"Polityczne chorągiewki". Odchodzili i wracali do klubu PiS, wylecieli z list. Pretensje u bielanistów

Grupa działaczy Partii Republikańskiej żali się, że PiS nie dotrzymało umowy koalicyjnej, a ich prezes nie walczył o swoich ludzi. Adam Bielan jeszcze niedawno deklarował, że na listach będzie miejsce dla "wszystkich parlamentarzystów". W ostatniej chwili wycięci zostali Małgorzata Janowska i Lech Kołakowski, którzy najpierw odeszli, a później wrócili do klubu PiS.

"Polityczne chorągiewki". Odchodzili i wracali do klubu PiS, wylecieli z list. Pretensje u bielanistów
"Polityczne chorągiewki". Odchodzili i wracali do klubu PiS, wylecieli z list. Pretensje u bielanistów
Źródło zdjęć: © East News
Patryk Michalski

06.09.2023 21:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W tajnej umowie koalicyjnej pomiędzy PiS a Partią Republikańską z października 2021 r., której zapisy ujawnili dziennikarze WP i tvn24.pl, ugrupowanie Adama Bielana próbowało sobie zagwarantować przyzwoitą wyborczą pozycję. W partyjnym dokumencie ustalono, że oba ugrupowania będą wspólnie startowały w wyborach samorządowych, do europarlamentu oraz Sejmu i Senatu.

Podkreślono, że "parlamentarzyści i radni Partii Republikańskiej otrzymają na listach wyborczych miejsca biorące, nie niższe niż reprezentanci Porozumienia Jarosława Gowina w poprzednich wyborach".

Zapisów nie udało się jednak wypełnić. Część posłów partii Republikańskiej dostała gorsze miejsca na listach niż cztery lata temu. Przykłady? Mieczysław Baszko w 2019 r. miał szóste miejsce, teraz startuje z dziesiątego. Michał Cieślak 4 lata temu startował z czwartej pozycji, teraz walczy o mandat z ósmej. Troje obecnych posłów zupełnie wypadło z list.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szymon Stachowiak, rzecznik ugrupowania Bielana w korespondencji z WP potwierdza, że troje posłów nie będzie startowało.

"Nieobecność na listach posłów Małgorzaty Janowskiej i Lecha Kołakowskiego to decyzja liderów Zjednoczonej Prawicy odpowiedzialnych za układanie list wyborczych. Jacek Żalek po ujawnieniu jego osobistych relacji z jednym z beneficjentów programu "Szybka Ścieżka" został jednogłośnie zawieszony w prawach członka partii przez Zarząd Partii Republikańskiej. Obecnie w jego sprawie toczy się postępowanie przed Sądem Koleżeńskim, który podejmie decyzje co do ewentualnych konsekwencji dyscyplinarnych. W związku z tym Partia Republikańska nie rekomendowała Jacka Żalka na listy wyborcze" - przekazał.

"Mamy najgorszą pozycję"

Decyzja o wycięciu z list Małgorzaty Janowskiej i Lecha Kołakowskiego budzi skrajne emocje wśród działaczy Partii Republikańskiej i w klubie PiS. W Sejmie często mówią o nich "polityczne chorągiewki", przypominając, że oboje opuścili klub PiS i atakowali własne środowisko. Tylko po to, żeby szybko wrócić do klubu PiS. Ta grupa nie ukrywa satysfakcji i wypomina, że Janowska została powołana na stanowisko dyrektora ekonomiczno-finansowego Elektrowni Bełchatów i w 2022 roku zarobiła tam blisko 380 tysięcy złotych. Posłanka w przeszłości podkreślała, że nie potrzebowała poparcia politycznego, a od lat w Grupie GiEK pracują jej mąż i brat.

Po politycznych zawirowaniach intratną posadę dostał też Lech Kołakowski. Poseł w listopadzie 2020 ogłosił swoje wystąpienie z szeregów PiS. Trzy miesiące wcześniej został zawieszony w prawach członka partii, bo zagłosował przeciwko "piątce dla zwierząt". Nieco ponad pół roku później Kołakowski zmienił zdanie i wrócił do klubu PiS jako członek Partii Republikańskiej Bielana. Poseł zrezygnował z pobierania uposażenia. Długo unikał odpowiedzi na pytanie o powody. Okazało się, że przez pięć miesięcy był doradcą prezesa BGK, a następnie został powołany na wiceministra rolnictwa. Z oświadczenia majątkowego wynika, że zarobił tam łącznie niemal 175 tys. zł, co daje miesięczną pensję na poziomie około 35 tys. zł miesięcznie.

