Spór Polski z Czechami. Nie tylko Turów, druga sprawa też budzi kontrowersje
Po tym jak Trybunał Sprawiedliwości UE nałożył na polski rząd wielomilionowe kary w związku z działalnością kopalni węgla brunatnego Turów, nasze relacje z południowym sąsiadem uległy znacznemu pogorszeniu. Okazuje się, że sprawa kopalni może nie być jedynym punktem zapalnym w dwustronnych stosunkach. Nieuregulowana pozostaje również kwestia tzw. długu terytorialnego.
Chodzi o sprawę, która ma swój początek w 1958 roku. Podczas wytyczania granicy władze PRL przekazały Czechosłowacji grunty o powierzchni 1205,9 ha, natomiast Czechy polskiej stronie - 837,46 ha. Powstał tzw. dług graniczny, tytułem którego do Polski powinno trafić jeszcze 368,44 ha.
Mimo że oba komunistyczne państwa już nie istnieją, Czesi nadal muszą zwrócić nam różnicę. Nasi południowi sąsiedzi chcieli wypłacić ekwiwalent pieniężny za te ziemie, ale Polska się na to nie zgodziła. Sprawa dotyczy m.in. Ziemi Opawskiej.
Dług terytorialny. Sprawa utknęła w martwym punkcie
Problematyką zwrotu długu terytorialnego zajmowała się Stała Polsko-Czeska Komisja Graniczna. W trakcie jej prac strona czeska przygotowała spis gruntów o łącznej powierzchni ok. 400 ha, które mogą być przekazane Polsce w ramach rekompensaty długu (368 ha + około 40 ha rezerwy, w razie gdyby niektóre propozycje były trudne do realizacji, czyli wytyczenia linii granicy w warunkach terenowych). Jednak później Czesi uznali, że część z tych działek z różnych przyczyn nie może zostać przekazana stronie polskiej, np. grunty powinny zostać zwrócone, ale czeskiemu Kościołowi.
Na razie jednak nie wiadomo, kiedy powierzchnia Polski się powiększy. Sprawa od kilkunastu (jak nie od kilkudziesięciu) lat utknęła bowiem w martwym punkcie.
W ostatnim czasie aktywnością w tej sprawie wykazywali się politycy PiS, którzy wysyłali interpelacje i poselskie zapytania do przedstawicieli rządu.
Poseł Jarosław Krajewski (PiS) pytał MSZ i MSWiA: "Kiedy przewidywane jest ostateczne uregulowanie kwestii długu terytorialnego Republiki Czeskiej wobec Rzeczypospolitej Polskiej?". W podobnym tonie wypowiadała się w czerwcu grupa posłów PiS (m.in. Jerzy Małecki, Jan Duda, Dominika Chorosińska), która podkreśla, że "strona polska oczekuje na wykaz gruntów wytypowanych do rekompensaty przez stronę czeską".
Także premier Mateusz Morawiecki i szef MSZ Zbigniew Rau prowadzili rozmowy z czeskim rządem. Sprawa była omawiana m.in. podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych Polski i Czech 12 lutego w Warszawie. Z kolei 3 marca premier Morawiecki skierował list do czeskiego szefa rządu, wskazując na konieczność szybkiego powrotu do rozmów w celu rozwiązania kwestii długu. Odpowiedź Andreja Babisza z 24 marca nie zawierała jednak konkretnej odpowiedzi na propozycję strony polskiej dotyczącej prowadzenia dalszych rozmów.
Czy w kontekście konfliktu wokół Turowa sprawa długu terytorialnego może powrócić na agendę rozmów między stroną polską i czeską? Wirtualna Polska zapytała o to MSZ.
- Stanowisko Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie uregulowania przebiegu polsko-czeskiej granicy państwowej nie uległo zmianie. MSZ pragnie podkreślić, że uregulowanie kwestii czeskiego długu terytorialnego powinno mieć miejsce zgodnie z zobowiązaniem prawno-międzynarodowym Republiki Czeskiej – informuje Wirtualną Polskę biuro prasowe MSZ.
- Strona polska podtrzymuje wyrażaną wielokrotnie wolę rozwiązania tej kwestii w drodze rozmów dwustronnych. MSZ będzie konsekwentnie podejmował tę kwestię w rozmowach ze stroną czeską na różnych szczeblach. Rozstrzygnięcie tej sprawy wymaga podjęcia przez właściwe władze czeskie konkretnych działań. Niezbędne jest opracowanie przez stronę czeską nowego wykazu nieruchomości, które zostałyby przekazane stronie polskiej z tego tytułu - dodają urzędnicy resortu spraw zagranicznych.
Wybory w Czechach najważniejszą przeszkodą?
Ich zdaniem wewnętrzny terminarz polityczny w Republice Czeskiej może być wykorzystywany jako uzasadnienie zwłoki.
- Kiedy już ostatecznie wykaz zostałby przedstawiony, konieczne będzie uzgodnienie nieruchomości w ramach polsko-czeskiej stałej komisji granicznej, a następnie przygotowanie odpowiedniej dokumentacji i uzgodnienie projektu umowy międzynarodowej, która będzie stanowiła prawną podstawę ostatecznego uregulowania tej kwestii w stosunkach dwustronnych. Działania te nie zostały jak dotąd podjęte przez stronę czeską mimo wiążącego Republikę Czeską zobowiązania prawno-międzynarodowego - przekazuje nam MSZ.
Strona czeska nie kwapi się do załatwienia sprawy, która ciągnie się od 1958 roku.
- Premier Republiki Czeskiej Andrej Babisz poinformował premiera Mateusza Morawieckiego w swoim piśmie z 24 marca, że Republika Czeska szanuje swoje obowiązki. Zgodził się także z premierem Morawieckim, że kolejne konsultacje międzyrządowe byłyby odpowiednią okazją dla debaty na ten temat – informuje Wirtualną Polskę Jiří Kyrian, Radca Minister z ambasady Czech w Warszawie.
Do międzyrządowych konsultacji zapewne jednak szybko nie dojdzie. W sprawie sporu o kopalnię Turów premier Mateusz Morawiecki przyznał w wywiadzie dla PAP-u, że ciężko będzie doprowadzić do porozumienia przed wyborami w Czechach.
Jednak wbrew twierdzeniom polskiego rządu, spór o kopalnię Turów nie zajmuje znaczącego miejsca w przedwyborczych dyskusjach.
- Wbrew temu, co mówią polskie władze, sprawa Turowa nie jest sprawą pierwszorzędną w kampanii wyborczej w Czechach. Nie jest nawet sprawą trzydziestorzędną w wymiarze ogólnokrajowym. To sprawa lokalna - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską czeski dziennikarz Filip Harzer.
Przypomnijmy, że TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Do niedzieli 26 września wysokość kary dla Polski sięga już 3,5 mln euro, czyli ponad 16 mln zł.