Polska dyplomacja traci wiarygodność. Seria błędów w MSZ
Resort spraw zagranicznych naciska na media, zamiast uzdrowić wewnętrzne procedury - informuje "Rzeczpospolita". Seria wpadek z ujawnianiem danych białoruskich opozycjonistów, którzy otrzymywali pieniądze od naszych władz, pokazuje, że nie mamy do czynienia z jednostkowym błędem ministerstwa Radosława Sikorskiego. Chaos i brak kontroli nad urzędnikami torpedują wiele cennych inicjatyw Polski.
Postępowanie Polski wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki jest testem dla programu Partnerstwa Wschodniego (na który Polska zabiegała o pieniądze) i wiarygodności na unijnej scenie politycznej.
Wpadki MSZ
- Polska prokuratura przekazała wyciągi z polskiego konta opozycjonisty Alesia Bialackiego władzom w Mińsku. Spełnienie prośby Białorusi oraz dane przekazane przez Litwę doprowadziły do skazania Bialackiego na 4,5 roku kolonii karnej.
- "Rz" ujawniła, że MSZ wysłało PIT białoruskim działaczom, którzy otrzymywali pieniądze od polskich władz. Na jaw wyszło także, że przez pół roku w Internecie dostępna była baza danych z informacjami o pomocy przydzielanej m.in. białoruskim i ukraińskim organizacjom pozarządowym.
- MSZ nie zadbało także o możliwość objęcia części informacji tajemnicą dyplomatyczną, dlatego musi udostępniać wszystkie jawne dokumenty.