Polscy stoczniowcy pojechali do Brukseli
Polscy stoczniowcy są już w Brukseli, gdzie o 10.00 będą demonstrować w obronie zakładów. Manifestację zorganizowali związkowcy ze stoczni Szczecin, mają też w niej uczestniczyć przedstawiciele Gdyni i Gdańska.
Rano stoczniowcy spotkali się z komisarzem do spraw zatrudnienia Vladimirem Szpidlą. Krzysztof Fidura - wiceprzewodniczący Solidarności stoczni Szczecin powiedział, że związkowcy będą zabiegać o zgodę Komisji Europejskiej na restrukturyzację i akceptację rządowego wsparcia w przeciwnym razie stoczniom grozi bankructwo. Ten zakład to olbrzymia wartość dla regionu i dla miast. Jesteśmy przekonani, że ta firma może funkcjonować w normalnych rynkowych warunkach, być firmą konkurencyjną, dać miejsca pracy i rozwijać się - dodał.
Stoczniowcy ze Szczecina narzekają też, że rząd nie konsultował z nimi planów dotyczących przekształceń w zakładzie. Programy zostały przesłane już do Komisji i od ich zawartości uzależnia ona akceptację rządowego wsparcia. Krzysztof Fidura powiedział, że związkowcy chcą poprosić Brukselę o szczegóły. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że jest w nich zawarta tajna wiedza, w związku z czym będziemy o to pytali. Nie o ocenę, ale o zawartość, bo tam są najważniejsze sprawy dla pracowników - mówił Krzysztof Fidura.
W rozmowach z komisarzem Szpidlą uczestniczył też przewodniczący Solidarności stoczni Gdynia Dariusz Adamski, który zabiegał o pozytywną ocenę połączonego planu restrukturyzacji stoczni Gdynia i Gdańsk. Akceptujemy te plany i oczekujemy decyzji pozytywnej i zgody na prywatyzację - dodał.
Los polskich stoczni powinien rozstrzygnąć się za kilka tygodni. Wtedy ma być znana decyzja Komisji Europejskiej. Jeśli Bruksela zaakceptuje plany restrukturyzacyjne przysłane z Warszawy, to stocznie będą uratowane. Jeśli je odrzuci - zakładom zagrozi bankructwo.