Ponad 30 zabitych w walkach na przedmieściach Damaszku
Syryjscy rebelianci wysadzili w sobotę w powietrze wojskową placówkę kontrolną pod Damaszkiem, a w wybuchu i podjętej po nim wymianie ognia zginęło ponad 30 ludzi po obu stronach - poinformowało opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
Według mającego swą siedzibę w Wielkiej Brytanii Obserwatorium, śmierć poniosło 15 rebeliantów i co najmniej 16 żołnierzy, a eksplozja przy placówce w pobliżu przedmieść Damaszku Mleiha i Dżaramana była dziełem zamachowca samobójcy z powiązanego z Al-Kaidą ugrupowania Front Nusra.
Zwolennicy Frontu Nusra poinformowali z kolei na Twitterze, że zamachowiec zamierzał początkowo wysadzić się w powietrze wraz z samochodem, ale wysiadł z niego przed zdetonowaniem umieszczonej wewnątrz bomby. Jak twierdzą, rebelianci zdobyli zdemolowaną wybuchem placówkę i walczą o położony w pobliżu drugi taki obiekt.
Syryjska państwowa telewizja poinformowała o wybuchu, ale nie ujawniła dokładnej liczby jego ofiar. Według niej kilka osób zostało zabitych bądź rannych w "terrorystycznym zamachu bombowym".
Jak podało Obserwatorium, rebelianci ostrzelali również pociskami rakietowymi przedmieście Dżaramana, które jest pod kontrolą reżimu prezydenta Baszara el-Asada. W odpowiedzi odrzutowce rządowego lotnictwa przeprowadziły cztery ataki na obsadzone przez rebeliantów okoliczne tereny.
Trwający od marca 2011 roku krwawy konflikt wewnętrzny w Syrii spowodował dotąd ponad 100 tys. ofiar śmiertelnych i trwałe przemieszczenie około 7 mln ludzi.