Pomyłki w liczeniu głosów. Oto wyliczenie, kto zyskał. Nawrocki czy Trzaskowski?
Z kilkunastu komisji, które prawdopodobnie popełniły błąd przy raportowaniu wyniku drugiej tury wyborów prezydenckich, siedem pomyliło się na korzyść Karola Nawrockiego, a sześć na korzyść Rafała Trzaskowskiego - ocenia Jakub Kubajek, analityk danych statystycznych. Policzył, komu sprzyjały pomyłki w komisjach i podkreśla: skala błędów nie wpłynęłaby na ostateczny wynik wyborów.
- Tam, gdzie komisje wyborcze popełniały błędy poprzez zamianę wyników Nawrockiego i Trzaskowskiego, głosy powinny być jeszcze raz przeliczone. Powinno dojść do poprawienia opublikowanych danych. To moja opinia, choć nie jestem pewny, czy jest to możliwe z punktu widzenia prawa. Tak byłoby uczciwie - mówi Wirtualnej Polsce Jakub Kubajek, analityk danych statystycznych. Jest jedną z osób, która wychwyciła prawdopodobne pomyłki w raportach obwodowych komisji wyborczych.
Ostatnio informowaliśmy w WP, że do pomyłki doszło m.in. w obwodowej komisji wyborczej nr 95 w Krakowie, gdzie odwrotnie przypisano głosy oddane w drugiej turze wyborów prezydenckich na Nawrockiego i Trzaskowskiego. Podobny błąd popełniono również w Mińsku Mazowieckim, o czym poinformował burmistrz miasta Marcin Jakubowski. "W protokole wpisano błędne dane - wyniki dwóch kandydatów zostały odwrócone" - napisał w komunikacie. Wyjaśnił, iż "przewodniczący komisji przyznał, że popełnił błąd, wprowadzając wynik".
Według analizy Kubajka 21 wyników opublikowanych przez obwodowe komisji wyborczych sugeruje popełnienie błędu. Raporty te znacząco odbiegają od wyników w najbliższym otoczeniu. W analizie statystycznej są to tzw. obserwacje odstające (outliers). Według analityka do błędów prawdopodobnie doszło w 13 komisjach, a co do ośmiu ośmiu innych nie ma pewności, bo wyniki te niekoniecznie muszą być pomyłkami, ale wymagają weryfikacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Młodzi Polacy gorzko po wyborach. "To było mniejsze zło", "Mają wyprany mózg"
Komu sprzyjały pomyłki?
- Uwzględniając prawdopodobne błędy, różnica między Nawrockim a Trzaskowskim byłaby mniejsza o około 2000 głosów. Chodzi o sytuacje, w których głosy oddane np. na Trzaskowskiego, błędnie przypisywano na konto Nawrockiego i odwrotnie. Jak widać, nie wpłynęłoby to na ostateczny wynik - podkreśla nasz rozmówca.
Przypomnijmy, różnica pomiędzy obydwoma kandydatami wyniosła ponad 369 tys. głosów (Nawrocki zdobył 10 606 877 głosów, Trzaskowski - 10 237 286). Podczas wyborów działało ponad 32 tys. komisji.
Dodajmy, że lokalni działacze Prawa i Sprawiedliwości analizują przypadek miasta Magnuszew (woj. mazowieckie). W skali gminy, a nawet powiatu wygrał tam Nawrocki, uzyskując prawie 70 proc. poparcia. Ale w jednej wiejskiej komisji było na odwrót.
Nowy "cud" w raporcie. Tylko dwa głosy więcej na Nawrockiego w Warszawie?
Analityk danych odkrył nietypowy wynik m.in. w komisji 113 w dzielnicy Mokotów w Warszawie. Trzaskowski wygrał tam z "nieproporcjonalnie" dużą przewagą, uzyskując prawie 93 proc. poparcia. Jednocześnie Nawrocki w pierwszej turze uzyskał tam 134 głosy, a w drugiej tylko o dwa głosy więcej - 136. Jest mało prawdopodobne, aby sympatycy Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna (łącznie 176 głosów w pierwszej turze) nie zagłosowali w drugiej turze lub skierowali sympatię na Trzaskowskiego.
W tym wypadku pomyłka mogła wynieść 346 głosów na korzyść Trzaskowskiego - oblicza analityk.
Regionalna przedstawicielka Ruchu Ochrony Wyborów "Nawrocki 2025" mówi jednak WP, że nie oprotestuje wyniku z Mokotowa. Tłumaczy, że 11-osobowa komisja to zbyt wiele osób, żeby doszło do zmowy i zafałszowania danych. "Parę głosów skreślić, kopnąć kartkę pod stołem, to tak... Ale nie na skalę kilkuset głosów. Uznaję, że Trzaskowski mógł dostać takie wyjątkowe poparcie - mówi.
Można stworzyć system wychwytujący pomyłki
Kubajek zwraca uwagę, że mimo istniejących zabezpieczeń i mechanizmów weryfikacji, błędy w zliczaniu głosów wciąż się zdarzają - choć dotyczą promila, a nawet mniej komisji.
- Błędy mogły powstać nie tylko w wyniku zamiany nazwisk przy przepisywaniu protokołu, ale też wskutek pomyłek podczas samego liczenia głosów. Nie zakładam fałszerstwa, to raczej efekt zwykłych błędów ludzkich. One nie powinny się w ogóle zdarzyć, a się wydarzyły, więc pytam dokładnie: co się stało? Państwowa Komisja Wyborcza powinna przeanalizować cały ten proces - podkreśla.
Jego zdaniem w przyszłości możliwe jest stworzenie narzędzi automatycznie wykrywających podejrzane wyniki.
- Można porównywać wyniki komisji z najbliższym otoczeniem. Gdy jakaś komisja mocno odbiega od średnich, system może to wychwycić i zgłosić do weryfikacji - dodaje analityk. Wskazuje, że takie rozwiązanie mogłoby pomóc ograniczyć ryzyko pomyłek, które - choć rzadkie - mogą budzić niepokój społeczny i podważać zaufanie do procesu wyborczego.
Rośnie liczba protestów wyborczych
Rzecznik Krajowego Biura Wyborczego Marcin Chmielnicki powiedział WP, że w przypadku podejrzenia błędu, osoba, która go zauważyła, powinna złożyć protest wyborczy. Niezależnie od tego, możliwe jest także złożenie zawiadomienia do prokuratury o niedopełnieniu obowiązków przez członków komisji.
Sąd, rozpatrując protest, może zarządzić ponowne przeliczenie głosów. Chmielnicki podkreślał, że wszystkie oddane głosy są zabezpieczone i mogą zostać ponownie otwarte wyłącznie na polecenie sądu lub prokuratury.
Według stanu na poniedziałek do Sądu Najwyższego wypłynęło 41 protestów wyborczych (13 nowych w porównaniu z 5 czerwca). Żaden nie odnosił się do wspomnianych pomyłek w raportach obwodowych komisji.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski