Polski dyplomata zakażony koronawirusem. Nowe informacje
Jak ustaliła Wirtualna Polska, stan sekretarza polskiej ambasady w New Delhi chorego na COVID-19 jest stabilny. Dyplomata został przetransportowany ze szpitala zakaźnego w Warszawie przy ul. Wolskiej do Centralnego Szpitala Klinicznym MSWiA, gdzie przebywa jego rodzina.
- Stan pacjenta jest stabilny. Dzięki temu, że sytuacja już jest opanowana i widzimy poprawę, dyplomata został przewieziony do swojej rodziny: żony i dzieci, które przebywają w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA. I tam będzie kontynuowane leczenie - mówi Wirtualnej Polsce dr Artur Zaczyński z CSK MSWiA.
Pytany o wyniki badań na obecność indyjskiej odmiany koronawirusa, mówi, że obecnie próbki są badane. - Wyników możemy się spodziewać najwcześniej w piątek - mówi WP dr Artur Zaczyński.
Przypomnijmy, w weekend Rządowe Centrum Bezpieczeństwa zorganizowało w pilnym trybie ewakuację ze stolicy Indii pierwszego sekretarza polskiej ambasady, jego ciężarnej żony i 4 dzieci. Dyplomata zachorował ciężko na COVID-19. Urzędnik po południu w niedzielę trafił do szpitala zakaźnego na warszawskiej Woli. Jego rodzina do szpitala MSWiA przy ul. Wołoskiej.
Jak informował dr Artur Zaczyński, pod kątem zakażenia indyjskim wariantem koronawirusa zostaną przebadani wszyscy członkowie rodziny.
Przed wylotem stan zdrowia dyplomaty i jego żony był konsultowany z lekarzami z jego placówki. Ci określili jego stan jako na tyle poważny, że wymagał hospitalizacji.
- Z racji tego, że w Indiach nie ma możliwości zapewnienia opieki szpitalnej, nie ma dostępu do tlenu, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, wraz z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym i pracownikami Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA połączyli siły. Zorganizowaliśmy wylot w pełnym zabezpieczeniu, zarówno epidemicznym, jak i w dwa stanowiska intensywnej terapii na pokładzie samolotu - mówił w TVN24 dr Artur Zaczyński. W ewakuację zaangażowani byli również urzędnicy Kancelarii Premiera, ministerstwa spraw zagranicznych i ambasady RP w Delhi.
Jak ujawniła Wirtualna Polska, lot Dreamlinerem z Indii do Polski przebiegał w specjalnych warunkach. Piloci szczelnie zamknięci w kabinie, załoga w skafandrach ochronnych, 4-godzinna dezynfekcja maszyny.
Polskie Linie Lotnicze LOT potraktowały to jako misję ratunkową. Pasażerowie zostali wpuszczeni na pokład samolotu, który planowo wozi z Indii przesyłki.
– Załoga otrzymała pełne zestawy ochronne i dyspozycję ograniczenia kontaktów do minimum - mówił WP rzecznik PLL LOT Krzysztof Moczulski.
Do akcji wykorzystano specjalny samolot typu Dreamliner z floty PLL LOT. Początkowo miał być to rządowy Embraer, jednak lot tą maszyną byłby dłuższy. - Dodatkowo w Embraerze jest również problem z rozłożeniem noszy. A polski dyplomata musiał być przetransportowany w pozycji leżącej - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską jeden z urzędników zaangażowany w akcję.
W Indiach szaleje druga fala pandemii COVID-19. W stołecznym Delhi, co niespełna cztery minuty umiera osoba zakażona koronawirusem.