"Ponad pół miliona osób" w armii. Kosiniak-Kamysz odpowiada Nawrockiemu i reaguje na gwizdy tłumu
- Nienawistny krzyk nie zatrzyma naszych działań, żeby Polska była bezpieczna - mówi WP Władysław Kosiniak-Kamysz po tym, jak zwolennicy Karola Nawrockiego zagłuszali jego wystąpienie w Warszawie. Wicepremier deklaruje, że armia będzie jeszcze większa, niż zapowiadane przez Nawrockiego 300 tys. Szef MON ujawnia też, co usłyszał od nowego prezydenta.
- - Słyszałem nienawistne krzyki na placu Piłsudskiego i wiele wypowiedzi, które nie służą budowaniu wspólnoty narodowej w dniu zaprzysiężenia prezydenta. To jest świadectwo, które wystawiają sobie ci, którzy tak reagowali - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Władysław Kosiniak-Kamysz. Zgromadzeni na placu Piłsudskiego zwolennicy Karola Nawrockiego w środę po południu zagłuszali wystąpienie wicepremiera gwizdami i m.in. hasłami "do Berlina!".
- Szef MON uważa, że zapowiedziane przez Nawrockiego rozbudowanie polskiej armii do 300 tys. żołnierzy to w rzeczywistości poparcie działań rządu Donalda Tuska. - Jeżeli będziemy rozpatrywali armię jako całość, czyli zawodowe wojsko i rezerwy, to myślę, że będziemy mogli mówić o ponad pół miliona osób - zapowiada w WP Kosiniak-Kamysz.
- Wicepremier odnosi się również do słów prezydenta o tym, że modernizacja armii to sukces zapoczątkowany przez rząd Zjednoczonej Prawicy. - To przecież my prowadzimy operację Szpej, czyli dostarczania indywidualnego wyposażenia żołnierza. (…) Zaczęliśmy od granicy, bo za ministra Mariusza Błaszczaka żołnierze nie mieli zimowych kurtek i pełnili często służbę w "żulobudkach", jak sami to określali - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skandal na zaprzysiężeniu. Zaskakujący komentarz z gabinetu prezydenta
Kosiniak-Kamysz reaguje na krzyki
Zachowanie zwolenników Karola Nawrockiego zgromadzonych w środę na placu Piłsudskiego podczas wystąpienia wicepremiera Kosiniaka-Kamysza wywołało falę negatywnych komentarzy. Tłum buczał i wznosił okrzyki, m.in. "idź do Tuska", "do Berlina" oraz "precz z komuną".
- Bez współpracy nie ma budowy bezpieczeństwa, nienawistny krzyk osłabia je, niszczy wspólnotę, nie buduje potencjałów sojuszu ani siły społeczeństwa - mówił szef MON.
Nawrocki w swoim wystąpieniu nie odniósł się do tej sytuacji. Zapowiedział chęć wpływania na politykę dotyczącą rozwoju i modernizacji wojska, m.in. za sprawą Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Kosiniak-Kamysz w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że słyszał "nienawistne krzyki" na placu Piłsudskiego i "wiele wypowiedzi, które nie służą budowaniu wspólnoty narodowej w dniu zaprzysiężenia prezydenta".
- To jest świadectwo, które wystawiają sobie ci, którzy tak reagowali. Jeśli ktoś nosi w sercu taką zawiść i nienawiść, to już na starcie przegrał. Mogę zadeklarować, że nienawistny krzyk nie zatrzyma naszych działań, żeby Polska była bezpieczna - odpowiada.
Większa armia? "Ponad pół miliona osób"
Kosiniak-Kamysz odnosi się w WP również do zapowiedzi prezydenta w sprawie zwiększenia liczebności armii. Nawrocki stwierdził, że będzie budował odpowiedzialność Polski i gotowość polskich oficerów w NATO.
- Będę wpierał wszelkie wysiłki modernizacji państwa polskiego i polskiego wojska. Ale nie miejmy wątpliwości: sojusznicy bronią tylko tych, którzy sami potrafią się bronić. Dlatego jako prezydent zrobię wszystko, żeby w najbliższych latach zbudować co najmniej 300-tys. armię polską - stwierdził.
Według wicepremiera zapowiedź zwiększenia polskiej armii do 300 tys. oznacza, że "prezydent poparł działania rządu".
- Polska armia będzie jeszcze większa, bo armia to nie tylko zawodowe wojsko, ale również rezerwy. A my od przyszłego roku zaczynamy największy w historii program szkoleń obronnych i wojskowych. Jego efekty będą jeszcze bardziej imponujące, niż pan prezydent sobie wczoraj wyobrażał. Efekty powszechnych, dobrowolnych szkoleń będą naprawdę imponujące. Jeżeli będziemy rozpatrywali armię jako całość, czyli zawodowe wojsko i rezerwy, to myślę, że będziemy mogli mówić o ponad pół miliona osób - zapowiada w WP minister obrony narodowej.
"Za Błaszczaka żołnierze nie mieli kurtek"
Wicepremier odnosi się również do zapowiedzi Nawrockiego, który stwierdził, że będzie aktywnym zwierzchnikiem sił zbrojnych, który będzie chciał mieć wpływ - wolą wyborców - na system rekrutacji i modernizacji Wojska Polskiego".
- Panu premierowi i całemu rządowi chcę przekazać, że Pałac Prezydencki nie będzie redutą kontestacji działań rządu w zakresie naszego wspólnego bezpieczeństwa. Będziemy redutą motywacji i szukania wspólnych rozwiązań - powiedział Nawrocki.
- W ustawach bardzo jasno są opisane kompetencje w sprawie dbania o wyposażenie żołnierzy. To rząd i minister obrony kreują tu działania. Cieszę się, że pan prezydent poparł działania rządu po niedoskonałościach rządu PiS. To przecież my prowadzimy operację Szpej, czyli dostarczania indywidualnego wyposażenia żołnierza. Ta operacja trwa od ubiegłego roku i jest kontynuowana - mówi Kosiniak-Kamysz.
- Zaczęliśmy od granicy, bo za ministra Błaszczaka żołnierze nie mieli zimowych kurtek i pełnili często służbę w "żulobudkach", jak sami to określali. Nie ma już stalowych hełmów, które jeszcze zastałem w wojsku. To my naprawiamy te wszystkie zaniedbania PiS. Mamy kolejny kontrakt na kamizelki kuloodporne, produkujemy amunicję i mógłbym jeszcze długo wymieniać. Cieszę się, że prezydent to docenia, bo każde wsparcie jest mile widziane. To oczywiście są kompetencje rządu i my się z nich wywiązujemy, a wsparcie prezydenta przyjmujemy z otwartymi rękami - reaguje szef MON.
Kosiniak-Kamysz: Nie zrywam kontraktów, podpisuję nowe
Prezes PSL odpowiada również na fragment wystąpienia, w którym Nawrocki chwalił poprzedni rząd. - Zawsze będę stać za wysiłkami modernizacyjnymi Wojska Polskiego, które trzeba panie premierze, panie ministrze, drodzy państwo, przyznać z pełną odpowiedzialnością, zostały z pełnym sukcesem zapoczątkowane przez rząd Zjednoczonej Prawicy - stwierdził w środę Nawrocki.
- Trzeba przyznać, że zerwanie kontraktu na śmigłowce wielozadaniowe przez PiS nie było największym dokonaniem modernizacyjnym. Później już było lepiej. Natomiast my jesteśmy mądrzejsi, bo ja nie zrywam kontraktów, tylko zawieram kolejne i tym się różni moja polityka od tego, co robiła Zjednoczona Prawica - odpowiada Kosiniak-Kamysz.
Wicepremier w rozmowie z WP ujawnia również, co usłyszał od nowej głowy państwa w krótkiej bezpośredniej wymianie zdań.
- Prezydent w rozmowie ze mną deklarował chęć współpracy w sprawie obronności i ja zadeklarowałem to samo. Daję gwarancję i rękojmię, że tak będzie, bo za mną stoją dowody w postaci ostatnich dwóch lat współpracy z prezydentem Andrzejem Dudą. Deklarację prezydenta Nawrockiego przyjmuję z nadzieją i dobrą wolą. Będziemy tę dobrą wolę sprawdzać w praktyce - mówi.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski