Biały Dom: w planie Trumpa brak spotkania z Kim Dzong Unem
Przedstawiciel Białego Domu przekazał, że w trakcie wizyty Donalda Trumpa w Malezji, Japonii i Korei Płd. nie zaplanowano spotkania z Kim Dzong Unem. W tle pojawiają się sygnały z Seulu o możliwej zmianie planów.
Co musisz wiedzieć?
- Biały Dom: w harmonogramie podróży Trumpa nie ma spotkania z Kimem.
- Seul ocenia, że szanse na rozmowę przy okazji szczytu APEC w Pusan są znaczne.
- Administracja USA zastrzega, że plan może się zmienić.
Przedstawiciel amerykańskiej administracji zapowiedział, że w programie azjatyckiej podróży Donalda Trumpa nie ma rozmów z przywódcą Korei Północnej. Wizyta obejmuje Malezję, Japonię i Koreę Płd. Urzędnik podkreślił, że prezydent "wyraził chęć spotkania się z Kim Dzong Unem w przyszłości". Dodał też, że "oczywiście w każdym momencie może dojść do zmian".
Szansa na spotkanie "dana przez niebo"
W Seulu pojawiły się odmienne sygnały. Minister ds. zjednoczenia Czung Dong Joung ocenił w piątek, że szanse na rozmowę Trump-Kim przy okazji szczytu APEC w Pusan 29-30 października są "znaczne". Według ministra, Pjongjang zwraca uwagę na USA, a "różne sygnały" wskazują możliwość spotkania.
Minister z Korei Południowej stwierdził, że to okazja "dana przez niebo", która może zapoczątkować erę pokoju i stabilności w regionie - nalegał, by Trump i Kim "nie pozwolili, aby ta szansa im umknęła". Wskazał, że zorganizowanie takiego spotkania w innym terminie byłoby trudniejsze.
"Europa Zachodnia wyhodowała Putina". Czarnek o "zamachu smoleńskim" i wojnie w Ukrainie
W tle pojawiają się doniesienia amerykańskich mediów o nieformalnych rozmowach w administracji USA na temat ewentualnego szczytu.
Czung podał przykład działań służb porządkowych po północnokoreańskiej stronie wioski Panmundżom, po raz pierwszy w tym roku. Uważa to za jeden z sygnałów gotowości Pjongjangu. To element, który w ocenie Seulu może wspierać scenariusz krótkiego, roboczego spotkania liderów.
Kontekst relacji USA-Korea Płn. pozostaje istotny. Trump wcześniej trzykrotnie rozmawiał z Kimem, w tym raz w strefie zdemilitaryzowanej. Sam określał ich korespondencję jako "listy miłosne".