Polska praworządność przed Trybunałem UE. Komisja Europejska po stronie Polski
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wysłuchał argumentów stron w sprawie dotyczącej stanu polskiego wymiaru sprawiedliwości po reformach PiS. Niezależność systemu kwestionował irlandzki sąd. Wiele wskazuje na to, że to polskie argumenty przeważą. Po stronie Polski opowiedziała się nawet Komisja Europejska.
Z pytaniem do Trybunału o praworządność w Polsce wystąpiła w marcu sędzia Wyższego Sądu Apelacyjnego Aileen Donnelly, która ze względu na wątpliwości co do polskiego wymiaru sprawiedliwości wstrzymała ekstradycję Artura C. do Polski. Podsądny to Polak mieszkający w Irlandii od ponad 10 lat, oskarżony o handel narkotykami w 2007 roku. Według Donnelly, polskie sądownictwo po ostatnich zmianach rzadu PiS zostało "systemowo uszkodzone", a demokracja naruszona, wobec czego Polak może nie mieć gwarancji sprawiedliwego procesu w swoim kraju.
Jeszcze przed piątkową rozprawą, w przesłanym stanowisku strona polska wskazała, że stanowisko irlandzkie jest "oparte na szeregu błędnych założeń", traktując Polskę jako "państwo bezprawia".
"Sąd irlandzki nie rozważył i kompletnie nie potrafił udowodnić szczególnego ryzyka, jakiego doświadczyć może oskarżony w przypadku przekazania go do Polski. Działanie takie jak to irlandzkiego sądu może trwale zniszczyć zaufanie między państwami członkowskimi" - argumentował pełnomocnik Polski.
Polska strona wskazywała, że Polska również mogłaby zakwestionować niezawisłość sądów w Irlandii ze względu na sposób powoływania ich. I na tej podstawie również odmawiać współpracy w ramach procedur Europejskiego Nakazu Aresztowania.
To nie tylko sprawa Polski
Podczas rozprawy znacznie głośniej wybrzmiewały jednak inne argumenty: przede wszystkim te podkreślające fakt, że wydanie przeciwnej opinii miałoby potencjalnie ogromne konsekwencje, nie tylko dla naszego kraju, ale też dla funkcjonowania jednej z kluczowych dziedzin współpracy wewnątrz Unii. Naruszałaby fundamenty Europejskiego Nakazu Aresztowania i ekstradycji między państwami UE.
- Waga tej sprawy jest nie do przecenienia. To mogłoby potencjalnie doprowadzić do zawieszenia zasady wzajemnego zaufania - tłumaczył WP prof. Laurent Pech, specjalista od prawa europejskiego z Middlesex University London. - Jeśli się ją podważy, inne państwa mogą nie tylko odmawiać Polsce ekstradycji, lecz także poddawać w wątpliwość wyroki polskich sądów. Same sądy mogą nawet przestać być uznawane za sądy w rozumieniu unijnego prawa - dodał.
Właśnie dlatego do sprawy opinie dołączyły strony trzecie.
Przedstawiciele Komisji Europejskiej stwierdzili, że mimo wszystkich wątpliwości co do polskich reform, prawo Polaka do sprawiedliwego procesu nie jest zagrożone. Komisja argumentowała, że dialog z Warszawą w sprawie reform sądowych ciągle trwa.
Na kłopoty Węgry
Podobne argumenty wysuwały inne państwa UE, które opowiedziały się po stronie Polski. Węgry oraz Hiszpania przekonywały, że sąd w jednym kraju nie ma może oceniać praworządności w innym kraju Unii; powtórzyły też, nie można stwierdzić naruszenia praworządności zanim procedura artykułu 7 nie zostanie zakończona.
Hiszpania ma tu swój własny interes, bo walczy o ekstradycję byłego katalońskiego premiera Carlesa Puigdemonta, oskarżonego o rebelię. Gdyby Trybunał wydał wyrok przeciwko Polsce, mogłoby to znacznie utrudnić współpracę państw w ramach procedury ENA.
Swoją opinię wydała też Holandia, której pełnomocnicy przekonywali, że choć wzajemne zaufanie - podstawa współpracy sądowej w Unii Europejskiej - "nie jest zaufaniem ślepym" - to na obecnym etapie nie ma podstaw, by definitywnie kwestionować praworządność w Polsce.
Podczas rozprawy wielokrotnie podnoszone było orzeczenie Trybunału z 2016 roku w sprawie Aranyosi i Caldararu. Wówczas to sąd w Bremie zadał pytanie Trybunałowi w Luksemburgu, czy prawa podsądnych są respektowane w Węgrzech i Rumunii. Trybunał zdecydował wówczas, że sądy mają prawo do wstrzymania ekstradycji, ale tylko w uzasadnionych przypadkach. W tym celu polecił sądom aplikować dwustopniowy test. Aby mieć podstawy do odmówienia ekstradycji, należy wykazać nie tylko że istnieją systemowe problemy w kraju docelowym (tam chodziło o warunki przetrzymywania w areszcie), ale także, że prawa osoby są zagrożone w danym konkretnym przypadku. Ten precedens również zdaje się faworyzować Polskę.
Opinia Rzecznika Generalnego Trybunału w Luksemburgu zostanie wydana 28 czerwca. M.in. na jej podstawie niedługo później Trybunał ogłosi swoje orzeczenie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl