Polityk od ojca Rydzyka na wojnie z Komisją Wyborczą. "Zniknęły 22 głosy"
Były europoseł i zaufany człowiek ojca Tadeusza Rydzyka – Mirosław Piotrowski – nie kryje rozgoryczenia odmową rejestracji jego komitetu wyborczego w wyborach do Senatu. Wytyka, że Okręgowa Komisja Wyborcza w Lublinie i PKW popełniły błąd, podejmując negatywną dla niego decyzję. Jego zdaniem, część podpisów, które miały być wadliwe - w tajemniczych okolicznościach zniknęły.
13.09.2019 | aktual.: 13.09.2019 16:09
Mirosław Piotrowski w wyborach parlamentarnych 2019 chciał wystartować do Senatu. Prezes partii Ruch Prawdziwa Europa - Europa Christi zamierzał wystartować z komitetu wyborczego firmowanego własnym nazwiskiem. Do rejestracji komitetu potrzebnych było 2 tysiące głosów. Pełnomocnik Komitetu dostarczył łącznie 2109 podpisów. Okręgowa Komisja Wyborcza w Lublinie odmówiła jednak rejestracji komitetowi.
A miało pójść gładko...
Odmawiając rejestracji prof. Mirosława Piotrowskiego jako kandydata, OKW wskazała, że ze złożonych podpisów 150 jest wadliwych. W części brakowało lub nieczytelnie wpisane były imiona i nazwiska, adresy zamieszkania i numery PESEL. Komisja uznała, że prawidłowych podpisów jest jedynie 1959. A to za mało, by listę zarejestrować. Polityk zaskarżył decyzję OKW do Państwowej Komisji Wyborczej w Warszawie.
Zobacz także: Tusk przed Trybunałem Stanu? Sikorski: Kaczyński żyje żądzą zemsty
Ale PKW również odrzuciła wniosek Piotrowskiego. Po ponownym zweryfikowaniu 128 podpisów zostało uznanych za wadliwe. Co na to były europoseł? - Łatwo stwierdzić, że zniknęły 22 podpisy. Sytuacja niczym z kultowego filmu "Miś”: "Nie mamy pańskiego płaszcza i co Pan nam zrobi?” – napisał Piotrowski na swojej stronie internetowej. Warto w tym miejscu podkreślić, że te 22 podpisy i tak nie pomogłyby politykowi w rejestracji listy (miałby ich wówczas 1981).
Polityk nie kryje rozgoryczenia całą sytuacją. Na jego stronie co i rusz pojawiają się wpisy, m.in. obwiniające "dobrą zmianę" za stan rzeczy. - Najwyraźniej uruchomiono machinę eliminowania mnie z wyborów do Senatu. Lubelska komisja wyborcza znalazła sposoby, żeby nie uznać ponad 2000 wymaganych podpisów pod nazwiskiem moim oraz Krzysztofa Kawęckiego, który jest też kandydatem na senatora z mojej listy w innym lubelskim okręgu wyborczym – dodaje Piotrowski.
Według polityka, Okręgowa Komisja Wyborcza w Lublinie oszukała przedstawicieli jego komitetu. - Komisja rozstając się z moimi przedstawicielami stwierdziła, że karty, na których zostały złożone podpisy, uważa za prawidłowe i właściwe. A te podpisy, które uznawała wcześniej za nieczytelne, uznaje za czytelne i co do innych podpisów – konkretnie 18 – zgodziła się, że przyjmuje je jako właściwe. Około godzinę później na piśmie wydała werdykt, że to wszystko jest wadliwe – powiedział Piotrowski.
W obronie polityka stanął Ruch Kontroli Wyborów. "To wyraźne świadectwo o całkowitej niewiarygodności i stronniczości Okręgowej Komisji Wyborczej w Lublinie, na którą musiały być wywierane z zewnątrz naciski i której decyzje musiały być konsultowane z zewnętrznymi czynnikami, skoro przed przekazaniem nam decyzji na piśmie już niektórzy z samorządowców mieli wiadomości o wyniku obrad OKW w Lublinie" – czytamy w piśmie RKW.
PKW: Trzeba było pilnować formalności
PKW jest jednak nieugięta. W odpowiedzi na zarzuty Piotrowskiego podtrzymuje swoją decyzję i wytyka politykowi błędy formalne na liście poparcia.
"To nie Państwowa Komisja Wyborcza, lecz ustawodawca wprost przesądził o konieczności czytelnego wskazania wszystkich danych (poza własnoręcznym podpisem) w wykazie osób udzielających poparcia m.in.dla zgłoszenia kandydata na senatora" – czytamy w odpowiedzi na odwołanie Piotrowskiego.
"Każdy komitet wyborczy oraz każdy zainteresowany wyborca miał możliwość zapoznania się zobowiązującymi zasadami w zakresie prawidłowego sporządzenia wykazów podpisów poparcia oraz zasad ich sprawdzania przez okręgowe komisje wyborcze" – piszą członkowie PKW.
"Państwowa Komisja Wyborcza zauważa, że nie jest uprawniona do badania przyczyn błędów na wykazach podpisów, w tym do ustalania prawidłowych danych osobowych na podstawie niepełnych danych lub danych wpisanych w sposób nieczytelny" – rozwiewa wątpliwości PKW.
Ostatnią nadzieją dla byłego europosła jest wniesienie skargi do Sądu Najwyższego. Polityk już potwierdził, że będzie się odwoływał od decyzji PKW.
Przypomnijmy, że Ruch Prawdziwa Europa założony przez Piotrowskiego przez wielu obserwatorów był nazywany partią ojca Tadeusza Rydzyka. Duchowny stanowczo zaprzeczył, również polityk odcinał się od takich sformułowań. Formacja pojawiła się nawet w sondażach, które wskazywały, że zabiera kilka punktów procentowych PiS. W kolejnych miesiącach okazało się jednak, że inicjatywa jest sporym niewypałem. Piotrowskiemu nie udało się wystartować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Podobnie sytuacja wygląda teraz...
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl