Polscy lekarze z pomocą w Nepalu: ciągle brakuje leków i środków opatrunkowych
W okolicach Katmandu, gdzie doszło do trzęsienia ziemi, cały czas następują wstrząsy wtórne powodujące lawiny błotne. Lekarze wysłani na miejsce przez poznańską fundację Redemptoris Missio apelują o dalszą pomoc.
08.05.2015 10:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od kilku dni w Nepalu, gdzie doszło do najtragiczniejszego trzęsienia ziemi w historii tego kraju od 80 lat, przebywa piątka lekarzy z Polski – wolontariuszy poznańskiej fundacji Redemptoris Missio, w tym dr Ashish Lohani, Nepalczyk, który na co dzień pracuje w szpitalu w podpoznańskim Puszczykowie. Lekarze zabrali ze sobą niezbędne leki, nici chirurgiczne, przenośny respirator oraz maski chirurgiczne i płyny do dezynfekcji rąk, których brakowało w całym Katmandu, stolicy kraju.
Anestezjolog z Poznania Michał Pilarski i chirurg z Wrocławia Grzegorz Michalski pracują w miejscowym szpitalu Teaching Hospital w Katmandu.
- Obecnie we wszystkich salach operacyjnych przez 24 godziny na dobę trwają operacje, głównie ortopedyczne. Dzięki pomocy naszych wolontariuszy tamtejsi lekarze mogli zyskać czas na odpoczynek – relacjonuje Justyna Janiec-Palczewska, wiceprezes fundacji.
Jak donoszą lekarze, najtrudniejsza sytuacja panuje w górach, gdzie jest wiele wiosek, do których jak dotąd nie dotarła żadna pomoc medyczna. Z pomocą w takie miejsca starają się dotrzeć lekarze Ashish Lohani, Katarzyna Kowalik i Agnieszka Góralska. Jest to jednak utrudnione ze względu na rabunki, dlatego wyjazdy do wiosek w górach trwają najwyżej jeden dzień. Na dodatek w wyniku trzęsienia ziemi zawaliły się drogi, którymi zwykle docierał do różnych miejsc w kraju transport żywności. Według relacji lekarzy cały czas trwają trzęsienia wtórne i drogi są zasypywane przez lawiny błotne, więc dotarcie do wielu miejsc jest nie lada wyzwaniem (trzeba jechać poza drogami).
- Praca ta jest niezwykle wyczerpująca fizycznie. Doktor Ashish Lohani z doktor Katarzyną Kowalik w rejonie Sindhupalchok po 15 godzinach drogi z Katmandu i trzech godzinach snu przyjęli przez trzy godziny prawie 100 pacjentów, następnie musieli wracać z wojskiem, bo inaczej nie mieliby możliwości powrotu – opisuje sytuację na miejscu Justyna Janiec-Palczewska.
Z relacji lekarzy wynika, że Katmandu to dziś opustoszałe miejsce, w którym około 24 tysięcy mieszkańców straciło dach nad głową. Wiele osób koczuje na wielkim placu w centrum miasta. Są jednak i tacy mieszkańcy, którzy powoli wracają do pracy, można spotkać pojedynczych sprzedawców warzyw, ale wszystkie te miejsca, przez które zwykle trudno było przejść z powodu tłumu, dziś świecą pustkami. Na dodatek zostały zniszczone niemal wszystkie najcenniejsze zabytki, które przyciągały do Nepalu turystów.
Fundacja Redemptoris Missio cały czas apeluje o wpłacanie pieniędzy, które zostaną przekazane na zakup leków i środków opatrunkowych.
Nr konta: 09 1090 2255 0000 0005 8000 0192 z dopiskiem „Pomoc dla Nepalu”.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .