Polska powinna mieć 300-tys. armię? Ekspert: nie wiem, skąd ta liczba
- Jeden z generałów, z którym niedawno rozmawiałem stwierdził, że 300 tys. żołnierzy w Polsce, to w przypadku wojny, liczba zbyt mała. Co pan na ten temat sądzi? - z takim pytaniem Paweł Pawłowski, prowadzący program "Newsroom" w WP zwrócił się do Pawła Mateńczuka, "Navala", weterana jednostki wojskowej GROM, pełnomocnika ministra obrony do spraw warunków służby wojskowej. - Jeśli Rosja ma 2 mln żołnierzy i chcemy się z nimi zmierzyć "jeden na jednego", to potrzebujemy również 2 mln żołnierzy - odparł gość programu. - Ale jeśli będziemy mieli specjalistów kontra "mięso armatnie"? - dopytywał prowadzący. - Dokładnie w tę stronę musimy iść. Musimy mieć strategię i do tej strategii dopasować sprzęt i żołnierzy-ekspertów, którzy ten sprzęt obsługują - przyznał Mateńczuk. Dodał, że nie wie, skąd wzięła się liczba 300 tys. żołnierzy, kto i w jaki sposób to wyliczył. - Może to dlatego, że dobrze brzmi, tak jak 500 HIMARS-ów, czy 300 czołgów - ocenił. Zwrócił także uwagę, że Polska nie jest sama. - Czy te 300 tys. żołnierzy jest w jakiś sposób powiązane z siłami naszych sąsiadów: Litwą, Łotwą, Estonią, Słowacją, Węgrami, Rumunią, Niemcami? Jesteśmy systemem, nie możemy sami tego układać, musimy być wpięci w ten system. Oczywiście, musimy być też samowystarczalni. Pojawia się oczywiście pytanie, jak długo mamy wytrzymać? Tak długo, aż przyjdą nam pomóc. Kiedy przyjdą pomóc? Nie wiem, ale musimy wytrzymać jak najdłużej się da - mówił Mateńczuk.