Półmetek w cieniu sporów. Koalicja "świętuje" osobno
Donald Tusk zdecydował o nieorganizowaniu wspólnych wydarzeń w koalicji w drugą rocznicę wyborów parlamentarnych. Koalicjanci są zawiedzeni. - Atmosfera bliższa stypie niż urodzin - ironizuje jeden z posłów obozu rządzącego.
- O niczym nas nie uprzedzali, na nic nie zaprosili. Ale chyba jeszcze jesteśmy w koalicji - żartują nasi rozmówcy z Lewicy i Polski 2050. Ubolewają, że politycy Koalicji Obywatelskiej postanowili nie zapraszać sojuszników na wspólne "obchody" dwóch lat koalicji 15 października.
- O tym, że Tusk ma jakieś wystąpienie, dowiedzieliśmy się z Twittera - mówi jeden z członków rządu. Inny: - Tusk nawet na dwulecie nie zorganizował spotkania liderów koalicji.
Politolożka o Tusku. "Nie powiedziałabym, że jemu się nie chce"
Samotnik Tusk
Dwa lata po wyborach parlamentarnych, na półmetku kadencji, w obozie władzy nie brakuje tarć i wzajemnych żali. Nasi rozmówcy z Lewicy i Polski 2050 ubolewają - nie kryjąc irytacji, a nawet pretensji - że Koalicja Obywatelska postanowiła nie współorganizować wspólnych wydarzeń i podsumowań.
- Zamiast tego postanowili przejąć wszystko to, czym koalicja może się chwalić. No i "wystawiają" Tuska na samotne wystąpienie, dziwne to - zauważa jeden z parlamentarzystów koalicji.
Jak twierdzą niektórzy nasi rozmówcy z Lewicy i Polski 2050, Tusk - zamiast przemawiać na sali gimnastycznej w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie podsumuje dwa lata od wyborów - powinien zorganizować spotkanie z liderami koalicji i wspólnie zarysować plan rządzenia.
Szkopuł w tym, że tych spotkań w ogóle nie ma. - Liderzy we wspólnym gronie, we czterech, nie spotykają się od miesięcy - przyznają nasze źródła. Dla parlamentarzystów koalicji to zadziwiające. Dla części - jak słyszymy - niedopuszczalne. A jednak.
- Tusk nawet w Sejmie pojawia się rzadko, unika głosowań, nie rozmawia z własnymi posłami. Hołownię olewa, lubi i szanuje właściwie tylko Kosiniaka. Czarzasty mu nie przeszkadza, bo i sam Włodek nie chce przeszkadzać. I tak to dryfuje - opowiada źródło z rządu.
Inny rozmówca twierdzi: - Wśród liderów nie ma chemii, nie ma wielkiego zaufania. Dlatego nie ma wspólnych "obchodów".
Poseł KO: - Tusk lubi hierarchię, konkret, dowożenie, pracę, w jego stylu nie byłoby organizowanie jakichś imprez z liderami i udawanie, że wszyscy się kochają. Rząd jest od tego, żeby rządzić, a koalicja to nie spotkanka przy herbatce u Włodka czy Szymona.
Niektórzy mają odmienne zdanie. - Koalicja powinna pokazać się razem. Powinniśmy w tym historycznym dniu stanąć obok siebie. Ale to była decyzja pana premiera (że jest inaczej) - mówi Wirtualnej Polsce szef klubu Polski 2050 Paweł Śliz.
Skasowanie spotkań liderów
Powód takiego stanu rzeczy? - W ciągu dwóch lat nie udało się wypracować wspólnie modelu współpracy, nie ma regularnych spotkań liderów, bo jeden z nich, "największy", tego nie chciał. I to najprostsze wytłumaczenie - twierdzi polityk koalicji.
Podobnie mówi (powołując się również na rozmowę z Hołownią z czasów kampanii prezydenckiej) w wywiadzie dla WP prof. Antoni Dudek. - Odpowiedzialność spoczywa na liderach. Grzechem pierworodnym było niewprowadzenia zasady regularnych, na przykład cotygodniowych, spotkań liderów koalicji. Na tych spotkaniach konflikty mogłyby być pacyfikowane, różnice zdań wyjaśnianie, problemy rozwiązywane. Ale tego nie było - twierdzi politolog.
Jak mówi, "z prostego powodu - bo Tusk tego nie chciał".
- Bał się, że powstanie jakiś "superrząd", w którym reszta liderów koalicji będzie mu coś narzucać, coś wymuszać. Nie chciał na to pozwolić. I według mnie Szymon Hołownia popełnił w tym przypadku olbrzymi błąd - bo jako marszałek Sejmu miał najsilniejszy mandat, by "przymusić" do tego Tuska. I wymóc te spotkania. Nie zrobił tego. I konsekwencje tego koalicja ponosi do dzisiaj - przekonuje prof. Dudek.
Kilku polityków koalicji zwróciło nam uwagę, że rozmowa jest "ciekawa". I jest w niej wiele cennych - i co ważne, "trafnych" - spostrzeżeń.
Polityk Polski 2050: - W tej koalicji nie widać partnerstwa. A na pewno nie "na górze".
Tusk pod koniec lipca 2025 r., podczas ostatniego wystąpienia przed wyborcami, krytykował koalicjantów. Narzekał: "Sami widzicie, z kim ja muszę pracować".
Czasem szedł jeszcze dalej: "Czasami mam wrażenie, że oglądam w ławach opozycji, szeregach opozycji, ale niestety też czasami w okolicy czy w środku koalicji rządzącej, taki dość upiorny wyścig, nie wiem, idiotów albo zdrajców". Te słowa Tuskowi do dziś w koalicji są pamiętane. Zwłaszcza w Polsce 2050.
To bowiem w tej partii odczytano aluzje w kierunku Hołowni. Tusk mówił, "żeby (niektórzy) się ogarnęli i zrozumieli, że polityka to jest poważna gra, ze względów zewnętrznych i wewnętrznych. I że w polityce nie może być miejsca, albo najmniej musi być tego miejsca, na te wyścigi zdrajców albo głupców, albo ludzi bez wyobraźni, bo za poważne rzeczy są w naszych rękach".
To było niedługo po ujawnieniu spotkania lidera Polski 2050 z Jarosławem Kaczyńskim w mieszkaniu europosła PiS Adama Bielana. Od tamtej pory relacje Tuska z Hołownią są bardzo chłodne, ograniczone do minimum. Gdy nie ma takiej konieczności - nie spotykają się. Między innymi stąd decyzja KO o braku organizacji wspólnego podsumowania rządów z koalicjantem.
Polityk Polski 2050: - Czasem wrażenie, że Donald tylko czeka, aż nas wszystkich wchłonie.
Tusk - mimo zapowiedzi - spotkań z wyborcami wcześniej i później nie organizował. Mimo że po objęciu teki premiera zapowiadał, że będzie je odbywał regularnie - nawet raz w miesiącu. A to tylko jedna z niespełnionych obietnic.
Sam Hołownia unika publicznie konfrontacji. - Bardzo lubię Donalda Tuska, nie wiem też, na jakim spektrum mam go oceniać, wieku, przystojności czy polityki. Uważam, że robi co może, uważam, że stara się naprawdę spinać tę koalicję w taki sposób, jaki jest możliwy w tych niełatwych warunkach. Czy można było zrobić więcej? Myślę, że to są takie tematy, o których warto, żebyśmy rozmawiali w cztery oczy - mówił lider Polski 2050 na konferencji prasowej w rocznicę wyborów.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski