Polscy komandosi w dżungli
Żołnierze z jednostki AGAT trenowali pod okiem Legii Cudzoziemskiej
Polacy w "piekle". Niewyobrażalne, co przeżyli - zdjęcia
Żołnierze z jednostki specjalnej AGAT przeszli mordercze szkolenie w dżungli Gujany Francuskiej pod okiem instruktorów z Legii Cudzoziemskiej - dowiedział się portal "Polska Zbrojna". Przez 56 dni czterech operatorów Wojsk Specjalnych musiało maszerować w deszczu, błocie i z pełnym rynsztunkiem. Drogę wyrąbywali sobie maczetami. Komandosi zgodnie twierdzą, że nie spodziewali się, że dwa miesiące spędzone w Gujanie Francuskiej będą tak trudne.
Polscy komandosi pojechali tam na zaproszenie francuskich Wojsk Specjalnych, z którymi Dowództwo Wojsk Specjalnych współpracuje od wielu lat.
Kiedy 7 stycznia trafili do równikowego zamorskiego departamentu francuskiego w Ameryce Południowej trwała akurat pora deszczowa. Na lotnisku w Cayenne - stolicy departamentu - naszych komandosów powitała delegacja legionistów z 3 Regimentu Legii Cudzoziemskiej.
(Polska Zbrojna/sol)
Polscy komandosi z jednostki AGAT w Gujanie Francuskiej
Mięso smażonego kajmana smakiem przypomina rybę. Pieczeń z iguany jest gumowata i nadaje się jedynie do żucia. Różne pędraki po usmażeniu przypominają frytki ale trzeba ich nałapać bardzo dużo aby się najeść. Dżungla rządzi się swoimi prawami. Silniejszy pożera słabszego. Tubylcy mówią, że w tropikalnym lesie wszystko jest jadalne - włącznie z człowiekiem. Sęk tylko w tym, że nie wszystko da się łatwo złapać.
Polscy komandosi z jednostki AGAT w Gujanie Francuskiej
W kursie brało udział 44 żołnierzy z 16 krajów. Najpierw musieli przejeść sprawdziany kwalifikacyjne. Kto zaliczył mordercze kwalifikacje mógł przystąpić do drugiego etapu.
Polscy komandosi z jednostki AGAT w Gujanie Francuskiej
Polegał on na dwutygodniowym totalnym fizycznym i psychicznym zamęczaniu komandosów. - Taplaliśmy się w błocie sypiając w mokrych mundurach. Cały czas musieliśmy wystawiać warty i jak oka w głowie pilnować ognia - opowiadali komandosi.
Polscy komandosi z jednostki AGAT w Gujanie Francuskiej
Doszło nawet do tego, że Francuzi na cztery dni musieli przerwać szkolenie ponieważ większość uczestników kursu nie mogła chodzić. Po jako takim zagojeniu ran międzynarodowa grupa specjalsów znów wyruszyła w dżunglę. Odparzenia i rany na stopach szybko powróciły.
Polscy komandosi z jednostki AGAT w Gujanie Francuskiej
Na treningu przestrzegano, że nie wolno wsadzać rąk do żadnych jam, dziur czy w krzaki. Nie wspominano jednak o plecakach. Pewnego dnia jeden z polskich komandosów wyjmując coś z plecaka poczuł silny ból dłoni. Gdy wyrzucił wszystko na ziemię okazało się, że w jego wojskowym dobytku schronienie znalazł skorpion. Na szczęście nie był z odmiany najbardziej jadowitych. Medykamenty zaaplikowane przez sanitariusza szybko ukoiły ból i postawiły komandosa na nogi.
Polscy komandosi z jednostki AGAT w Gujanie Francuskiej
Incydent ze skorpionem unaocznił jednak żołnierzom, na czym polegają prawa dżungli i słynna dewiza obowiązująca w legii - "maszeruj albo giń".
(Polska Zbrojna/sol)