Polska w Europie

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zrobiło wszystko, co mogło, aby w gremiach politycznych oraz w opinii publicznej 15 państw członkowskich Unii Europejskiej ugruntowało się przekonanie o niezwykłym znaczeniu rozszerzenia wspólnoty - zapewnił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" szef dyplomacji Włodzimierz Cimoszewiecz, który w środę w Atenach złoży wraz z pemierem Leszkiem Millerem podpis pod traktatem akcesyjnym.

Cimoszewicz zaprzeczył, by tzw. "list ośmiu", w którym przywódcy ośmiu państw europejskich, w tym Polski, wyrazili bez wcześniejszej konsultacji ze wszystkimi członkami Unii swoje poparcie dla amerykańskiej polityki wobec Iraku, był przyczyną ewentualnego sprzeciwu części członków wspólnoty wobec Polski.

Szef MSZ podkreślił w rozmowie z dziennikiem, że intencją podpisanego w połowie lutego listu było zademonstrowanie wagi, jaką przywiązujemy do dobrej współpracy transatlantyckiej. Dodał, że jego treść była w pełni zgodna ze stanowiskiem wyrażonym przez piętnastkę dwa dni przed jego ogłoszeniem.

"Mam świadomość, że list wywołał pewne poirytowanie, zwłaszcza we Francji i w Niemczech. Ale nadal twierdzę, że podpisanie go nie było błędem. Wręcz przeciwnie, błędem byłoby jego niepodpisanie" - powiedział.

Szef dyplomacji przypomniał, że wcześniej wiele państw europejskich kilkakrotnie występowało z inicjatywami, których nie konsultowano ani z innymi państwami członkowskimi Unii Europejskiej, ani z kandydatami. (mk)

mediaprzeglądprasa
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)