Polski rząd zaskoczony postawą Angeli Merkel. Poszło o Łukaszenkę
Jak nieoficjalnie ustaliła Wirtualna Polska, to premier Mateusz Morawiecki zadzwonił do niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, żeby porozmawiać sytuacji na granicy Białorusi. Impulsem do rozmowy miała być druga, w ostatnich dniach, rozmowa szefowej niemieckiego rządu z białoruskim dyktatorem Alaksandrem Łukaszenką. Polskie władze nie kryją zaskoczenia postawą niemieckiej kanclerz.
- Jesteśmy zaskoczeni kontaktem kanclerz Merkel z Łukaszenką, który do tej pory był traktowany jako uzurpator, a nagle rozmawia się z nim jak z pełnoprawnym przywódcą Białorusi. To uwiarygadnia Łukaszenkę w oczach opinii międzynarodowej jako legalnego przywódcę Białorusi - mówi nam osoba zbliżona do rządu Mateusza Morawieckiego.
- W wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Bild", który ukazał się w czwartek, premier Morawiecki podkreślił, że polityka migracyjna Niemiec sprzed kilku lat firmowana przez niemiecką kanclerz Angelę Merkel była błędem. Polska nie chce powtarzać błędów sprzed lat. Mówiliśmy o tym głośno w 2015 roku i podkreślamy to stanowczo teraz - dodaje nasz rozmówca.
Nieoficjalnie, źródła rządowe rozpatrują rozmowy Merkel z Łukaszenką w kontekście doprowadzenia do końca przez niemiecką kanclerz sprawy gazociągu Nord Stream 2.
- Merkel musi mieć spokój, żeby przed ukończeniem kadencji, doprowadzić tę sprawę do końca. A przez sytuację na granicy Polski z Białorusią, inspirowaną w dużej mierze przez Rosję, takiego spokoju nie ma. Ma kłopot z certyfikacją gazociągu, który powstał za jej rządów. Próbuje więc rozmawiać za plecami Polski z Łukaszenką, żeby załatwić swoje interesy - mówi nasz informator.
W czwartek do rozmowy telefonicznej z kanclerz Niemiec odniósł się osobiście premier Mateusz Morawiecki. - Przekazałem pani kanclerz, że nic o nas bez nas. Pani kanclerz przyjęła to do wiadomości - powiedział szef rządu na konferencji prasowej w Miechowie.
Przypomnijmy, do rozmowy Morawiecki - Merkel doszło w środę wieczorem. Oficjalnie premier rozmawiał na temat sytuacji na granicy białoruskiej oraz koordynacji reakcji unijnej na aktualny etap kryzysu na zewnętrznych granicach UE. O rozmowie polskiego premiera z niemiecką kanclerz poinformował również na Twitterze Steffen Seibert, rzecznik rządu federalnego. Jak zapewniał, podczas rozmowy z polskim szefem rządu "kanclerz podkreśliła pełną solidarność strony niemieckiej z Polską. A tematem rozmowy była "ścisła niemiecko-polska współpraca", dotycząca niepokojącej sytuacji na granicy Białorusi i Unii Europejskiej.
Wcześniej, w środę Merkel po raz drugi w ostatnich dniach rozmawiała z Łukaszenką. Według przekazu białoruskich mediów uzgodniono, że podjęte zostaną wstępne rozmowy między Mińskiem a UE w sprawie migrantów.
Jak informowała rzeczniczka Łukaszenki, białoruski dyktator zaproponował kanclerz Angeli Merkel utworzenie korytarza humanitarnego do Niemiec dla 2 tys. migrantów, którzy znajdują się przy granicy z Polską.
- My bierzemy na siebie zobowiązanie do działania na rzecz powrotu pozostałych 5 tys. do ojczyzny. I Angela Merkel, zgodnie z tymi ustaleniami, będzie prowadzić negocjacje z UE, w tym w sprawie organizacji korytarza humanitarnego do Niemiec – oświadczyła Natalla Ejsmant, rzeczniczka Łukaszenki.
Na jej słowa zareagował w czwartek po południu szef MSWiA Mariusz Kamiński. - Polska nie pozwoli na wykreowanie nielegalnego wschodnioeuropejskiego szlaku migracyjnego, tworzonego po to, by zdestabilizować sytuację nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej - powiedział Kamiński po spotkaniu z niemieckim szefem MSW Horst Seehofer.
PiS oburzone działaniami kanclerz Merkel
Oburzenia rozmowami Merkel-Łukaszenka nie kryli politycy PiS i prezydent Polski Andrzej Duda.
- Łukaszenka sfałszował wybory prezydenckie w ubiegłym roku i Unia Europejska podjęła stanowcze działania. Uznała, że nie jest to wiarygodna osoba, z którą można prowadzić rozmowy. Wręcz przeciwnie. Tymczasem rozpoczynając rozmowę z Łukaszenką, kanclerz Merkel zaakceptowała grę białoruskiego dyktatora - mówił w "PolsatNews" były szef MSZ, europoseł PiS Witold Waszczykowski. Jego zdaniem, do rozmów z białoruskim przywódcą niemiecką kanclerz namawiali Rosjanie.
- Widać było, że kryzys migracyjny to pretekst do tego, żeby zacząć rozmowy, a de facto uznać Łukaszenkę za przywódcę Białorusi. W tym sensie oceniam rozmowę Merkel z Łukaszenką bardzo negatywnie, ponieważ kolejny raz kanclerz Niemiec wystąpiła poza oficjalnymi strukturami Unii Europejskiej – powiedział Waszczykowski.
- Powiedziałem prezydentowi Niemiec, że Polska nie uzna żadnych ustaleń ws. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, które zostaną podjęte ponad naszymi głowami - dodał prezydent Duda.
Jak podkreślił polityk, w rozmowie z prezydentem Niemiec zaznaczył, że jeżeli miałoby dojść do wiążących dla Polski ustaleń, to taka sytuacja jest możliwa tylko w przypadku, w którym polskie władze same zdecydują się na przyjęcie takich rozwiązań.
- Jesteśmy suwerennym państwem, które ma prawo samo decydować o sobie i będziemy to prawo egzekwowali w sposób bezwzględny - podkreślił Duda.