Polskie bagno pod wezwaniem Jana Pawła II [OPINIA]
Prawo i Sprawiedliwość chce, by Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ukarała TVN za emisję filmu stawiającego Jana Pawła II w złym świetle. To zupełnie zbędny krok - ani amerykański nadawca się nie zlęknie, ani ostatecznie nie zostanie ukarany. Pozostanie jedynie smród i zarzuty o antydemokratyczne standardy obozu władzy.
- Przymierzamy się do tego, aby złożyć skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na działania TVN - zapowiedział Krzysztof Sobolewski, sekretarz generalny PiS. Dodał, że "paszkwil" o Janie Pawle II nie zostanie pozostawiony sam sobie.
Sobolewski zarzucił też, że reportaż powstał na podstawie materiałów służby bezpieczeństwa PRL. - Na tej podstawie stacja, która mieni się stacją mówiącą całą prawdę całą dobę, próbuje uderzyć w obraz człowieka, który jest największym Polakiem w historii Polski - zaznaczył polityk PiS.
A ja mam wrażenie, że mało kto oglądał dokument Marcina Gutowskiego "Franciszkańska 3", o którym wypowiada się Sobolewski. Za to wszyscy chętnie go komentują.
Różne wnioski
Gdy znajomy zapytał mnie o moją ocenę filmu Gutowskiego, odpowiedziałem: "rzetelny, ale się w dużej mierze nie zgadzam".
Jak to możliwe? Już wyjaśniam.
We "Franciszkańskiej 3" opowiedziano kilka historii związanych z pedofilią w Kościele i reakcją (lub jej brakiem) ze strony Karola Wojtyły. Większość - wbrew wrażeniu zarówno zwolenników, jak i krytyków materiału - to sprawy już publicznie opisywane, także w kontekście działań kardynała Wojtyły. To, co zrobił dodatkowo Gutowski, to przede wszystkim dotarcie do ofiar kościelnej pedofilii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Burza wokół Jana Pawła II. "Dziwisz zablokował przeglądanie akt"
I tu już pojawia się ważna kwestia - "Franciszkańska 3" nie opiera się jedynie na materiałach peerelowskiej bezpieki. Stanowią one jedynie przyczynek do dalszych poszukiwań. Gdyby ktoś obejrzał materiał, który krytykuje, dowiedziałby się tego z pierwszych pięciu minut filmu. Autor bowiem uczciwie zaznacza, że korzysta również z materiałów bezpieki i dostrzega, że mogą one nie być wiarygodne. Ale mogą stanowić - słusznie zauważa dziennikarz - dobry punkt wyjścia do drążenia tematu.
I Gutowski - czy to się komuś podoba, czy nie - temat drąży. Nie traktuje Jana Pawła II jak nienaruszalnej postaci z pomnika. Traktuje Karola Wojtyłę jak człowieka, jednego z nas.
"Franciszkańska 3" to dowód na to, że te same materiały mogą być różnie interpretowane. Gutowski wyciąga wniosek, że Wojtyła wiedział o pedofilii w Kościele i stanął po stronie sprawców (kryjąc ich i im pomagając), a nie ofiar.
Na podstawie podobnych źródeł, opisując te same sprawy co Gutowski, Tomasz Krzyżak i Piotr Litka z "Rzeczpospolitej" kilka miesięcy temu wyciągali wniosek, że świadomość Karola Wojtyły mogła być ograniczona, a tam, gdzie o pedofilii w Kościele kardynał wiedział - działał. Choć, jak Krzyżak i Litka przyznają, niekiedy nieidealnie.
Bliżej mi do podejścia Krzyżaka i Litki, którzy swoje twierdzenia bardzo dobrze argumentują. I bynajmniej nie widzę w nich chcących bronić papieża Polaka za wszelką cenę.
Ale czy to znaczy, że źle myślę o Gutowskim? W żadnym razie. Dziennikarz TVN24 przygotował solidny materiał, w którym roi się od źródeł - zarówno dokumentów, jak i relacji ofiar.
Na tym polega debata publiczna, że z tych samych danych różne osoby wyciągają różne wnioski. Ba, może być przecież tak, że to Gutowski ma 100 proc. racji.
Polityczna łupanina
To, czego potrzebujemy, to uczciwego podejścia do sprawy Jana Pawła II. Potrzebna jest chęć wyjaśnienia udziału papieża w ukrywaniu kościelnej pedofilii, o ile miał w tym udział.
Po to, by do biografii Karola Wojtyły dopisać rozdział - być może kluczowy, a nie obalać pomniki i zmieniać nazwy ulic.
Po to, by ta biografia była pełna, uczciwa. Bo nie chodzi o to, by powstawały kolejne hagiografie.
Aby tak się mogło stać, polscy hierarchowie kościelni muszą pomóc - otworzyć przed badaczami i dziennikarzami archiwa. Pomóc musi też państwo jako takie - zaczynając od tego, by nie straszyć konsekwencjami za nieprawomyślne podejście do sprawy.
Z uciszania TVN-u, amerykańskiego nadawcy i Marcina Gutowskiego nic dobrego nie wyjdzie. Tym bardziej, że wszyscy doskonale wiemy, jak sprawa się skończy. Władzuchna pogrozi amerykańskiemu koncernowi palcem, pojawi się sporo antytefałenowskich relacji w mediach rządowych, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji powie, że sprawa jest poważna.
A potem nie wydarzy się nic. Aż do następnego niewygodnego dla rządzących reportażu.
Zarazem nie jestem naiwny - wiem, że chodzi o zbijanie kapitału politycznego. Jedni chcą zyskać na obronie dobrego imienia papieża Polaka, którego atakuje horda barbarzyńców. I w ramach obrony papieża przed tymi troglodytami codziennie będą się modlić do świętego Jana Pawła II i puszczać, dzień w dzień, papieską homilię.
Inni - którzy przez lata zarzucali Karolowi Wojtyle udział w najgorszych bezeceństwach tego świata - chcą z kolei z sierpami i młotami iść na pomniki kremówkowego bandyty.
Nie mam złudzeń, że ktokolwiek posłucha, ale mimo wszystko zaapeluję: jesteśmy w ważnym momencie, w chwili, gdy można spróbować napisać rzetelną biografię jednego z najbardziej znanych i najistotniejszych w historii naszego kraju Polaków. Nie musi być wcale tak, że trzeba stać albo przy jednej ścianie, albo przy drugiej. To nie czas na przerzucanie się łajnem.
Czytaj więcej:
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski