Polska tarcza antyrakietowa - najdroższy i najtrudniejszy program dla wojska
Unowocześnianie systemu obrony powietrznej i przeciwlotniczej będzie nie tylko najdroższym z zaplanowanych na najbliższą dekadę programów modernizacyjnych rodzimych sił zbrojnych. Ze względu na jego konsekwencje geopolityczne i gospodarcze będzie także najtrudniejszy w realizacji - pisze "Polska Zbrojna".
Od wstąpienia Polski do NATO nasza armia systematycznie wymienia postsowieckie uzbrojenie i sprzęt wojskowy na nowoczesne odpowiedniki. Na wielu polach mamy się już czym pochwalić w tej dziedzinie. Siły lądowe zostały wyposażone w kołowe transportery opancerzone Rosomak, przeciwpancerne pociski rakietowe Spike, karabiny Beryl, bezzałogowe samoloty rozpoznawcze Fly Eye i Orbiter oraz śmigłowce Sokół i Głuszec. Lotnicy pozyskali wielozadaniowe F-16, a od niedawna trwa również modernizacja MiG-29.
Nieco gorzej przedstawia się sytuacja Marynarki Wojennej, jednak przyjęty niedawno plan modernizacji technicznej (PMT) na lata 2013-2022 przewiduje, że nasze siły morskie pozyskają nie tylko nowe okręty podwodne, lecz także niszczyciele min, okręty patrolowe i obrony wybrzeża.
Wspomniany PMT, który obok odbudowy potencjału Marynarki Wojennej zakłada również zakup nowych śmigłowców i bezzałogowców, wyposażenia oraz uzbrojenia indywidualnego żołnierzy, zautomatyzowanych systemów dowodzenia, a także systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, oznacza dla polskiej armii cywilizacyjny skok w XXI wiek. Ze wszystkich wymienionych programów najwięcej obaw i wątpliwości budzi Tarcza Polski, czyli modernizacja obrony powietrznej i przeciwlotniczej.
Polska armia dysponuje trzema pułkami przeciwlotniczymi (w Wojskach Lądowych) oraz jedną brygadą rakietową obrony powietrznej (w Siłach Powietrznych). Głównym uzbrojeniem tych jednostek są przeciwlotnicze zestawy rakietowe 9K33M2/M3 Osa oraz 2K12 Kub, a także przenośne Strzała-2M i Grom, 23-milimetrowe armaty przeciwlotnicze ZU-23-2, zestawy artyleryjsko-rakietowe ZUR-23-2KG i ZSU-23-4MP Biała, zestawy rakietowe S-125 Newa oraz jeden przeciwlotniczy zestaw rakietowy S-200WE Wega.
Ostatnie tchnienie opelotki
Całe to uzbrojenie, bez wyjątku, bazuje na rozwiązaniach technologicznych z końca lat sześćdziesiątych i początku siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Nawet najnowsze z tej listy, opracowane w kraju i produkowane przez Bumar, rakiety Grom są w wyposażeniu Wojska Polskiego dopiero od 1995 roku,
Zdecydowaną większość z wymienionego uzbrojenia już wkrótce trzeba będzie wycofać ze służby z powodu kończących się resursów technicznych. Najszybciej jednostki OPL opuści jedyny zestaw Wega, którym dysponują przeciwlotnicy Sił Powietrznych. Zgodnie z planem stanie się to w 2015 roku.
Cztery lata później, w 2019 roku, powinna się zakończyć eksploatacja 17 zestawów rakietowych Newa z 3 Warszawskiej Brygady Rakietowej OP. Nieco dłużej taki sprzęt będą mieli przeciwlotnicy z Wojsk Lądowych. Dwadzieścia zestawów Kub będących w wyposażeniu trzech pułków ma zostać wycofanych ze służby do 2022 roku. Osy, których jest obecnie sześćdziesiąt cztery, posłużą cztery lata dłużej, do 2026 roku. Siły Powietrzne nie będą miały zatem żadnego rakietowego zestawu przeciwlotniczego już za sześć lat, a Wojska Lądowe za dziewięć. Kres modernizacji
Przeciwlotnikom przez lata nie kupowano nowych systemów rakietowych, ponieważ z dużym powodzeniem modernizowaliśmy te, które mamy. Ale specjaliści nie mają wątpliwości. Ulepszyliśmy już wszystko, co opłacało się ulepszyć.
- Przeciwlotnicze zestawy rakietowe (PZR) Kub i Osa, które są w wyposażeniu Wojsk Lądowych, niestety osiągnęły już kres swoich możliwości modernizacyjnych. Oba te zestawy są jednokanałowe, a więc nie mogą ostrzeliwać kilku celów równocześnie, wymagają ciągłego promieniowania i śledzenie celu - komentuje pułkownik Jerzy Pałubiak, szef wojsk obrony przeciwlotniczej Wojsk Lądowych. - Ogranicza to ich możliwości zwalczania celów niskolecących, a w konsekwencji skraca czas przetrwania na współczesnym polu walki.
Zmodernizowane Osy wyposażono między innymi w urządzenia do identyfikacji celów powietrznych w standardzie Mark XII, Mod 4,5 oraz Mod S, dzięki czemu wyrzutnie mogą współpracować z sojuszniczym lotnictwem i jednostkami OPL państw NATO. Podobne pakiety "swój-obcy" zainstalowano w zestawach Kub.
Pułkownik Pałubiak wyjaśnia, że polscy przeciwlotnicy potrzebują nowego uzbrojenia, by stawić czoła nowym zagrożeniom powietrznym. - Kub czy Osa są przeznaczone do walki z klasycznymi środkami napadu powietrznego. Współczesne zagrożenia ze strony przeciwnika powietrznego wymagają od przeciwlotników znacznie więcej niż wtedy, kiedy wspomniane rozwiązania powstawały - komentuje. Dodał też, że współczesne środki rażenia wojsk obrony przeciwlotniczej powinny być gotowe do podjęcia walki z całym spektrum środków napadu powietrznego działających w warunkach przeciwdziałania elektronicznego i termicznego.
Natowska tarcza
Generał dywizji Anatol Wojtan, zastępca szefa Sztabu Generalnego, podkreśla, że nowa tarcza przeciwlotnicza musi być również tarczą przeciwrakietową. - Najważniejsze, jeśli chodzi o modernizację techniczną wojsk obrony powietrznej, będzie osiągnięcie zdolności do zwalczania w odległościach do 100 kilometrów nowych zagrożeń powietrznych, w tym również taktycznych rakiet balistycznych - wyjaśniał jesienią 2012 roku członkom senackiej Komisji Obrony Narodowej.
Zdolności do zwalczania rakiet, w tym pocisków balistycznych, to priorytet, gdyż Polska chce aktywnie uczestniczyć w tworzeniu systemu obrony przeciwrakietowej NATO. Jak wyjaśniał generał Wojtan, potencjalny nasz udział w tym systemie polegałby na stworzeniu stanowiska dowodzenia w Krakowie; byłoby gotowe od 2015 roku. Oferowalibyśmy też trzy radary typu Rat - deklarowana gotowość od 2013 roku - i osiem baterii zestawów Wisła - w gotowości od 2017 do 2022 roku.
Krzysztof Wilewski, Wirtualna Polska