Polska pomoże w redukcji gazów cieplarnianych?
Polska pośród innych państw będzie miała wpływ na zmniejszanie poziomu gazów cieplarnianych, emitowanych do atmosfery.
W piątek Sejm będzie głosował nad ratyfikacją Protokołu z Kioto, który jest międzynarodowym aktem prawnym, nakładającym na państwa uprzemysłowione obowiązek redukcji dwutlenku węgla.
Aby protokół wszedł w życie, musi być ratyfikowany przez co najmniej 55 państw odpowiedzialnych za 55% emisji dwutlenku węgla. Do tej pory Protokół z Kioto ratyfikowały 74 państwa, w tym Unia Europejska. W sumie łączna emisja wynosi obecnie 53%, ale jest to o co najmniej 2% za mało niż wymagają tego międzynarodowe umowy.
Tymczasem brakujące procenty może zaoferować Polska, która może zredukować co najmniej 3% szkodliwych emisji - oznajmił minister środowiska, Stanisław Żelichowski.
Ratyfikacja Protokołu z Kioto przez niemal sto państw budzi wiele emocji. Rezygnacja z walki o czyste powietrze mogłaby spowodować katastrofalne efekty dla środowiska. Zdaniem Wojciecha Stępniewskiego ze Światowego Funduszu Na Rzecz Przyrody i kierownika projektu "Klimat i energia", w wyniku efektu cieplarnianego dochodzi do nieprzewidzianych zjawisk jak powodzie, huragany, czy susze. W konsekwencji mogą pojawić się nieznane choroby, czy wyginąć różne gatunki flory i fauny.
Protokół z Kioto ma także duże, jeśli nie największe - znaczenie ekonomiczne. Pozyskane z redukcji cieplarnianych gazów nadwyżki można sprzedawać innym krajom uprzemysłowionym, które nie są w stanie utrzymać u siebie "równowagi ekologicznej".
Minister Żelichowski szacuje, że za jedną tonę zanieczyszczeń emitowanych przez polski przemysł będzie można uzyskać 10 dolarów lub euro. Tymczasem Polska w tej chwili ma 30% nadwyżki.
Niewywiązanie się z postanowień zawartych w Protokole z Kioto nie jest karalne. Ekolodzy podkreślają, że udział w światowym projekcie ma tylko na celu wywarcie mobilizującej presji wśród najbogatszych państw, od których zależy jakość życia. (jask)