Polska "wywróci stolik" ws. Ukrainy? "Powinniśmy być gotowi"
Były ambasador RP w Kijowie Bartosz Cichocki uważa, że "komuś może zależeć", by przedstawiciel Polski wziął udział w negocjacjach dotyczących zakończenia wojny w Ukrainie. - Powinniśmy być gotowi na wywrócenie stolika, jeśli rozmowy pójdą za daleko - ocenia Cichocki.
Cichocki zwrócił uwagę w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że administracja Donalda Trumpa wysyła sprzeczne sygnały ws. przyszłości Ukrainy.
- Wiceprezydent J.D. Vance stwierdził, że nie wyklucza obecności amerykańskich wojsk w Ukrainie, podczas gdy sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Pete Hegseth nie widzi szans rozszerzenia NATO. Poczekajmy. Ekipa Donalda Trumpa udowodniła na Bliskim Wschodzie, że potrafi negocjować. Tutaj jednak na stole będą nie tylko linia rozgraniczenia czy prawo Ukrainy do członkostwa w NATO - mówi Cichocki.
Były ambasador ocenia, że kontrola nad częścią ukraińskiego terytorium nie jest głównym celem Kremla.
- Rosji bardziej zależy na kontrolowaniu ukraińskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, a pewnie też energetycznej. A najbardziej na ograniczeniu militarnej obecności Stanów Zjednoczonych w Europie. Rosjanie uważają, że mają prawo do wyłącznej strefy swoich wpływów na obszarze posowieckim i do strefy współdecydowania w Europie Środkowej - dodaje dyplomata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Trump i Putin razem 9 maja? Ekspert: To realny scenariusz
Polska "uwiarygodni" układ ws. Ukrainy? "Komuś może na tym zależeć"
Cichocki podkreśla, że Polska musi poważnie przemyśleć swoją rolę w przyszłym procesie pokojowym. Tym bardziej, że - jak dodaje - w przeszłości już nie raz decyzje dotyczące Polski były podejmowane bez naszego udziału.
Według niego "komuś może zależeć na tym, byśmy uwiarygodnili nowy układ między mocarstwami".
- Czy jednak warto żyrować układ korzystny dla mocarstw, bo zdejmujący im z barków jeden kłopot, ale już nie tak korzystny dla państw średnich i małych? Powinniśmy być gotowi na wywrócenie stolika, jeśli rozmowy pójdą za daleko. Pytanie, czy odważymy się na to i czy będziemy mieli konieczne do tego siły - zastanawia się Cichocki.
Przeczytaj też:
Źródło: "Rzeczpospolita"/PAP