Polscy antyglobaliści zatrzymani przed granicą niemiecką
Niemiecka policja federalna zatrzymała na stacji Szczecin-Gumieńce, niedaleko polsko-niemieckiej granicy, pociąg, w którym znajdowała się grupa 18 polskich antyglobalistów. Ponieważ nie chcieli oni opuścić
pociągu, ostatecznie wycofano go z kursu - poinformował Donat
Olczak z Pomorskiego Oddziału Straży Granicznej w Szczecinie.
Grupa polskich antyglobalistów pierwszy raz została zatrzymana w poniedziałek rano na przejściu granicznym w Kołbaskowie. Wszystkie te osoby zostały odwiezione busami straży granicznej na dworzec PKP w Szczecinie; tam jednak antyglobaliści wsiedli w pociąg i chcieli w ten sposób wjechać na teren Niemiec.
"Policja niemiecka, w związku z wydarzeniami w Rostocku, bardzo dokładnie kontroluje wjeżdżających do Niemiec. Sprawdzili, że w pociągu są osoby, których przedtem nie wpuścili. Dlatego pociąg zatrzymano i nakazano jego opuszczenie, ale Polacy odmówili" - relacjonował w rozmowie z PAP Olczak.
Wyjaśnił, że strona polska nie miała podstaw prawnych do tego, aby wymusić opuszczenie pociągu siłą, a strona niemiecka z kolei nie może tego zrobić na terytorium naszego kraju.
Olczak podkreślił, że strona niemiecka jeszcze w Kołbaskowie wręczyła polskim antyglobalistom decyzje administracyjne o zakazie wjazdu na teren Niemiec, od których przysługuje odwołanie. Z możliwości odwołania od decyzji Polacy nie skorzystali.
Małgorzata Kamińska, która znalazła się w grupie nie wpuszczonych do Niemiec antyglobalistów, powiedziała PAP, że grupa "jedzie do Rostocku, by protestować przeciwko decyzjom państw G-8. - To najważniejszy szczyt w tym roku i dlatego uważamy, że powinniśmy mieć prawo do wyrażania swoich poglądów i opinii. Te protesty są legalne, każdy ma prawo zamanifestować swoje zdanie, a tymczasem nasze prawa zostały całkowicie złamane" - podkreśliła. "Będziemy się starali się od kolei niemieckiej wyegzekwować bilety" - dodała.
Jak przyznała Kamińska, przy wjeździe do Niemiec antyglobaliści mieli ze sobą flagi organizacji, których członkowie udawali się do Rostocku na marsze protestacyjne. Wśród udających się był m.in. szef PPS Piotr Ikonowicz.
Do Rostocku przyjechali antyglobaliści z Niemiec i wielu innych krajów świata. Ich celem jest protest przeciwko spotkaniu przywódców siedmiu najbogatszych krajów świata i Rosji, którzy od środy będą obradowali w pobliskim kurorcie Heiligendamm nad Bałtykiem.