podemos. Europosłanka AfD krótko podsumowała odejście Renziego na Twitterze:
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Z kolei Íñigo Errejón, czołowy polityk Podemos, napisał, że teraz nadchodzi czas "budowania Europy narodów".
Tryumf Ruchu 5 Gwiazd
Beppe Grillo, lider antyunijnej i antyestablishmentowej partii na gorąco napisał, że "zwyciężyła demokracja". Jednak to on jest typowany na zwycięzcę niedzielnego rozdania.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Grillo porzucił karierę komika na rzecz polityki, do której wdarł się przebojem, serwując antysystemowe hasła. Sam siebie prowokacyjnie określa mianem "populisty". Jego ugrupowanie opowiada się za głębokimi zmianami, nie chce być nazywane partią i odżegnuje się od tradycyjnego podziału lewica-prawica.
Ostatnie sondaże robione pod kątem wyborów parlamentarnych, zaplanowanych na 23 maja 2018 roku, pokazywały wznoszący trend R5G. Grillo zrównywał się w badaniach z Partią Demokratyczną, ustępującego właśnie Matteo Renziego.
Tryumf? Nie tak szybko...
Rezygnację Renziego przyjmie Sergio Mattarella, prezydent Włoch. To właśnie on będzie głównym politycznym rozgrywającym najbliższych dni.
Natychmiastowe wybory, na które liczy R5G, nie wchodzą w grę. Na przeszkodzie stoi "dziurawe" prawo wyborcze. Zmiany, które uchwalono w ubiegłym roku, czekały na zatwierdzenie w głosowaniu (wymagały poprawek konstytucji). Wszystko przepadło w referendum.
Mattarella prawie na pewno nie rozwiąże teraz parlamentu, a tym samym nie da impulsu do wcześniejszych wyborów. Powstanie za to techniczny rząd, który będzie miał za zadanie wypracować nowe prawo wyborcze. Większość partii we włoskim parlamencie chce w tym uczestniczyć.
Dopiero po tym procesie będzie można wybrać nowy termin wyborów, choć równie dobrze techniczny gabinet może dotrwać do wyznaczonego terminu w 2018 roku. Taki rozwój wypadków może zahamować impet Ruchu 5 Gwiazd, którego głównym celem jest pójście za ciosem i jak najszybsze wybory.
Impet może być zahamowany także przez przyszłe prawo. "Financial Times" spekuluje, że może ono zostać tak skonstruowane, że wspominane już "bonusowe" miejsca przypadną koalicji partii, a nie pojedynczemu zwycięzcy. Takie rozwiązanie eliminuje Ruch 5 Gwiazd.
Renzi nadal jest liderem największej partii we włoskim parlamencie, która ma bezwzględną większość w jednej z dwóch izb. Należy oczekiwać, że jego ugrupowanie będzie teraz wypracowywało kompromisowe rozwiązania z tymi opcjami w parlamencie, które są gotowe do współpracy. Oczywiście łatwiej to powiedzieć niż zrobić. Giorgio Tonini, senator z partii Renziego, jeszcze przed ogłoszeniem wyników, ocenił na łamach Politico.com, że w razie porażki ugrupowanie "wejdzie w głęboki kryzys bez króla, za to z bandą baronów, toczących swoje wojny".
Jeśli uda się zawrzeć kompromis, dojdzie do próby sformowania nowego rządu. "The Wall Street Journal" typuje, że na jego czele mogliby stanąć minister gospodarki Pier Carlo Padoan. Rozważany jest także przewodniczący senatu, Pietro Grasso, który zdobył sławę jako antymafijny prokurator.
Z impasu w impas?
Dopiero jeśli te scenariusze nie wypalą, wówczas Włosi musieliby rozstrzygnąć polityczny impas w ramach przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Problem w tym, że sondaże dają R5G i Partii Demokratycznej bardzo zbliżone wyniki (po ok. 30 proc.). Żadne prawdopodobnie nie zdobędzie przewagi potrzebnej do rządzenia.
Co wtedy? Beppe Grillo wielokrotnie zarzekał się, że nie może być mowy o ewentualnej koalicji z ludźmi, którzy "przez trzy lata trzymali Włochy jako zakładnika". W takim układzie Włochy mogą stać się zakładnikiem długotrwałego impasu politycznego.