Polował na Polaków w Anglii. Tracili auta, bo zaufali Markowi C.
Przedstawiał się jako David Brooker, reprezentant największych firm ubezpieczeniowych w Wielkiej Brytanii. Ze względu na znajomość języka polskiego przyciągał wielu naszych rodaków. Mężczyzna sprzedawał fałszywe ubezpieczenia, przez co wiele aut mieszkających na Wyspach Polaków zostało zarekwirowanych. Oszust usłyszał wyrok i najbliższy czas spędzi za kratami.
02.11.2021 12:13
Mieszkający w Cambridge 51-letni Marek C. wydawał się być wiarygodny. Miał oferować usługi znanych ubezpieczycieli, przedstawiał się angielskim nazwiskiem i miał jedną ważną umiejętność - posługiwał się językiem polskim. Na Wyspach Brytyjskich mieszka około 800 tysięcy Polaków, z czego wielu cały czas zmaga się z barierą językową, a ich angielski jest daleki od komunikatywnego. Na tego typu klientów polował Marek C. vel David Broker oferujący ubezpieczenie samochodu. Oszustowi udało się dotrzeć do społeczności polonijnych, dzięki czemu zdobywał kolejnych nieświadomych niebezpieczeństwa klientów.
Oszukiwał Polaków. Wykorzystywał nieznajomość angielskiego
Marek C. rozwijał swoją działalność, przedstawiał swoją firmę jako legalną, a w poszukiwaniu kolejnych klientów oferował innym agentom prowizję za polecenie. Ofiary działalności oszusta myślały, że mają do czynienia z legalnym brokerem, który przeprowadzi je przez cały proces ubezpieczenia pojazdu i jednocześnie sprawi, że poczują się bardziej komfortowo ze względu na brak bariery językowej. Przedstawiający się jako David Brooker w większości przypadków komunikował się z klientami za pośrednictwem poczty elektronicznej lub wiadomości tekstowych. Zbierał od klientów ich historię prowadzenia pojazdów i wszelkie szczegóły niezbędne do przygotowania polisy, a później przedstawiał wycenę. Po opłaceniu "polisy" przesyłał nieświadomym ofiarom coś, co miało być zaświadczeniem o ubezpieczeniu. W rzeczywistości tylko przypominało dokumenty, a nie przedstawiało żadnej wartości.
Mężczyzna reklamował swoje usługi za pomocą reklam na polskojęzycznych stronach internetowych, a także w mediach społecznościowych, forach internetowych i założonych przez siebie stronach internetowych. W niektórych przypadkach faktycznie ubezpieczał pojazdy, ale następnie anulował polisę bez informowania o tym klientów.
Oszust nawiązał kontakt z innymi przedstawicielami, którym oferował możliwość zarabiania w zamian za przyciągnięcie nowych klientów. Jedna z agentek miała otrzymać od Marka C. 600 funtów za 14 poleceń. Z jednym z agentów, którzy w dobrej wierze polecili jego "firmę", skontaktowali się klienci zgłaszający problem z polisą. Kilku z nich zgłosiło, że zostali zatrzymani przez policję, a ich samochody zostały skonfiskowane.
Dopadli Marka C. Dowody były miażdżące
Do mieszczącego się w Londynie krajowego centrum zgłaszania oszustw i cyberprzestępczości zaczęły wpływać pierwsze raporty dotyczące podejrzanych ubezpieczeń. Podległa policji jednostka zaczęła łączyć napływające doniesienia, analiza ujawniła schemat, którego punktami wspólnymi były numery telefonów, adresy mailowe i dane konta bankowego oszusta. Specjaliści z IFED (Insurance Fraud Enforcement Department) połączyli napływające dane i odkryli, że za wszystkim stoi Marek C., który w komunikacji z klientami i agentami przedstawiał się jako David Brooker.
Funkcjonariusze zatrzymali 51-latka i przeszukali jego dom w Cambridge. Skonfiskowano jego sprzęty elektroniczne, które zawierały dane powiązane z fałszywymi ubezpieczeniami. W większości przypadków jego ofiarami byli Polacy. Marek C. zaprzeczył wszystkim zarzutom, w czasie przesłuchań twierdził, że pracował jako agent firmy ubezpieczeniowej. Biorąc pod uwagę zgromadzone dowody, sąd w Cambridge nie dał wiary jego zeznaniom i w październiku 2021 roku skazał go na dwa i pół roku pozbawienia wolności.
Sąd w Anglii nie miał wątpliwości
- Marek C. udowodnił, że jest osobą wyrachowaną i nieuczciwą. Przeprowadzka do nowego kraju może być trudna, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie praktyczne, jak choćby ubezpieczenie samochodu. Jego ofiary myślały, że znalazły legalnego brokera, w rzeczywistości natknęli się na oszusta. Wiele jego ofiar zostało zatrzymanych przez policję i straciło auta, bez wątpienia było to dla nich niezwykle stresujące doświadczenie. Mam nadzieję, że werdykt sądu to jakaś forma zemsty za to, przez co musieli przejść oszukani przez niego ludzie - powiedział detektyw Peter Gartland, cytowany przez stronę internetową londyńskiej policji.
Szef wywiadu IFB (Biura Do Walki z Oszustwami Ubezpieczeniowymi) po ogłoszeniu wyroku przyznał: - Marek C. bezwstydnie wykorzystywałby bezbronnych członków społeczności tylko po to, żeby zarobić na ich cierpieniach. Sprawiedliwość została wymierzona dzięki wspólnym wysiłkom Wydziału ds. Zwalczania Nadużyć Ubezpieczeniowych działającemu przy londyńskiej policji, wspieranym przez IFB i branżę ubezpieczeniową. Mam nadzieję, że to ostrzeżenie dla każdego, kto uważa, że popełnienie oszustwa ubezpieczeniowego jest akceptowalnym sposobem zarabiania na życie, nie ujdzie mu to płazem.
Na podstawie ustawy o dochodach pochodzących z przestępstwa rozpoczęto działania mające na celu odzyskanie nielegalnie pozyskanych środków. Sąd Królewski w Cambridge skazał Marka C. na karę dwóch i pół roku pozbawienia wolności i obciążył kosztami procesowymi. Nie wiadomo, ilu Polaków zostało poszkodowanych przez działania oszusta. W Wielkiej Brytanii jazda nieubezpieczonym pojazdem jest poważnym złamaniem prawa, a kary są drakońskie. Policja ma prawo zajęcia, odebrania, a nawet zniszczenia nieubezpieczonego pojazdu.