"Polska może nie podpisać porozumienia ACTA"
Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni uważa, że Polska może nie podpisać porozumienia ACTA 26 stycznia. W rozmowie w radiu TOK FM zwrócił uwagę, że premier Donald Tusk nie podpisał jeszcze upoważnienia dla MSZ do podpisania ACTA. - Powinniśmy dać sobie więcej czasu - dodał. Boni poinformował też o włamaniu hakerów do komputera osobistego wiceministra w jego resorcie Igora Ostrowskiego. W rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Ratkowski z Instytutu Automatyki i Informatyki Stosowanej Politechniki Warszawskiej mówi, że ACTA może stać się bronią obosieczną.
23.01.2012 | aktual.: 23.01.2012 12:09
W związku z tym porozumieniem w weekend internauci zablokowali kilka stron internetowych administracji państwowej. Nie można było wejść m.in. na strony sejmu, premiera, kancelarii premiera i ministerstwa kultury.
Boni poinformował w poniedziałek o włamaniu hakerów do komputera osobistego wiceministra w jego resorcie Igora Ostrowskiego. - To był jego prywatny komputer, były tam jego materiały robocze związane z jego pracą zawodową, ale również jego materiały prywatne - powiedział. Jak poinformował, sprawa została zgłoszona na policję.
- Uważam, że w tym, co się stało w ostatnich dniach, trochę przekroczono granice. Jeśli ktoś mówi, że w imię wolności osobistej może zabrać komuś jego część wolności osobistej, to się myli - ocenił Boni.
Boni przeprosił też w TOK FM za brak konsultacji społecznych ws. przyjęcia przez Polskę ACTA: - Jest deficyt i poczucie tego, że nie było konsultacji, boleję nad tym i mogę za to przeprosić.
W poniedziałek premier spotka się ws. międzynarodowego porozumienia dotyczącego walki z naruszeniami własności intelektualnej ACTA z Bonim, a także szefami MSZ i MKiDN - Radosławem Sikorskim i Bogdanem Zdrojewskim.
- Na spotkaniu u premiera będziemy dyskutowali, jak zachować się wobec aktu podpisania ACTA 26 stycznia - powiedział Boni. Jak dodał, kilka krajów już zapowiedziało, że na pewno nie podpisze tego porozumienia 26 stycznia. Polska, zdaniem Boniego, może do nich dołączyć.
Minister zaznaczył, że szef rządu nie podpisał jeszcze upoważnienia dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych do podpisania tego porozumienia i - według Boniego - "powinniśmy dać sobie więcej czasu".
- Będzie teraz duża dyskusja w UE, czy jest sens podpisywać ten dokument - zaznaczył. Jak przypomniał, jednym z sygnatariuszy traktatu jest Komisja Europejska, a "po sugestiach różnych krajów być może KE wróci do tej dyskusji nad ACTA.
Boni zapewnił też, że w sprawie ACTA w ciągu dwóch tygodni odbędą się konsultacje z różnymi środowiskami w sprawie ACTA. - Rozumiem niezadowolenie związane z brakiem konsultacji - przyznał.
Jak zapewniał Boni, ACTA to traktat międzynarodowy "o charakterze bardzo ogólnym i mówi o narzędziach przeciwdziałających piractwu". - Tworzy ramy do tego, by walczyć z piractwem czy obrotem podrobionymi towarami i usługami - dodał. Podkreślił, że w dokumencie nie ma zapisów, które dawałyby możliwość blokowania stron internetowych. Zdaniem Boniego, to co jest w ACTA, nie wymusza zmian w polskim prawie.
Jak poinformowało Centrum Informacyjne Rządu, w poniedziałek rano podmieniona została treść serwisu internetowego kancelarii premiera. "W związku z zaistniałą sytuacją serwer, na którym znajdował się serwis, został wyłączony i zabezpieczony. Wyjaśnieniem sprawy zajmują się odpowiednie służby. Serwis www.kprm.gov.pl przeniesiony zostanie na inny serwer jeszcze dziś" - napisano w komunikacie.
ACTA jako broń obosieczna
- Porozumienie ACTA może stać się obosieczną bronią - mówi Wirtualnej Polsce dr inż. Andrzej Ratkowski z Instytutu Automatyki i Informatyki Stosowanej Politechniki Warszawskiej. Oznacza to – tłumaczy ekspert – że ACTA może zarówno pomagać w ochronie własności intelektualnej, w tym walce z piractwem, jak i służyć jako środek represji wobec użytkowników sieci, którzy chcą skorzystać z jej dobrodziejstw bez zamiaru łamania prawa.
Zdaniem Ratkowskiego największą wartością ataku hakerów było zwrócenie uwagi społeczeństwa, mediów i polityków na istotny problem związany z równowagą pomiędzy ochroną prawa do własności intelektualnej a szeroko pojętą wolnością.
Ratkowski zwraca uwagę na problem tajemnicy jaką owiane były negocjacje związane z porozumieniem i brak jasności i transparentności procesu podejmowania porozumienia.
ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE. Jego nazwę można przetłumaczyć jako "porozumienie przeciw obrotowi podróbkami", dotyczy jednak ochrony własności intelektualnej w ogóle, również w internecie. Zdaniem obrońców swobód w internecie może prowadzić to do blokowania różnych treści i cenzury w imię walki z piractwem.
Rada UE decyzję o podpisaniu go podjęła podczas polskiej prezydencji na posiedzeniu 15-16 grudnia 2011 z udziałem ministrów rolnictwa i rybołówstwa, pod przewodnictwem Marka Sawickiego. Kraje UE uzgodniły przystąpienie do porozumienia na szczeblu eksperckim; w takim przypadku jest przyjętą praktyką, że formalną decyzję podejmują bez dyskusji ministrowie na dowolnym posiedzeniu.
"Celem ACTA jest nawiązanie międzynarodowej współpracy, aby poprawić egzekwowanie prawa własności intelektualnej i stworzyć międzynarodowe standardy działań przeciw naruszaniu własności intelektualnej na dużą skalę. Negocjacje zakończyły się w listopadzie 2010 r." - poinformowała Rada UE w komunikacie prasowym wydanym po grudniowym posiedzeniu.
Czytaj także w serwisie Politykier.pl: Alea iA.C.T.A. est, czyli co przelało szalę goryczy?