Z kolei zwolennicy Janowskiej i Kołakowskiego przypominają deklaracje Adama Bielana. Prezes Partii Republikańskiej dopytywany w Polsat News o kształt list twierdził, że na listach znajdą się "wszyscy obecni parlamentarzyści". Wypominają też, że mimo kontrowersji na listach PiS znalazło się miejsce dla Łukasza Mejzy, który chciał zarabiać na cierpieniu nieuleczalnie chorych, czy Michała Cieślaka, który jako minister próbował zwolnić pracownicę poczty w Pacanowie, która m.in. skarżyła mu się na drożyznę. – Nie walczy o swoich ludzi. Nie dopilnował realizacji umowy. Mamy chyba najgorszą pozycję spośród wszystkich koalicjantów – żali się jeden z działaczy.

Żale na Twitterze. Janowska myślała o Senacie

Lech Kołakowski w rozmowie telefonicznej z WP stwierdził, że nie będzie komentował sprawy. Małgorzata Janowska mimo deklaracji w SMS nie oddzwoniła. O pretensjach napisała na Twitterze.

"I jak historia lubi się powtarzać, nie dano mnie na listy PiS tylko dlatego, że byłam zagrożeniem, bo za dużo zrobiłam dla Regionu i walczyłam o energetykę, to teraz chcą karać wszystkich ludzi, którzy są mi przyjaźni. Czyżby się mnie bali? Tak wygląda uczciwa polityka?" - czytamy we wpisie. Internauci dopytywali, co konkretnie zrobiła dla Bełchatowa i regionu poza tym, że dostała stanowisko w Elektrowni Bełchatów.

Janowska w odpowiedzi stwierdziła, że to m.in. "podział administracyjny gminy Kleszczów, wsparcie i pomoc w znalezieniu sponsora dla GKS Bełchatów, szereg działań na rzecz pozyskiwanie dodatkowych środków dla regionu". Nie wszystkich jednak to przekonało. Według naszych źródeł Janowska do ostatniej chwili rozważała start do Senatu jako kandydatka niezależna, ale w ekspresowym tempie musiałaby zebrać podpisy. Nasi rozmówcy twierdzą też, że polityczka w ostatnich dniach próbowała się skontaktować m.in. z Adamem Bielanem – ale prezes partii przestał od niej odbierać.

Żalek: Dojdzie do mojej konfrontacji z Bielanem

Jacek Żalek w rozmowie z WP deklaruje, że spodziewał się wycięcia z list PiS i nie zamierza startować do parlamentu ani jako kandydat niezależny, ani z list innych ugrupowań.

- Podałem się do dymisji w poczuciu odpowiedzialności i do czasu wyjaśnienia korupcyjnych okoliczności, które ujawniłem w trakcie sprawowania stanowiska sekretarza stanu. Sprawa pomimo moich ogromnych starań, niestety nie doczekała się wyjaśnienia. Wszystko wskazuje na próbę tuszowania sprawy przed wyborami. Gdybym wystartował w wyborach, wówczas sprawa wyjaśnienia nieprawidłowości w NCBIR i MFiPR zostałaby uwikłana w kampanię wyborczą. – twierdzi w WP.

Żalek mimo konfliktu z Adamem Bielanem nie zamierza rezygnować z funkcji wiceprzewodniczącego Partii Republikańskiej. - Niebawem okaże się, jaka będzie Partia Republikańska po wyborach. Prędzej czy później dojdzie do mojej konfrontacji z Bielanem. Na razie udaje mu się chować za plecami ministra Pudy, który zdecydował się bronić tego, co firmował Bielan i brać za to odpowiedzialność. Myślę, że po wyborach minister Puda nie będzie miał możliwości ukrywania rzeczywistych wpływów Bielana i wtedy konieczne będzie wyjaśnienie roli Bielana w korupcji na poziomie instytucji państwa i aprobowanej na poziomie koalicyjnym – dodaje.

Poprosiliśmy Adama Bielana, by odniósł się do zarzutów formułowanych przez swojego zawieszonego zastępcę, ale nie odpowiedział na pytania. Wcześniej kiedy Żalek mówił o "zorganizowanej grupie przestępczej w NCBiR" i wskazywał szefa Partii Republikańskiej jako głównego rozgrywającego, Bielan w Radiu Zet stwierdził, że "Jacek Żalek jest rozżalony tym, że spółka jego przyjaciela nie otrzymała dotacji".

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
pisadam bielanpartia republikańska
Komentarze (497)