"Poprzednią koalicję nazywaliśmy HIV - chamy i warchoły"
Goście programu "7 dzień tygodnia" komentowali wywiad Jarosława Kaczyńskiego i jego słowa o kulturze w sejmie. Padło m.in. określenie "HIV", rozwinięte jako "chamy i warchoły", które dotyczyć miało - jak opowiadał Stanisław Żelichowski z PSL - koalicji PiS i Samoobrony.
- Trudno mi to komentować na poważnie, bo nie wiem o co może chodzić panu Kaczyńskiemu, tam żalił się zdaje się o to, że ktoś zajął posłowi PiS-u stołek i na tym polega to "wielkie chamstwo" - mówił Paweł Graś. Dodał: - Jestem zażenowany, kuluary to takie miejsce, gdzie posłowie rozmawiają ze sobą gdzie te podziały znikają, gdzie posłowie rozmawiają ze sobą jak ludzie, nie jak politycy.
- Mariusz Błaszczak odpowiedział, cytując prof. Legutkę, że "mamy do czynienia ze wścieklizną polityczną" która przejawia się "w agresji, nie tylko słownej, to jest nie tylko - jak mówi pan minister Graś - z trybuny sejmowej mają miejsce takie przypadki, ale również w kuluarach niestety". - Też byłem świadkiem kilku takich wydarzeń, ale nie chcę na ten temat mówić - dodał.
- Jeśli gloryfikujemy Samoobronę, to wiem, że poprzednia koalicja była w skrócie nazywana "HIV" - chamy i warchoły, bo sami tak o sobie mówili - przypomniał Stanisław Żelichowski.
- Gruby dowcip! - odrzekł mu na to Błaszczak.
- Sami żeście o sobie tak mówili - ripostował Żelichowski.
Porównywanie innych partii do Samoobrony jest co najmniej nietaktowne. Ale ja tu z pełnym podziwem i uznaniem obserwuję pana ministra Błaszczaka, jak każdą bzdurę swojego prezesa przetwarza na ludzki język i tłumaczy. Panie pośle, trzeba się po prostu odciąć od tych słów - mówił z kolei Marek Wikiński. - Ja tego chamstwa w sejmie nie dostrzegam, a w kuluarach nie ma stołów i rozmawiamy tam jak ludzie. To jest niefortunna wypowiedź prezesa Kaczyńskiego i spuśćmy na nią zasłonę milczenia.