Czeski dziennikarz dla WP: Turów dzieli Polaków i Czechów. To odpowiedzialność polskich władz
- To wielki błąd, że premier Mateusz Morawiecki zignorował premiera Andreja Babisa. To była polityczna demonstracja. Polski premier powinien zaproponować rozmowę w sprawie Turowa. Zamiast tego wybrał pusty gest - mówi Wirtualnej Polsce czeski dziennikarz Filip Harzer, publicysta m.in. portalu seznamzpravy.cz. W ten sposób komentuje rezygnację Morawieckiego ze spotkania z Babisem na szczycie w Budapeszcie.
- Problem Turowa był wiele lat ignorowany przez polskie władze. Nie było rozmów z mieszkańcami Czech, nie było rozmów z czeskimi władzami. Polskie władze zareagowały dopiero wtedy, gdy działania w tej sprawie podjął TSUE - przekonuje w rozmowie z WP czeski reporter.
Jak informowała WP, premier Mateusz Morawiecki zawiesił rozmowy na najwyższym szczeblu z premierem Czech Andrejem Babisem. Rezygnacja z uczestnictwa ze Szczytu Demograficznego w Budapeszcie, gdzie przebywa Babis, to pierwszy tak istotny sygnał ze strony szefa polskiego rządu, który nie zgadza się na żądania Czech ws. Turowa i odrzuca decyzję Trybunału Sprawiedliwości UE w tej sprawie.
Przypomnijmy: TSUE domaga się od Polski pół miliona euro za każdy dzień funkcjonowania kopalni i elektrowni Turów, która - zdaniem Czechów - dewastuje środowisko, a przy okazji życie mieszkańców Czech przy granicy z Polską.
Rząd PiS twardo deklaruje: nie ma mowy o zamknięciu elektrowni Turów, bo to uderzyłoby w miliony polskich obywateli, a poza tym - zdaniem PiS - decyzja TSUE jest podjęta bezprawnie.
Wedle polskiego rządu czeskie władze instrumentalnie rozgrywają kwestie Turowa, z powodu trwającej w Czechach kampanii przed wyborami parlamentarnymi. Czy to przekonujący argument? Zdaniem czeskiego dziennikarza - absolutnie nie.
Turów. Zepsute kontakty Polaków i Czechów
- Wbrew temu, co mówią polskie władze, sprawa Turowa nie jest sprawą pierwszorzędną w kampanii wyborczej w Czechach. Nie jest nawet sprawą trzydziestorzędną w wymiarze ogólnokrajowym. To sprawa lokalna. Oczywiście, temat znany jest w całym kraju, Czesi to obserwują. I jak śledzę komentarze Czechów, to zdecydowana większość z nich jest po stronie naszego rządu. Nic dziwnego, czuć dużą solidarność z obywatelami mieszkającymi przy granicy, których bezpośrednio dotyka działalność kopalni Turów - mówi WP Filip Harzer, publicysta m.in. portalu seznamzpravy.cz.
Nasz rozmówca komentuje także ostatnie działania polskich władz, które zrezygnowały ze spotkania z premierem Czech Adrejem Babisem.
- Bardzo źle została odebrana niechęć do spotkania ze strony premiera Morawieckiego z premierem Babisem. Również w kontekście współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Zwłaszcza, że siła V4 nie jest już tak duża, jak kilka lat temu. To był błąd premiera Morawieckiego, że zignorował premiera Babisa. Zawsze warto rozmawiać, polski premier zaś wybrał polityczną demonstrację. Pusty gest, to typowa reakcja polskich władz - obrażanie się. Premier Morawiecki zamiast tego powinien szukać kompromisu, rozwiązań - uważa Filip Harzer. - Dla czeskich władz niezwykle istotna jest decyzja TSUE. Natomiast polskie władze ignorują TSUE. To jest kluczowy problem - dodaje czeski dziennikarz.
CZYTAJ TEŻ: Turów dzieli koalicję. Nowa odsłona konfliktu
- Wydawało się, że premier Morawiecki i premier Babis rozumieją się. Babis jest oligarchą, Morawiecki milionerem i byłym prezesem dużego banku zachodniego. Ale teraz te kontakty się zepsuły. Polski premier niezbyt dobrze w tej chwili radzi sobie z sąsiedzkimi stosunkami – przekonuje rozmówca WP.
Harzer dodaje, że konflikt polskich władz z czeskimi wpływa również na relacje między obywatelami obu państwa. - Polacy w Czechach nie są tak lubiani czy popularni jak Czesi w Polsce. Ten stosunek do Polaków się w ostatnich latach zmienił. Są problemy, które rezonują u nas, jak np. afera mięsna z polską wołowiną, czy afera z wieżą widokową na Śnieżniku. Niby małe sprawy, ale negatywnie wpływające na stosunki polsko-czeskie. Na gorszy wizerunek Polaków w Czechach wpłynęły również polskie władze, nie ma co do tego wątpliwości. Turów dzieli nasze społeczeństwa - podsumowuje czeski dziennikarz.