Polska"Polki najpiękniejsze na świecie" - to prowadzi do rasizmu?

"Polki najpiękniejsze na świecie" - to prowadzi do rasizmu?

Polskie kobiety są najpiękniejsze na świecie - to ogólnie znana teoria i często powtarzana zarówno przez Polaków, jak i przez obcokrajowców płci męskiej mieszkających w Polsce. Ale przecież Polki nie są jednorodne rasowo, bo mieszkają tu kobiety z azjatyckimi, a nawet afrykańskimi korzeniami. Pielęgnowanie mitu o niezrównanej urodzie Polek mogłoby więc zaprowadzić nas do ciemnych i niezbyt przyjemnych zaułków zamieszkiwanych przez rasistów - pisze Jamie Stokes w felietonie dla Wirtualnej Polski.

"Polki najpiękniejsze na świecie" - to prowadzi do rasizmu?
Źródło zdjęć: © PAP

14.01.2011 | aktual.: 21.01.2011 15:36


Ten tekst jest odpowiedzią na zadawane mi czasem pytanie dotyczące różnic między polskimi i brytyjskimi kobietami. Podjęcie próby wypowiedzenia się na taki temat jest oczywiście równie rozsądne, co granie w kosza na polu minowym, ale postanowiłem się odważyć.

Kwestia urody

Zacznę od zagadnienia, które jest jednocześnie najłatwiejsze i najtrudniejsze do rozstrzygnięcia, czyli od ogólnie znanej i często powtarzanej teorii, że polskie kobiety są najpiękniejsze na świecie. Z teorią ową byłem zaznajamiany setki razy zarówno przez Polaków, jak i obcokrajowców płci męskiej mieszkających w Polsce. Mieszkające w Polsce obcokrajowczynie odnosiły się do niej bardziej sceptycznie.

Najbardziej oczywistą oceną takiej tezy jest uznanie jej za nieprawdziwą: jak to możliwe, by fakt posiadania tej samej narodowości miał uczynić 20 milionów kobiet bardziej atrakcyjnymi niż pozostałe 3,4 miliarda żyjących na naszej planecie? Mało prawdopodobne, przyznacie. Trudno również obronić to twierdzenie, jeśli musimy odpowiedzieć na pytanie: najpiękniejsze według kogo? Czy pierwszy z brzegu męski przedstawiciel Zulusów faktycznie umieściłby pierwszą z brzegu żeńską przedstawicielkę Polaków wyżej niż wszystkie piękności ze swojego kręgu kulturowego?

Teorię o najwyższej urodzie polskich kobiet podważa także wynikające z niej założenie, że Polki są jednorodne rasowo i że ten jeden typ rasy jest właśnie najlepszy. Nonsens, bo wiemy, że w Polsce mieszkają kobiety z azjatyckimi, a nawet afrykańskimi korzeniami. Założenie to uderza też w głoszoną z dumą i w pełni uzasadnioną prawdę, że historia uczyniła z Polski tygiel narodów i kultur. Próba pielęgnowania mitu o niezrównanej urodzie Polek mogłaby więc szybko zaprowadzić nas do ciemnych i niezbyt przyjemnych zaułków zamieszkiwanych przez rasistów. Z drugiej jednak strony – i tu właśnie temat robi się trudniejszy do rozstrzygnięcia, jest coś w polskich kobietach, co czyni je bardzo atrakcyjnymi dla obcokrajowców. Jeśli powodem nie jest ich wygląd – a jak mógłby być – to w takim razie co?

Odpowiedź, jak mi się wydaje, jest rozczarowująco przyziemna. Polskie kobiety bywają szczuplejsze od tych z Europy zachodniej, ponieważ nie wyrosły (przynajmniej obecna ich generacja) w kulturze przesyconej śmieciowym jedzeniem. Spore znaczenie ma też moda. Polki mają zwyczaj ubierać się bardziej konserwatywnie i kobieco. Mężczyznom podoba się taki styl, gdyż kobiety wyglądają wtedy jak dorośli, których należy respektować, a wielu mężczyzn sekretnie podejrzewa, że potrzebują takiego właśnie poważnego dorosłego, który mógłby się nimi zająć.

Kompleks księżniczki

W Anglii, jeśli nie zwracasz się do sześcioletniej siostrzenicy lub rzeczywistej córki monarchy, zwrot "ona jest księżniczką" nigdy nie jest pozytywnym opisem kobiety. Znaczy on, że opisywana oczekuje od innych, zwłaszcza mężczyzn, specjalnego i należnego wyjątkowym przedstawicielom ludzkiej rasy traktowania. W Polsce, jeśli powiesz kobiecie, że "czasem zachowuje się jak księżniczka", będzie zszokowana, że powiedziałeś "czasem”.

Być może to jest właśnie fundamentalna różnica między Polkami a Brytyjkami. Polki wychowywane są w przeświadczeniu, że są wyjątkowe: to znaczy grzeczniejsze, bardziej dystyngowane i delikatniejsze od swoich pospolitych braci. Sprawa wyglądała kiedyś podobnie i w Anglii, dlatego wiele Polek nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego ich brytyjskie siostry tak łatwo zrzekły się swych przywilejów. Nie jestem ekspertem od feminizmu, ale podejrzewam, że chodziło o to, iż zachowywanie się cały czas jak księżniczka może być dość nudne, a nawet niewygodne, zwłaszcza, gdy wolałoby się budować mosty albo zostać brokerem na Wall Street.

Opinia o mężczyznach

Kobiety lubią czasem na szeroką skalę rozpowszechniać opinię, że mężczyźni to idioci. Jako przedstawiciel tychże, muszę przyznać, że faktycznie wiele męskich zachowań trudno pogodzić z ich roszczeniami do racjonalizmu i inteligencji. W Polsce ten problem wydaje się być szczególnie wyraźny. Wiele polskich kobiet uważa mężczyzn za kiepsko wyszkolone małpy, na które cały czas należy mieć oko. Założenie wydaje się być takie, że mężczyzna pozostawiony sam sobie i pozbawiony łagodnego wpływu żony lub matki szybko i nieuchronnie przemieni się w jednego z tych sybarytów, których możemy znaleźć chrapiących na parkowych ławkach. Religijne skojarzenia są tu nieuniknione: kobieta jest świętym i czystym stworzeniem, którego rola polega na prowadzeniu i chronieniu zdeprawowanego i słabego mężczyzny.

Na pierwszy rzut oka może to wyglądać na sytuację, która daje kobietom dużo władzy. Tak naprawdę jest odwrotnie. Narzucanie sobie obowiązku bycia dobrą i rozsądną przez cały czas musi być dla polskich kobiet sporym ciężarem. Od polskich mężczyzn wymaga się z kolei ciągłego oblewania egzaminu z tych standardów, przez co, kiedy już to robią, nie odczuwają zbyt dużej winy. Tworzy to populację kobiet, które bez oporu wchodzą w role męczennic. Spodziewają się życia, w którym mężczyzna z pewnością je zawiedzie i tak właśnie się dzieje, ponieważ jednocześnie wmawiają tym właśnie mężczyznom, że są słabymi stworzeniami, które mogą sprawić jedynie zawód.

Brytyjkom jest łatwiej. Idea moralnej wyższości kobiet umarła u nas już dawno temu. Kiedy ktoś, kto czerpał wiedzę o moim kraju, oglądając popularne adaptacje powieści Jane Austen, spotyka 21-wieczną Brytyjkę, dostaje obuchem w łeb. Taka bowiem Brytyjka już dawno odpuściła sobie pomysł, że miałaby być z natury bardziej moralna i godna zaufania niż mężczyzna. Skoro sobie odpuściła, nie przeszkadzają jej własne niedoskonałości. To z kolei czyni ją bardziej przerażającą dla mężczyzn, ponieważ oznacza, że może być równie nieprzewidywalna i skłonna do robienia głupot, jak my.

Jamie Stokes specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
urodakobietakobiety
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (214)