Zamieszanie po zapowiedzi Kalisza. "Nie jest wykluczone nieoficjalne spotkanie"
Zamieszanie w sprawie spotkania członków Państwowej Komisji Wyborczej i dyskusji o nieprawidłowościach w podaniu wyników wyborów w pojedynczych komisjach. PKW - wbrew zapowiedziom jednego z członków Ryszarda Kalisza - nie zbierze się w poniedziałek na posiedzeniu. Jak ustaliła WP, może dojść jedynie do nieoficjalnego spotkania.
Wbrew zapowiedziom członka Państwowej Komisji Wyborczej Ryszarda Kalisza, w poniedziałek nie będzie posiedzenia PKW "dotyczącego wpisów błędnych liczb głosów w protokółach niektórych OKW". "Sąd Najwyższy rozstrzyga o ważności wyborów na Prezydenta RP na podstawie sprawozdania przedstawionego przez PKW oraz po rozpoznaniu protestów" - napisał w sobotę późnym wieczorem Kalisz.
Dopiero w poniedziałek Biuro Prasowe Krajowego Biura Wyborczego przekazało WP, że posiedzenie PKW nie jest planowane w poniedziałek. Według naszych ustaleń przewodniczący PKW był zdziwiony zapowiedziami Kalisza. Brak posiedzenia potwierdza też rzecznik KBW w rozmowie z naszym dziennikarzem.
- W poniedziałek nie odbywa się posiedzenie Państwowej Komisji Wyborczej, ale nie jest wykluczone, że w godzinach popołudniowych dojdzie do nieoficjalnego spotkania roboczego z udziałem członków PKW - mówi WP rzecznik Krajowego Biura Wyborczego, Marcin Chmielnicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paszyk blokuje miliard na mieszkania. Oburzenie w innym ministerstwie
Ekspert o nieprawidłowościach
Według rozmówców WP to właśnie podczas nieoficjalnego spotkania będzie okazja, by omówić również kontrowersje dotyczące błędnego podania wyników w drugiej turze wyborów prezydenckich. Kalisz domaga się szczegółowych wyjaśnień w tej kwestii. Eksperci podkreślają, że analiza protokołów nie wskazuje na to, by w efekcie mogło dojść do odwrócenia wyborczego wyniku.
Sprawie możliwych nieprawidłowości przyglądają się również organizacje pozarządowe, które zajmują się m.in. transparentnością systemu wyborczego.
- Badamy wszystkie protokoły pod względem statystycznym, a następnie dokładniej wybrane. Zidentyfikowaliśmy względnie małą liczbę, mówimy o mniej niż 10, gdzie wyniki znacznie odbiegają od spodziewanych - mówi WP Sylwester Oracz z Fundacji Odpowiedzialna Polityka.
- Oprócz błędów, które można podejrzewać, że polegają na zamianie wyników, zauważyliśmy też np. komisje, w których podejrzewamy, że nie ustalono prawidłowo liczby otrzymanych kart. Skala jednak jest mała, porównywalna z innymi wyborami. Protesty powinny być rzetelnie zbadane przez organy wyborcze i Sąd Najwyższy - dodaje ekspert.
Według Oracza ewentualne nieprawidłowości wymagają wyjaśnienia, ale skala nie pozwala sądzić, że dojdzie do ponownego liczenia głosów w całym kraju, a tym bardziej unieważnienia wyborów. - Oczekiwałbym od PKW omówienia poszczególnych przypadków, które są w obiegu medialnym i zbadania innych odchyłek. Liczyłbym także na ustalenie, dlaczego niektóre dość oczywiste błędy nie zostały zakwestionowane przez komisje okręgowe, nad którymi bezpośrednią pieczę ma PKW - podkreśla.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski