Pomnik trwalszy niż ze spiżu


Co wyróżnia LO im. Kuronia? Wewnątrzszkolna demokracja, w której nauczyciele, uczniowie i rodzice mają tyle samo głosów

11.06.2007 | aktual.: 11.06.2007 13:54

Czerwona kanapa, na niej siedzą chłopak z dredami i dziewczyna w czerwonych butach, uśmiechnięci, ekspresyjni. Jesteśmy w jednym z modnych warszawskich klubów? Nie, to szkoła - koszmar ministra edukacji Romana Giertycha. Wielokulturowe Liceum Humanistyczne im. Jacka Kuronia.

Inicjatorem stworzenia liceum inspirowanego myślą wychowawczą Jacka Kuronia była grupa nauczycieli skupionych wokół I Społecznego LO w Warszawie, czyli popularnej "Bednarskiej". Ich idee zaczęły się materializować podczas spotkania z przedstawicielami Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie. Gmina dysponowała budynkiem dawnej łaźni rytualnej, który to budynek chciała przeznaczyć na cele oświatowe. Połączenie idei szkoły wielokulturowej ze wsparciem ze strony gminy wyznaniowej zaowocowało powstaniem szkoły, jakiej w Warszawie jeszcze nie było.

Koszmar Giertycha

Wielokulturowe Liceum Humanistyczne im. Jacka Kuronia mieści się w centrum Starej Pragi przy ulicy Kłopotowskiego, niemal vis-ŕ-vis ulicy Bednarskiej usytuowanej na drugim brzegu Wisły. Okolica przyjemna - widać zawitał tu program rewitalizacji starej Pragi. Odrapane kamienice są parę przecznic dalej. Wchodzących do szkoły wita wielki portret Jacka Kuronia. Klasy i pomieszczenia administracyjne mieszczą się na razie tylko na parterze. Przestrzeń szkolna sprawia wrażenie przyjaznej i przytulnej. Uczniowie siedzą na kanapie, dyskutują, przekomarzają się z nauczycielami języków obcych (in english of course). Do sekretariatu wchodzi uczennica i wychodzi z laptopem. Komputery są własnością szkoły - przekazaną przez darczyńcę. Każdy, kto ma potrzebę skorzystania z internetu, wchodzi do sekretariatu, bierze laptopa, a po zakończeniu pracy oddaje go. - Jaś, Jaś, jak będzie wyglądać rozszerzona historia? - krzyczy przyjaźnie inna uczennica. Rozglądam się dookoła, o jakiego Jasia chodzi? Jaś to dr Piotr Laskowski,
dyrektor szkoły, egiptolog i znawca myśli anarchistycznej. Lat 31. Żywo dyskutuje z uczniami, wyjaśniając różne historyczne zawiłości. Od razu widać, że uczniowie go lubią. - Jasia poznałam podczas targów edukacyjnych, przegadaliśmy kilka godzin, opowiadał mi o wizji szkoły. Po tej rozmowie nie miałam wątpliwości, jaką szkołę wybrać - mówi Janka Sobota. Przerwa dobiega końca. Dzwonka nie słychać. Wszyscy jednak udają się na lekcje. Szkolny korytarz pustoszeje. Obecnie w liceum uczą się 34 osoby, podzielone na dwie klasy pierwsze. Tegoroczny nabór zaowocował stworzeniem dwóch kolejnych klas, które rozpoczną naukę we wrześniu. Docelowo w szkole ma się uczyć ok. 100 osób. Wszyscy uczniowie z uznaniem wypowiadają się o przyjaznej atmosferze, jaka tu panuje. - Dla mnie ważne jest to, że dla nauczycieli nie ma znaczenia, jak wyglądam, nikt nie nazwie mnie małpą, jak zdarzało się w poprzedniej szkole - mówi Antoni Roszuta-Suszczewski, dumnie wskazując na swoje dredy. - Największą zaletą naszej szkoły jest
poszanowanie wolności - wtóruje mu Jan Sierzputowski. - Nauczyciele traktują nas jak dorosłych - dodaje. - Niestety część osób nadużywa tej wolności, ale w ostatecznym rozrachunku wszystko zdaje egzamin. Szkoła dialogu

Większość uczniów przyznaje w rozmowach, że przy wyborze liceum szczególną uwagę zwrócili na człon "wielokulturowe". Potwierdza to Aleksandra Puchalska, tłumacząc, że sama jest zainteresowana kulturami krajów Trzeciego Świata. Na inny aspekt wielokulturowości wskazuje natomiast Anna Szostak.

- W moim gimnazjum na porządku dziennym były różne antysemickie teksty, tutaj jest to niewyobrażalne - dla mnie to wielka wartość. Misję szkoły w tym zakresie doskonale tłumaczy dyr. Piotr Laskowski. - Dialog międzykulturowy uważamy za jedno z najważniejszych wyzwań współczesności. Dlatego też bardzo zależy nam na tym, aby wielokulturowość nie sprowadzała się do tzw. cepelii - to jest dobre, ale na etapie gimnazjum. My stawiamy uczniom bardziej filozoficzne pytania, dotyczące chociażby tego, czy bliższa jest im postmodernistyczna, czy też oświeceniowa tradycja podejścia do wielokulturowości. Czy bliższy jest nam model brytyjski, czy francuski - tłumaczy Laskowski. Podkreśla przy tym, że mimo związków z Gminą Wyznaniową Żydowską szkoła jest absolutnie świecka. Uczą się w niej ateiści, żydzi, muzułmanie i chrześcijanie wielu wyznań, prowadzący ze sobą - czasami gorący - dialog.

Jednym z przedmiotów obowiązkowych jest kultura i historia Żydów. Jak mówi Laskowski, celem tego przedmiotu jest ucieczka od narracji, w której polskich Żydów pokazuje się przez pryzmat Holokaustu. - Wskazujemy różne nurty tradycji żydowskiej, i ten religijny, i ten świecki. Podczas obchodów rocznicy powstania w getcie nasi uczniowie śpiewali w jidysz hymn Bundu - mówi z dumą Laskowski. Zrozumieniu wielokulturowości służy idea nauczania trzech języków: hebrajskiego, arabskiego i łaciny. Uczniowie mogą wybrać jeden z tych trzech języków. I co ciekawe, największą popularnością cieszy się język arabski. - Chciałabym pojechać do Izraela. Mam świadomość, że z większością Żydów porozmawiam po angielsku, jednak aby komunikować się z Palestyńczykami, konieczna jest zazwyczaj znajomość arabskiego. Dlatego wybrałam właśnie ten język - tłumaczy Anna Szostak. Arabski wybrał również Teodor Kojło. - Chciałbym poznać bliżej kulturę arabską. Bliska jest mi idea dialogu kultur - wyjaśnia. Z kolei pragnieniem poznania kultury
żydowskiej wybór hebrajskiego tłumaczy Antoni Roszuta-Suszczewski.

Idei zbliżenia między kulturami służy także obowiązkowe seminarium wielokulturowe, polegające na pogłębionej analizie pojęcia wielokulturowości i odnoszące się do tematów bieżących. - Gdy Benedykt XVI wygłaszał swoje przemówienie w Ratyzbonie czy też głośne były wypowiedzi Nicolasa Sarkozy'ego w sprawie emigrantów, to tematów tych nie mogło zabraknąć na naszych seminariach - podkreśla Laskowski. Oprócz seminarium wielokulturowego uczniowie uczestniczą także w seminariach literackich, audiowizualnych i dotyczących świata współczesnego. Wszystkie one opierają się na lekturze i dyskusji. Przykładowo podczas seminarium audiowizualnego uczniowie oglądają film, aby po tygodniu po zapoznaniu się z odpowiednim tekstem filozoficznym mogli dyskutować nad jego interpretacją. Wielką wagę przywiązuje się również do seminarium o świecie współczesnym. - Naszym celem jest wyrobienie w uczniach nawyku krytycznego myślenia. Dążymy do tego, by zawsze zachowywali krytyczny dystans wobec tego, co się mówi - wyjaśnia Laskowski. W
Liceum im. Jacka Kuronia wiele uwagi poświęca się nauczaniu ekonomii. - I nie jest to "przedsiębiorczość" z przekazem "załóż sobie firmę", ale próba wzbudzenia świadomości ekonomicznej. Ekonomicznej refleksji nad globalizacją i gospodarczymi ideami alterglobalistów - dodaje dyrektor. Jedną z podstawowych zasad w Liceum im. Jacka Kuronia jest założenie, że świat jest zbyt skomplikowany, aby szkoła mogła dawać proste rozwiązania obecnych problemów. Szkoła ma dawać narzędzia, za pomocą których uczeń może samodzielnie starać się zrozumieć świat i próbować uporać się z jego problemami. Szkoła demokracji

Aby był w stanie tego dokonać, nie może jednak być zamknięty w złotej klatce. Założyciele Liceum im. Jacka Kuronia mają tego świadomość i dlatego wielką wagę przywiązują do idei koedukacji społecznej. W szkole za darmo uczą się uchodźcy i emigranci, osoby niepełnosprawne oraz wykluczone społecznie z powodu ubóstwa.

- Obecnie jest to sześć osób na 34, chociaż bardzo zależy nam na tym, aby dużo więcej takich dzieci mogło się uczyć w naszej szkole - mówi Małgorzata Śledziewska, wicedyrektorka liceum. Apeluje o to, aby wszystkie osoby, które na to stać, rozważyły pomysł zafundowania zdolnemu, ale wykluczonemu społecznie dziecku stypendium. - To nie będą zmarnowane pieniądze - zachęca Śledziewska.

Szkoła stara się nawiązywać kontakty z praską młodzieżą. Przy współpracy z Fundacją dla Wolności zorganizowała grupie składającej się z uczniów liceum i praskiej młodzieży wyjazd do Włoch, gdzie wszyscy wzięli udział w projekcie teatralnym. Pomysł ten na pewno spodobałby się patronowi szkoły.

Gdy nauczyciele pytani są, co jeszcze w funkcjonowaniu liceum jest bliskie ideom Jacka Kuronia, bez zastanowienia wskazują na wewnątrzszkolną demokrację. Opiera się ona na trójpodziale władzy. Władza uchwałodawcza to sejm szkoły, władza wykonawcza to rada, a władza sądownicza to sąd szkoły. We wszystkich trzech organach zasiadają przedstawiciele uczniów, nauczycieli i rodziców, przy czym każda z tych społeczności dysponuje równą liczbą przedstawicieli. - Dla nas szczególnie ważnym ciałem jest sąd szkoły, dzięki niemu we wszystkich sprawach trudnych i konfliktowych głos mają również uczniowie - wyjaśnia Małgorzata Śledziewska.

Jednak na tym nie kończą się inspiracje myślą Jacka Kuronia. Czerpiąc z koncepcji patrona, dyrekcja szczególną wagę przywiązuje do społecznej aktywności uczniów. - Naszym celem jest zaszczepienie wśród uczniów potrzeby dbałości o jakość sfery publicznej - tłumaczy Laskowski. Sztandarowym przykładem materializacji takiego rozumowania był głośny happening "Szukanie Czerwonego Kapturka". Wszystko zaczęło się od seminarium literackiego prowadzonego przez Kazimierę Szczukę. Jego tematem była analiza bajek za pomocą krytycznych narzędzi, takich jak psychoanaliza czy też koncepcja płci konstruowanej społecznie (gender). - Jednak to zamieszanie wokół kwestii aborcji spowodowało, że postanowiliśmy opuścić mury szkoły i pojawić się w przestrzeni publicznej - tłumaczy Natalia Aduszkiewicz, podczas happeningu jeden z kapturków. Natalia wraz ze swoimi kolegami i koleżankami przebranymi za kapturki i złe wilki jeździła metrem, zachęcając warszawiaków do wzięcia udziału w wydarzeniach odbywających się na placu pod stacją
Centrum. Tam można było spotkać Kazimierę Szczukę, która wcieliła się w rolę babci i siedząc na fotelu bujanym, opowiadała o tolerancji, poszanowaniu praw kobiet, mniejszości seksualnych i ochronie środowiska. Zieloni 2004 zbierali podpisy w sprawie przeprowadzenia referendum przeciwko amerykańskim instalacjom wojskowym, a współprzewodnicząca partii, Magdalena Mosiewicz, zachęcała do rzucania lotkami w styropian z wyrysowanymi na nim konturami Polski i zaznaczonymi projektowanymi lokalizacjami tarczy antyrakietowej - Drawskiem i Orzyszem. Obok licealistów i Zielonych udział w happeningu wzięli m.in. przedstawiciele organizacji ekologicznych, feministycznych i LGBT: Greenpeace, Gaja, Kampania Przeciw Homofobii, Ponton i Lambda.

Prawo najmniejszego

Na pytanie, kim dla nich jest Jacek Kuroń, zastanawiają się dłużej. Rzucają: teoretyk nowej lewicy, działacz społeczny, opozycjonista, wychowawca. Przypominają o prawie najmniejszego - zasadzie obowiązującej już w Drużynach Walterowskich. "Cały zastęp może iść tak prędko, jak prędko potrafi iść osoba najmniejsza i najsłabsza". - Pamiętajcie o tym, to najważniejsze przesłanie naszej szkoły - mówi do swoich uczniów dyrektor Laskowski.

Według Piotra Laskowskiego, w akcji skupiły się dwa przesłania Jacka Kuronia: żyj aktywnie i żyj odpowiedzialnie. - Nasi uczniowie, jako osoby posiadające duży kapitał społeczny i kulturowy mają dług u społeczeństwa, który mogą spłacić aktywnością społeczną - podkreśla dyrektor. Co do tego, że należy aktywnie uczestniczyć w sferze publicznej, uczniowie Wielokulturowego Liceum Humanistycznego im. Jacka Kuronia nie mają wątpliwości. - To dla nas najważniejszy element jego spuścizny - mówią.

Bartosz Machalica

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)