Koszmar w Czechach. Polscy strażacy zostaną w kraju. Mieli pomóc czeskim kolegom
Na polecenie premiera mieli wspomóc czeskie służby w usuwaniu skutków trąby powietrznej, która zrównała z ziemią kilka wsi przy granicy Czech ze Słowacją. Polscy strażacy pozostaną jednak w kraju.
Jak informuje Polsat News, polscy strażacy, którzy mieli wyjechać do Czech, by pomóc w usuwaniu skutków trąby powietrznej, zostaną jednak w kraju. Rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej poinformował, że najprawdopodobniej czeskie służby zdecydowały, że dysponują wystarczającymi środkami by poradzić sobie z tym wyzwaniem. Do Czech miało pojechać 18 wozów strażacki i 61 ratowników.
Decyzję o wysłaniu polskich strażaków do Czech podjął Mateusz Morawiecki. "W takich chwilach jesteśmy zawsze do dyspozycji naszych sąsiadów" - napisał na Twitterze rzecznik rządu Piotr Mueller.
Trąba powietrzna w Czechach
W czwartek przez Czechy przetoczył się front burzowy, podczas którego wytworzyła się trąba powietrzna, która przeszła przez Hodonín, a także m.in. przez wsie Hrusky i Moravska Nova Ves. Wskutek żywioły niektóre miejscowości uległy niemal zupełnemu zniszczeniu. W kraju w związku z tymi wydarzeniami ogłoszony został czwarty poziom stanu pogotowia.
- Zostały tylko mury bez dachów, bez okien. Kościół nie ma dachu, nie ma wieży, ludzie nie mieli się gdzie ukryć. Wieś od kościoła w dół praktycznie nie istnieje. Szkoła nie ma elewacji, nie ma dachu. Wiekowe lipy, świerki są powalone, to szaleństwo - poinformował media wiceburmistrz Hruska Marek Babisz.
Media społecznościowe obiegły dramatyczne nagrania i zdjęcia pokazujące skalę zniszczeń i siłę żywiołu.