Polska wśród przywódców UE?
Polityk niemieckiej Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) Wolfgang Gerhardt uważa, że Polska powinna wraz z Niemcami i Francją należeć do grupy krajów odgrywających główną rolę w Unii Europejskiej.
05.09.2005 15:25
Gerhardt przedstawił w Berlinie założenia swej polityki zagranicznej. 61-letni polityk w przypadku zwycięstwa wyborczego chadeków i liberałów będzie jednym z najpoważniejszych kandydatów na stanowisko ministra spraw zagranicznych w rządzie Angeli Merkel. Według tygodnika "Der Spiegel", otrzyma oficjalną nominację podczas zjazdu FDP w najbliższą niedzielę.
Podtrzymuję swoją myśl przewodnią, że należy rewitalizować niemiecko-francuski tandem. Dawniej odgrywał on decydującą rolę w procesie integracji europejskiej, obecnie stracił jednak na znaczeniu, gdyż oba kraje przeżywają kłopoty gospodarcze i brak im wystarczającej siły - powiedział Gerhardt dziennikarzom. Włączenie Polski do współpracy mogłoby stanowić nowy bodziec dla ożywienia Unii - ocenił.
Gerhardt skrytykował spadek znaczenia Trójkąta Weimarskiego, czyli trójstronnej współpracy niemiecko-francusko-polskiej. Nie podważamy pojednania niemiecko-francuskiego, lecz chcemy rozszerzyć jego podstawę o Polskę - powiedział, dodając, że Polska to "symbol rozszerzenia UE".
Odpowiadając na pytanie dziennikarza, Gerhardt oświadczył, że nie użył w dokumencie stosowanego wcześniejszego określenia "kierowniczy kwartet", ponieważ nie chciał stwarzać wrażenia, że chce kogoś wykluczyć. Mój kierunek myślenia nie zmienił się - zapewnił.
W opublikowanym na początku sierpnia artykule programowym Gerhardt opowiedział się za stworzeniem w Unii Europejskiej "kierowniczego kwartetu" z Polską, Niemcami, Francją i Wielką Brytanią.
Polska musi koniecznie być obecna w poszerzonym dodatkowo o Wielką Brytanię kwartecie kierowniczym Unii Europejskiej. Nowoczesna Europa nie ogranicza się do Europy Zachodniej - napisał wówczas. Na konferencji prasowej polityk FDP określił sojusz transatlantycki mianem "conditio sine qua non" (warunek niezbędny) niemieckiej racji stanu. Jego zdaniem stosunki ze Stanami Zjednoczonymi wymagają "szybkiej naprawy".
O kwestiach spornych, jak rozpoczęcie wojny w Iraku bez mandatu ONZ czy też przypadki znęcania się nad jeńcami w wiezieniu Abu Ghraib, należy mówić otwarcie, "jak w gronie przyjaciół, a nie odwracając się plecami do USA" - powiedział. Nie traktujemy integracji europejskiej jak przeciwwagi dla USA. Chcemy zwiększenia roli Europy w sojuszu transatlantyckim - wyjaśnił Gerhardt.
Program FDP zawiera postulat utrzymania przyjaznych stosunków z Rosją. Gerhardt podkreślił, że nie ma nic przeciwko przyjaźni kanclerza Gerharda Schroedera z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Wyraził jednak dezaprobatę z powodu milczenia niemieckiego rządu wobec przypadków "braku kultury prawnej" w Rosji. Zaliczył do nich proces przeciwko przedsiębiorcy Michaiłowi Chodorkowskiemu. Dotyczy to także sytuacji w Czeczenii - dodał. Jego zdaniem rząd Schroedera popełnił poważne błędy w dziedzinie ochrony praw człowieka na świecie.
Polityk FDP opowiada się za powrotem Niemiec do tradycyjnej roli "adwokata i zaufanego partnera" małych i średnich krajów Unii. Nie wolno stwarzać wrażenia, że Niemcy kontaktują się z mocarstwami ponad głowami mniejszych partnerów - przestrzegł.
Wybory do Bundestagu odbędą się 18 września. Liderzy chadeków i liberałów zapowiedzieli, że jeśli pozwoli na to wynik wyborów, utworzą rząd koalicyjny. Zgodnie z tradycją, mniejszy partner koalicyjny, w tym przypadku FDP, otrzymuje tekę szefa MSZ.
FDP kierowała resortem spraw zagranicznych nieprzerwanie od 1969 r. do 1998 r., początkowo w koalicyjnym rządzie z SPD, a po 1982 r. w rządzie Helmuta Kohla z CDU/CSU.
Jacek Lepiarz